Tego można się obawiać po tym jak aktualni twórcy dalszego ciągu Terminatora folgują sobie z czasem i jego zmianami (jak np. przesunięcie daty Dnia Sądu co jeszcze nie jest niczym strasznym dla logiki fabuły). Mimo, że temat podróży w czasie maglowany jest w wielu wątkach, nie natrafiłem nigdzie na taki wniosek, iż "żelazna" dla wielu znawców data 2029 może zwyczajnie wyparować. I kolejne filmy z serii Terminator, sprytnie obejdą znaną nam przyszłość z filmów Camerona. Argumentami byłyby oczywiście rzekome perturbacje wywołane podróżami w czasie. Czy to oznaczałoby, że nie zobaczymy ponurej wizji świata z roku 2029, gdzie strzelające laserami maszyny są dosłownie wszędzie, ludzkość stoi na krawędzi totalnej zagłady, a jednocześnie jest bliska triumfu nad maszynami? Pomyślcie o tym.