PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186343}

Terminator: Ocalenie

Terminator Salvation
2009
6,5 148 tys. ocen
6,5 10 1 147571
4,8 37 krytyków
Terminator: Ocalenie
powrót do forum filmu Terminator: Ocalenie

Uwaga! Możliwe niewielkie spoilery!

"Terminator Ocalenie" był jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów w tym roku. Muszę przyznać, że to dobry film tylko szkoda, że trochę za krótki. Patrzałem z zegarkiem w ręku w momencie rozpoczęcia seansu i jego zakończenia. Za Chiny Ludowe nie wychodzi 115 minut (chyba że z reklamami i zwiastunami innych filmów na początku), lecz 100 (19:50-21:30 - bez napisów końcowych). Mógłby spokojnie trwać 120-130 minut. Być może "zaserwowano" nam wersję okrojoną.

Idąc do kina obawiałem się, że przeżyję zawód tak jak 6 lat temu na "Buncie maszyn". Nie miałem zbytnio wygórowanych wymagań co do "Ocalenia", a tu pozytywne zaskoczenie. "Terminator: Ocalenie" nie umywa się do dwóch pierwszych "Terminatorów" i nie ma klimatu "jedynki", ale za to "Bunt Maszyn" przewyższa o kilka klas. W tym filmie postawiono przede wszystkim na akcję. Nie ma tutaj, jak w trzech pierwszych "Terminatorach", scen hamujących akcję filmu. Tutaj cały czas coś się dzieje, a widz nie ma czasu na chwilę oddechu. Chwała twórcom za to. Nie zabrakło tutaj nawiązań do dwóch pierwszych części "Terminatora", "Mad Maxa" (zwłaszcza do drugiej części", "Transformers" (walka z tym dużym robotem), czy też do gry komputerowej "Fallout 3" (panorama czy ulice zrujnowanego miasta wyglądają niczym jak w tej grze). Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie pojawienie się młodego Arnolda (wygenerowanego komputerowo) jako T-800 model 1.0.1. Nie zabrakło tutaj także nawiązań do drugiej części "Terminatora", choćby wylanie na terminatora gorącej surówki, czy opryskanie go ciekłym azotem. Bardzo mi się także spodobało ponowne wykorzystanie piosenki Guns N'Roses - "You could be mine" (znanej z drugiej części "Terminatora") w jednej z najlepszych sekwencji w filmie.

Mam nadzieję, że ta nowa seria "Terminatora" będzie tak dobra jak "Ocalenie". Zapewne "Ocalenie" to tylko przystawka do tego co możemy zobaczyć w następnych częściach. Mam tylko nadzieję, że twórcy nie schrzanią tego.

Kronika_Filmowa

Cóż, ja mam dokładnie przeciwne odczucia. Chociaż jest tak jak piszesz, tzn widz nie ma chwili oddechu, to jednak jak dla mnie był to tylko zlepek następujących po sobie scen naszpikowanych wybuchami i efektami specjalnymi, ale zupełnie pozbawionych emocji. I nie jestem przeciwnikiem takiego kina - jak piszę w innym temacie np taki Transformers, który jest o wiele uboższy fabularnie, wywarł na mnie duzo bardziej pozytywne wrażenie.

A jeśli chodzi o nawiązania do T2. OK, niektóre były fajne, ale wiele dodano chyba zupełnie na siłę. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie można było przy tak ważnej dla filmu scenie stworzyć nic bardziej nowatorskiego niż ciekły azot. Przy T2 i panu T-1000 to robiło wrażenie, ale tutaj, niekoniecznie.

Kronika_Filmowa

Kronika Filmowa, pierdolisz na potęgę, przyjacielu.

To miała być postapokaliptyczna legenda, w której SkyNet przywodzi na myśl opętanego skurwiela z opowiadania Harlana Ellisona ("Nie mam ust, a muszę krzyczeć"), a przywódca ruchu oporu oprócz zapalenia gardła ma mózg, spryt i charyzmę, i co najważniejsze - robi z tych cech użytek od czasu do czasu, już nie wymagam pełnej dyspozycyjności. Bo gówno mnie obchodzi do kogo należało wcześniej jego serce, wymienione w samym jądrze pustkowia, pod szmatami na masztach, z piachem pod paznokciami. Z tego wszystkiego nawet moja żona zapomniała się popłakać, wszak oboje nie przewidzieliśmy tak wielkiego wkładu McG w rozwój medycyny.

Scenariusz wygląda jak po trzech apokalipsach - zostało tylko ścierwo, a wciśnięte na chama nawiązania do poprzednich części tylko przypominają, że nie odgrzewa się ciepłego żarcia. Bale przez taki nieprzyswajalny chłam wypala się jak pet, Worthington błyszczy - jak cekin naszyty na brzydką spódnicę: trochę kiczowaty ("Aaarg! SkyNet! Już nie masz nade mną władzy!), ale ważne, że się świeci ("Czekaj, Connor, dam ci serce").

Pięć linijek tekstu na krzyż - i Bogu dzięki. Ta garstka sknoconych dialogów, to aż nadto.

Nie bluźnij więcej.

ocenił(a) film na 1
Future_

Czyli nie warto oglądać? Hahahahahahahahaaha...