PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186343}

Terminator: Ocalenie

Terminator Salvation
2009
6,5 148 tys. ocen
6,5 10 1 147571
4,8 37 krytyków
Terminator: Ocalenie
powrót do forum filmu Terminator: Ocalenie

Nastał dzień, kiedy to fani metalowego, elektornicznego mordercy ponownie rzucili się do kin. Kolejna część, już tym razem w nowej serii, zapowiadanej przez producentów, która ma pokazywać w pełni wojnę miedzy ludźmi i maszynami, Terminatora, począwszy od filmu z podtytułem: Ocalenie, zrobiła na mnie wrażenie ogólnym podejściem do tematu, dość zawiłą fabułą oraz tym, że akcja wcale nie musi być uzależniona od efektów.
O samej fabule napisano już wszystko, jako Polacy we krwii mamy narzekanie na dziury w fabule, zapominamy niekiedy , że producenci wcale nie mają ochoty na wyjaśnianie kilku rzeczy, które nam trafiły się podczas seansu w kinie. ,,Terminator: Ocalenie" ma to do siebie, że pewnych rzeczy poprostu nie musiał tłumaczyć, jest zarazem skierowany do tych, którzy mają świeżo w pamięci wcześniejsze 3 części. Po seansie ,,Terminator: Bunt Maszyn" czułem bardzo duży niedosyt, zabrakło mi czegoś w tamtym filmie, zastanawiałem się ile razy jeszcze, Arni będzie przybywał z przyszłości aby ratować nadzieję ludzkości John'a Connor'a. Tybardziej, że ta nadzieja ,,Buncie Maszyn" była dość zagubiona i niepewna swojego bytu, jakby bez charakteru, przyjmująca dość miękko to co musi się stać nieuchronnie lecz, wierząca , że można to wszystko powstrzymać. W ,,Ocaleniu" John Connor jest zupełnie inny, można się zastanawiać czy to lata, które producenci pominęli tak bardzo wpłynęły na główną postać w tej histori(jakby nie było) , czy też, fakt, że scenarzyści w każdej części ,,Terminatora" począwszy od drugiej, nadawali tej postaci, inny charakter. W ,,Ocaleniu" Connor jest twardym żołnierzem w dość szeroko rozwiniętym ruchu oporu, a nie jak pokazywano nam wcześniej w poprzednich częściach - grupą rozbitków na wyspie zamieszkującej przez maszyny, dość zagubionej i kryjącej się w podziemiach. Connor nie jest jeszcze przywódcą w pełni tego słowa znaczeniu, choć pokazuje, że ma na to zadatki, oraz, że w niedalekiej przyszłości(zapewne w kolejnej kontynuacji serii) będzie przywódcą na jakiego ludzkość liczy. Ludzkość, która w ,,Ocaleniu" garstkami ukrywa się gdzieś w pozostałościach cywilizacji po ataku Skynet'u, chroniąca się przed maszynami, które jak nigdy zostały pokazane w sposób przerażający, ponury i bezwględni, choć, nie oszukujmy się, z wadami. Niemniej jednak skończyły się czasy, kiedy Terminatorzy ukazywani byli jako plastikowe zabawki z wypełnieniem żywej tkanki, pokrywającej metalowy szkielet. T-600 jest duży, ociężały i ma problemy z reakcją refleksu, T-800 jest silny, bezwględny i lubi sobie porzucać ofiarą, mimo to, wie, że jego ofiara ma zakończyć swój byt w jak najgorszy sposób. Świetnie przedstawiono inne maszyny, te powietrzne budzące przynajmniej u mnie przerażenie oraz te poruszające się lądem, wygenerowane komputerowo, duże, niebezpieczne, te małe i szybkie...wszystkie jednak mają wady. Nie zmienia to faktu, że nigdy wcześniej, nawet u Camerona, maszyny nie były tak przedstawiane i tak wyeksplatowane. Moment pojawienia się Arniego, jest najbardziej emocjonującym momentem w filmie, jego nie mogło zabraknąć, choć jest na ekranie niecałe 30 sekund to jednak, osobiście licznę na to, że w kolejnej odsłonie ,,Terminatora" będzie go więcej.
Wracając do postaci John'a Connor'a...szkoda, że w istocie filmu, mimo, nadania mu pewniejszego charakteru, ta postać nie jest de facto, centralną postacią filmu, szkielet całej historii oparto na postaci Marcusa Wright'a, granego przez Sam'a Worthington'a. Aktor ten spisał się całkiem przyzwoicie, jego postać dzięki scenarzycie jest złożona, skomplikowana i dość dwuznaczna; przyćmiewa Bale'a jako Connora, choć największy ból, wywołuje u mnie to, że nie wyciągnięto z postaci Connora maksimum w historii jaką nam przedstawiono w ,,Ocaleniu"

Od strony technicznej, nie mogę filmowi nic zarzucić, efekty specjalne na najwyższym poziomie, muzyka Dannego Elfmana jak się okazało dobrze pasuje do tego co w danym momencie, dzieje się na ekranie, a dzieje się dużo, sceny akcji, walk, pościgów robią wrażenie i nie pozwalają odetchnąć choćby na chwile, fabuła pokazała, że nie jest to zwykła ,,nawalanka" z robotami.

Co mogę jednak zarzucić filmowi....to chyba to, że w niektórych momentach przypomina grę komputerową, że wojny z maszynami nie pokazano w pełnej krasie, może również to, że mimo, że aktorzy wypadli przyzwoicie, nie dano im szansy pełnego wykazania się przed kamerą.

Film ma w sobie jednak pewne przesłanie, uzależnienia człowieka od techniki i to co technika może zrobić z człowiekiem...vide postać Marcusa.

Podsumowując, obejrzałem jeszcze lepszego ,,Terminatora" niż się spodziewałem, jest to film na miarę naszych czasów, nie jest przesadzony czy bezsensowny, jest mroczny a nie bajkowy jak wcześniejsze. 2 godziny w kinie nie poszły na marne, pozostaje czekać tylko na wieść, że twórcy ,,Ocalenia" zaczną pracę nad kolejną częścią tej wojny. Oby jednak nie nosiła nazwy ,,Odrodzenie"