Uwaga SPOILERY!
Pamiętacie scene z T2, w której wysadzony zostaje budynek Cyberdyne ? Mineło 20 lat, a afekt dalej jest piorunujący i wgniata w fotel - bez znaczenia, czy ogląda się go na telewizorze plazmowym czy małym ekranie laptopa. A w Ocaleniu? Wybuchów jest pierdyliard i nie ważne czy wybucha jakiś robot, czy centrum SkyNetu - nie robi to wrażenia.
Pamiętacie finałowe sceny T1? Podczas których odarty z tkanek T800 ściga bohaterów w fabryce? Animacja przestarzała, niektórzy nawet się z niej podśmiewają - a jednak w tych scenach autentycznie czuć emocje postaci, a sama maszyna przeraża! W Ocaleniu piękne, komputerowe terminatory wyskakują we wszelkich postaciach, ale czy ktoś się ich tak naprawdę boi?
Pamiętacie finałowa scenę T2? W której poświęcenie MASZYNY wyciska łzy z oczu za każdym razem ( przynajmniej z moich oczu) i na długo zapada w pamięć. W Ocaleniu finałowe poświęcenie Marcusa jest bo jest, ale nikogo specjalnei nie porusza, a ja wrecz byłam zirytowana, bo Connor Bale tak bardzo mnie wkurzał, że niekoniecznie martwiłam się jego ewentualnym zgonem.
Pamiętacie Sarę Connor ? W T1 przerażoną, ale stopniowo zdająca sobe sprawę z powagi sytuacji, coraz bardziej zdeterminowana i w finalne pokonująca T800, w 2 części już zachartowaną, kobietę - komandosa - przypomnijcie sobie jak się zachowywała, jak wyglądała, jak wiele w niej było siły, ale i kobiecej wrazliwości. A w Ocaleniu?jakie są kobiece role? Oblubienica Connora, której w zasadzie mogłoby nie być, a wraz z nią niejaka Blair - modelka, o lśniących włosach i zębach, którą mogłaby zastąpić każda aktorka, bo teraz nawet nie pamiętam jej twarzy.
I można tak wymieniać i wymieniać....
Oto i dlaczego filmy Camerona są ponadczasowe... a Ocalenie to sezonowa, efekciarska wydmuszka. A szkoda, bo można by było z tego filmu wycisnąć znacznie więcej - jakby zrobił go ktoś z pasją i pomyślunkiem.
Dla sprawiedliwości dodam, że T4 to mimo wszystko lepszy film od T3, który wywołuje u mnie torsje i alergię...Więc może powinnam się cieszyć, że mogło być gorzej.
Tak, mogło być gorzej....... Ale stwierdzenie "jednosezonowa słabizna" jednak bardzo tu pasuje, niby wszystko jest- co do filmu o takiej treści potrzeba, a tak wiele brakuje. Ogląda się nijako, mdło, chwilami nawet męcząco, brakuje czegoś bardzo ważnego -więcej emocji! Tyle, że jest czym zająć czas w letni deszczowy i nadmiernie wolny dzień...
A dałem aż 6, bo mimo, że słabo, to jednocześnie solidnie w kinie akcji, znalazło się także kilka przebłysków i 'ciekawości' -mimo wszystko...
Do obejrzenia i już niekoniecznie do zapamiętania.
calkowicie sie zgazam nawet powiem wiecej rola Marcusa calkowicie u mnie przycmila Johna Connora ,Connor wydawal sie wrecz postacia drugoplanowa a powinien byc na pierwszym planie.najbardziej podobal mi sie mlody Kyle Res
Chyba niedokładnie oglądałem jedynkę, ale Terminator, którego grał Arnold, mówił coś o T-101. Wydawało mi się ciągle, że on był modelem T-101, a nie T-800. Coś przeoczyłem?
ja to widzę tak, iż każdy z nas ma sentyment do pierwszych części Terminatora, czy to 1 czy 2 część po raz pierwszy oglądana była przez nas kupę lat wstecz, gdzie niektórzy mogli nie mieć nawet tych
lat 10 - mniej lub więcej ... i co? taki film mógł wywrzeć na kimś tak ogromne wrażenie, że cokolwiek byś teraz nie obejrzał, nic nie przebije oryginału, myślę, że tu jest podobnie, autorka tematu do
sprawy podchodzi zbyt sentymentalnie ot co, jak dla mnie film naprawdę niezły, co prawda to nie Cameron,ale dla mnie to takie zasłużone 7/10 (8/10 +1 za momentami zajebiste efekty specjalnie)
PS (zgadzam się że film jest zdecydowanie lepszy od trójki)
No może i sentymentalnie i właśnie o to chodzi - po Salvation sentymentów raczej nie będzie...