Jako, że Skandynawowie udowodnili kiedyś iż filmy o rycerzach potrafić robią (ostrzegam- to będzie porównanie na skraju bluźnierstwa!!- chodzi mi o... "Siódmą pieczęć"- autorstwa MISTRZA) to produkcja czegoś takiego jak "Arn" jest dla nich kompromitacją. Zwłaszcza, że kilka lat temu powstało "Królestwo niebieskie", które same arcydziełem nie będąc- bije "Arna" na łeb, na szyje.
Ja rozumiem, że to produkt dla mas... że muszą się zwrócić koszty i że trzeba pozostać wiernym książkowemu pierwowzorowi...
Ale... wypuszczanie tak miałkiego gniota, o żenująco słabym wątku romantycznym, praktycznym braku akcji i bohaterach tak płytkich, że aż strach- to na prawdę żenada...
Trochę mi "Arn" -"1612" przypomina...
ALE- JEST NADZIEJA!!
Już kręcą kontynuację...