Sceptycy i zwolennicy TS raczej nie zostawili na nim suchej nitki przed premierą. O ile magię Wrthingtona przepowiedział sam James Cameron to kapitalnie zagrany Kyle Reese był niespodzianką.Yelchin miał w filmie momenty, których brakowało Baleowi.To nie tylko zasługa scenariusza ale też Yelchina, który jest tak jak my fanem Terminatora. Nie wiem jak Wy ale widziałem w nim Michaela Biehna momentami.
Faktycznie, koleś zagrał dobrze. Myślałem, że to wyjdzie gorzej, ale godnie zastąpił Biehna. Momentami nawet głos miał podobny do Reese'a z T1 ;)
Zgadzam się młody reesa super jedyna dobra rzecz tego filmu, aż po seansie obejrzałem jedynke dla odswiezenia tej postaci. Szkoda, że Bale nie ma nic wspólnego z Edwardem Furlongiem;(
Worthington przeciętniak.
Młody Reese wypadł świetnie, podobne zachowanie do Kyle'a z jedynki, mimika, generalnie Yelchin bardzo dobrze się spisał. Niestety jak dotąd ani T3 ani T:S nie oddał postaci Johna Connora takiego, na jakiego kazały nam czekac pierwsze dwa filmy. No gdzie ta jego legenda, gdzie zaznaczenie tego faktu że bez niego ludzkość ma przejebane?;) Bo nie zauważyłem jakoś... Co do Bale'a to prawie nie czułem więzi z jego postacią a jego los był mi w trakcie seansu praktycznie obojętny... Mimo że jego Connor jest o niebo lepszy od tego wykreowanego przez N.Stahla.
Yelchin zagrał najlepiej w tym filmie. Bale za to dał radę, spisał sie znacznie lepiej niż Stahl w trójce, ale i tak bez rewelacji. Natomiast koleś odgrywajacy Marcusa zagrał słabo. Słyszałem przed seansem achy i ochy na temat jego roli, a okazało się całkiem inaczej. W ogóle nie był przekonujący.
Poruszony problem słabej roli Bale'a wynika pewnie z tego samego, co kiepskie wystąpienie Stahla w T3. nie będę tutaj wypisywał, że porównanie jednego do drugiego mija się z celem, jednak zastanawia mnie to mieszanie w scenariuszu jakby na siłę. W T3 wprowadzono Kate Brewster, w T4 Marcusa Wrighta. Nie widziałem T4, więc nie chce tutaj uzasadniać tego ,czy był tutaj on (Marcus) mile widziany. Faktem jest jednak to, że przez te zabiegi na siłę dodawania nowych postaci zwala na bok naszego przywódcę.
W T3 Kate była niepotrzebna, tak samo podejrzewam w T4 były osoby zupełnie zbędne. Co będzie w T5, jeśli w ogóle powstanie?
O tak. "Come with me if you want to live" w jego wykonaniu to jedna z perełek :)
Yelchin wypadł najlepiej z całej obsady jako młody Reese - nawet chwilami mówił jak Biehn.
Film poniżej moich oczekiwań zdecydowanie. Ładne efekty gra aktorska dobra, ale to nie uratuje filmu. Zero klimatu z poprzednich części. Ktoś starał się przekazać przesłanie z poprzednich części ale nie wyszło. Ten film mógłby istnieć i bez poprzednich części, jedyne co ma wspólnego to I'll be back i Come With Me If You Want to Live.