Już T3 pokazał że seria zaczyna zjadać swój własny ogon. Dostaliśmy coś podobnego jak w T2, tylko gorzej zrealizowane. Uważam że słuszna była decyzja by wykonać krok do przodu i wejść we wczesny okres wojny. O ile wiele rzeczy dałoby się zrobić lepiej, o tyle na duży plus jest rola Marcusa stworzona przez Sama Worchingtona. Zdecydowanie zepchnięty na druki plan Christian Bale. Film zyskał u mnie po drugim seansie (tzw. oglądanie już na trzeźwo ;) i oceniam go lepiej, niż T3