... o ile w ogóle przyjmiemy że było coś takiego jak T3, bo ja osobiście wolę udawać że nic takiego się nie wydażyło. Co do T4 - porównując z T1 i T2 - mało terminatora w tym terminatorze. Trudno powiedzieć żeby film miał charakter. Raczej charakterek. Jest niezły, ale niejak się ma do wciskających w fotel obrazów Camerona.
masz absolutna racje w T3 było coś takiego krótki wstęp potem krótka akcja potem jazda samochodem krótka akcja na cmentarzu potem jazda samochodem i kolejna gadanina potem znowu krótka akcja potem lecenie samolotem potem znowu krótka akcja i koniec powiem jedno T4 przy T3 to arcydzieło oczywiście dużo mu brakuje do T1 i T2 które zapamiętuje się na całe życie
Terminator9 po Twoim avatarze i po tym co piszesz widać, że ledwo co odrosłeś od ziemi.;/ identycznie mogę streścić Ci Ocalenie... każdy film można tak streścić jak ty to zrobiłeś. T4 arcydzieło:)? Kurna weź mnie nie rozśmieszaj, bo masz takie pojęcie o tym ile jest warte Ocalenie co o zeszłorocznym uboju świń w Ameryce Północnej. T3 to arcydzieło przy Ocaleniu... delikatnie parafrazując Twoją wypowiedź. T3 zakończył pewną epokę, ukazał dzień sądu o którym we wcześniejszych częściach mówiono. Ocalenie ukazuje dużo mniej niż faktycznie powinno ukazywać i dlatego jest to film nieudany. Idź lepiej dalej te avatarki montuj...
tak, a zależność między terminatorem a wyrobem terminatoropodobnym jest taka sama jak między czekoladą a wyrobem czekoladowym - to czekoladowe i to czekoladowe z tą różnicą że tego drugiego nie da się przełknąć
Nie przesadzajmy. Jak mówi Terminator9 - T1 i T2 to zupełnie inna liga. Atmosfera osaczenia jaką buduje Cameron opiera się na zderzeniu człowieczeństwa i ludzkich słabosci z niemożliwą do zatrzymania maszyną, prącą naprzód jak parowóz, bezwzględnie wykonującą swoje zadanie. Umiejętność ukazania tego kontrastu decyduje o charakterze tych filmów. T3 to taka sobie sensacyjka, korzystająca z marki Terminatora i w jakiś sposób kontynuująca historię przedstawione w poprzednich częściach. Natomiast T4 to raczej wojenne science-fiction. Gdyby nie T-600 w kilku scenach, to można by podczas seansu zapomnieć że to nie Terminator tylko jakiś "Helikopter w ogniu". Ogląda się fajnie - fakt, ale brak tu konrastu człowiek-maszyna: z jednej strony mamy ludzikego Johnna, z drugiej... równie ludzkiego Marcusa. I sceny a Arnie'm na końcu wcale nie ratują sprawy (choć sprawa blizny na twarzy Connora jest "miłym" - o ile można tak powiedzieć, nawiązaniem dopierwszych scen T2).
Reasumując: IMO saga powinna kończyć się na części drugiej, ponieważ kolejne są raczej "czymś w deseń" Terminatora. Podobnie jak ze świnką morską - ani to świnka, ani morska...
"Gdyby nie T-600 w kilku scenach, to można by podczas seansu zapomnieć że to nie Terminator tylko jakiś "Helikopter w ogniu"."
Tyle że w PG-13, prawie nikt nie ginie a najlepszym lekarstwem na wszelkie problemy jest dzieciak który zawsze poda potrzebny rekwizyty w odpowiednim momencie.
Jesli chodzi o poziom tej serii, to jest to równia pochyła, każda kolejna częsc słabsza od poprzedniej i z każdą kolejną częśc ta różnica jest większa:
THE TERMINATOR
_________________ TERMINATOR 2
_________________
_______________________________TERMINATOR 3
_______________________________
_______________________________
_______________________________
___________________________________________TERMINATOR SALVATION
Śmiem oponować. T3 konstrukcją fabularną bezpośrednio nawiązuje do poprzednich części cyklu, a w tytułową rolę wciela się nasz ulubiony gubernator. T3 jest zdecydowanie mniej mroczny, mniej widowiskowy (od T2 w każdym razie) i wyraźnie wymęczony pod względem fabularnym, ale mimo wszystko zapewnia porcję rozrywki. Ot, takie sobie sf akcji z elementami humorystycznymi.
T4 z kolei nie ma do zaoferowania nic poza wypaczoną mitologią świata T i efektami specjalnymi. Film oglądałem kilka miesięcy temu, nie pamiętam już fabuły ale mógłbym bez problemu podać kilka rażących błędów logicznych. Nie jestem specjalnie wymagający, ale jeżeli po wypiciu trzech piw zamiast podziwiać eksplozje i zachwycać się widowiskową akcją zastanawiam się dlaczego scenarzyści uważają mnie za idiotę to chyba coś jest nie tak. Film wojenny? Zauważyłeś, że na ekranie ginie tylko jeden, przypadkowy statysta?
T3 5/10, T4 4/10
Gary dobrze prawisz
t3 trochę dla uciechy i trochę dla emocji, w końcu Arni dawał radę, może troszkę chociaż,
A t4? po kilku piwkach zasiadłem do mało wymagającej ale jak mniemałem rozrywkowej pozycji Terminator 4 - ocalenie. Niestety film pomyłka, który można streścić do 1 wcale nie przełomowej akcji dywersyjnej
dlatego t3 wypada grubo lepiej od t4, daleko za t1 i t2, a film psuje dualizm gubernatorka pod koniec, ale większość filmu to takie o kino akcji sf
t4 od totalnej klapy ratuje c. bale jako twardy, niezłomny john connor - ale dla mnie to i tak 3/10 - brak logiki, klimatu, nawet efektów specjalnych
cóż, nie polecam
Uważam że Terminator powinien zakończyć się na dwójce - trójka nie spodobała mi się z powodu kretyńskich pomysłów (kobieta - terminator, Arnold w klubie z chip'n'dalesem) oraz braku optymistycznego zakończenia.
Akurat to co wyszczegolniles( moze oprocz motywu z Arnoldem w klubie, choc dla mnie to bylo w miare ok ;)) to jedne z nielicznych plusow Terminatora 3, no a najbardziej to te zakonczenie... Swietne, klimatyczne i pasujace na 100%. Happy end? Wtedy T3 bym wysmial. W Terminatorze 2 takie zakonczenie pasowalo, ale w trojce te niezbyt optymistyczne nadalo jakikolwiek sens temu filmowi. Dzieki temu jest dosc znosnym filmem takim na 6/10, napewno lepszym od czworki ktorej plusow to trzeba sie na sile doszukiwac...
"kretyńskich pomysłów (kobieta - terminator"
Tak samo "kretyński" pomysł, jak facet-terminator :P
no któryś terminator musiał być pesymistyczny i dobrze, że właśnie trójeczka ukazała nam właśnie takie zakończenie. Kristanna właściwie zagrała bardzo dobrze, a swoim zachowaniem i mimiką twarzy przypominała mi Patricka, więc nie uważam żeby T3 stracił coś na wartości z powodu terminatora kobiety.