może nie za fabułę (która, nie oszukujmy się - była płytka), ale za całe półtorej godziny trzymającej w napięciu i technologicznie doskonałej akcji. Film ma parę minusów (np widać, ze twarz Arniego jest zrobiona komputerowo), ale one nie mają żadnego negatywnego wpływu całość. Film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, wiedząc, że reżyserem będzie niedoświadczony McG, spodziewałem się produkcji, której jedynym plusem będzie tytuł, jednak na szczęście się myliłem.
Mam takie samo zdanie,film wbił mnie w fotel,zwłaszcza pierwsza akcja kiedy ruch oporu uderza na anteny satelitarne SKYNET'u,efekty zasługują na owacje na stojąco.
Gorzej z fabułą filmu,to pewnie za sprawą tych wyciętych scen...
W jednym się nie zgodzę,otóż właśnie Arni był bardzo realistyczny,o można ująć to w ten sposób,że po prostu jako pierwszy uruchomiony T-800 miał jeszcze gumową skórę-to by było dobre wytłumaczenie dla osób,które uważają,że naprawdę źle wyszedł,ale jego animacja jest naprawdę bardzo dobra)tzn.ruchy głowy i mimika twarzy).
Moja ocena 10/10 bardzo dobre kino akcji,nie zawiodłem się
polecam i pozdrawiam
Witam szanownego pana :D
Mnie film sie rowniez bardzo spodobal. To ze twarz Arnolda byla komputerowa wogole mi nie przeszkadzalo poniewaz wogole sie cieszylem ze dostalem taki fajny smaczek :) Wogole w T4 jest pelno smaczkow i nawiazan do poprzednich czesci.
W koncu zpbaczylem Johna Connora jakiego chcialem zobaczyc. Connor grany przez Bale'a ma jaja (nie to co Stahl w T3- bezplciowy fajtlapa). Tutaj jestem w stanie uwierzyc ze za tym czlowiekiem ludzie pojda do walki. Z reszta Bale nigdy mnie nie zawiodl :)
No poza jajami jeszcze mozg by sie przydal. A tak mamy "Ja chcieć", "Wy mi dać", "Ja John Connor". Tak można w skrócie scharakteryzowac Connora w T4. Czy to dobra postac? Pewnie niektorym bedzie sie podobac.
Ty go tak odebrales. Moj odbior jest zupelnie inny. John w T4 ma smykalke do sprzetu(tak jak w T2) i jest bardzo sprytny (schwytanie tego motor-terminatora). Natomiast gdy przemawial do ludzi czulem ze mowi ktos wazny, ktos niosacy nadzieje.
Tylko prosze mi nie mowic ze to tylko patetyczna paplanina, bo co mozna powiedziec ludziom zyjacym w nedzy, ktorzy stracili mnostwo przyjaciol i bliskich.
Jaknie mozna jak mozna. W tym filmie tylko pare pierwszych minut jest fajne, reszte trzeba by zrobic kompletnie od nowa. Z Connorem na czele.
Connor był wg mnie zajebisty, tylko zrobili z niego takiego Rambo, co sam potrafiłby rozjebać wszystko i wszystkich.
No Rambo to z niego nie byl, w koncu Terminatorzy go nie oszczedzali i widac bylo ze sie z nimi meczyl, no i w koncu jeden SPOILER!!!
wbil mu pret w plecy, ktory przeszedl na wylot.
no ale sam wbił się do bazy skynetu, uwolnił więźniów (rambo 4), po walce z Terminatorem opuścił widowiskowo bazę, by na koniec ją wysadzić. zresztą John przeżył tyle upadków z wysokości, przywaleń o ścianę czy uderzeń Terminatorów, że powinien zginąć z 20 razy podczas całego filmu (np w jeziorze po wypadku helikoptera). jednak John (Connor) Rambo został na tyle dobrze zagrany a film był tak zajebisty, że można powiedzieć, że się czepiam ;p
mnie w napieciu trzymalo tylko poczucie wstydu ze dalem sie naciagnac na 20zl za terminatoropodobny twor....
technologicznie doskonala akcja - a co to takiego?
jak film ma plytka fabule to jak mozna mu dac 10/10? w skali filmweb 10/10 to arcydzielo! twierdzisz ze terminator McG to film porownywalnej klasy do Ojca Chrzestnego?
No uznajmy ze moze lekko sie czepiasz :D
A co do ojca chrzestnego to obejrzalem ten film w nadzieji ze obejrze cos co mnie powali z nog. Mialem nadzieje na wciagajaca pelna nieprzewidywalnosci historie mafijnej rodziny. w efekcie otrzymalem twor przypominajacy brutalny melodramat. Do tego jak pierwszy raz zobaczylem tytulowego ojca chrzestnego , ktory mial napchane pelno ziemniakow w buzi i uslyszalem ta sztuczna chrype to niemal spadlem z krzesla ze smiechu :D
Niemniej z czasem sie do tego przyzwyczailem. Doceniam dobra gre aktorska Pacino Brando i wiekszosci drugiego planu, jednak film mna nie wstrzasnal, nie doznalem olsnienia, nie moge go okrzyknac najlepszym filmem jaki w zyciu widzialem. przede wszystkim los bohaterow (nie wszystkich) byl mi obojetny. szczena mi nigdzie nie opadla, historia mnie nie powalila. Oczywiscie jest to tylko moje zdanie.
"twierdzisz ze terminator McG to film porownywalnej klasy do Ojca Chrzestnego? "
Ja uważam,że nawet go przebija,
Jeśli dobrze pamiętam,to w którejś części Ojca Chrzestnego koleś, siedzący w samochodzie obrywa od gangsterów z dwóch Tommy Gunów po całym ciele(chyba ze dwa magazynki w niego wpakowali) i jeszcze żył i musieli go dobić...więc czemu się ciągle czepiacie,że Connor przeżył parę rzutów i upadków???
"Jeśli dobrze pamiętam,to w którejś części Ojca Chrzestnego koleś, siedzący w samochodzie obrywa od gangsterów z dwóch Tommy Gunów po całym ciele(chyba ze dwa magazynki w niego wpakowali) i jeszcze żył i musieli go dobić...więc czemu się ciągle czepiacie,że Connor przeżył parę rzutów i upadków???"
No to pieknie. Nawet w ojcu chrzestnym Rambo nie zabraklo <lol2>