Napisałem ten wątek w 3 części, ale że dotyczy on także drugiej to też go tutaj wklejam.........
na litość boską po co było tak mieszać w tej 3 i 4 części
oglądałem po raz kolejny trzecią część terminatora i postanowiłem w końcu się wypowiedzieć co myślę o tym filmie. Zacznę od słów "totalne nieporozumienie" bo tak powinno się o tym filmie wypowiadać. No rozumiem panowie od scenariusza nie mieli jak połączyć III z II to wymyślili że wojna nuklearna zostaje przesunięta w czasie, bo w 2 części Sara niszczy dowody, które doprowadzają do powstania sztucznej inteligencji. No ok.... ale na litość boską nie można było tego inaczej zrobić???? po co w trzeciej części zmieniono wszystko, łącznie z przyszłością??? (dotyczy się to tak samo terminatora 4). Jak dla mnie scenariusz na 3 i 4 część powinien wyglądać tak -->
3 część ---> wojna i tak wybucha w 1997 roku, tak jak to opowiadał Reese Sarze w pierwszej części. Dlaczego wybucha?? ponieważ Sara coś przegapiła niszcząc w 2 części dowody. Oczywiście Sara podobnie jak to przedstawiono w istniejącej 3 części umiera na białaczkę, ale przed 1997 rokiem, więc nie wie do końca czy wojna wybuchnie czy nie, mimo że była pewna że wszystko zniszczyła. Na cholerę wymyślono jakiś poruczników ruchu oporu??? nigdy wcześniej nie było o nich mowy??
4 część ---> kontynuacja 3 części, a raczej przedstawienie świata takiego jak opowiadał Reese... Ludzie zostają wyłapani i umieszczeni w obozach zagłady... John też tam trafia i staje się bohaterem jakim przedstawiono go w 1 części... uczy ludzi jak uciec, walczyć z cyborgami... staje się można powiedzieć przywódcą świata !!!!!
to co zrobiono w 3 i 4 częsci powoduje że filmy oceniam na:
T III --> 3/10
T IV ---> 3/10 (i nie pomogą żadne efekty specjalne)
przepraszam miało być "Napisałem ten wątek w 3 części, ale że dotyczy on także CZWARTEJ to też go tutaj wklejam........." a nie drugiej
Ja tam mimo wszystko trojke lubie troche bardziej od czworki, a z Twoja wypowiedzia nie zgodze sie w jednym punkcie- "po co wymyslano porucznikow ruchu oporu", no ja watpie czy to bylo jakies wymyslenie, to dosc logiczne, ze jakikolwiek twor wojskowy oprocz szefa szefow musi miec pomniejszych szefow, dlatego w wojsku sa sierzanci majorzy i generalowie, a nie kupa szeregowcow i jeden marszalek :)