Tak to już jest, że eksperymentowanie z wehikułami czasu prowadzi do różnych konsekwencji, którymi są zazwyczaj problemy fabularne i niedorzeczności w scenariuszach filmów... więc co takiego jest nie tak w Terminatorze IV? SPOJLERY wszystkich części.
Przypomnijmy sobie jak sprawa wyglądała od pierwszej części.
T1
1. W roku 1984 pojawia się Kyle Reese.
2. Zapładnia Sarę Connor.
3. Kyle ginie.
4. Rodzi się John Connor (nie ma tego w filmie, ale staje sie to gdzieś pomiędzy 1 i 2 częścią)
T2
1. John Connor ma kilkanaście lat.
2. Dowiaduje się, że zostanie przywódcą ruchu oporu w wielkiej wojnie z maszynami.
3. Już tu zaczynają się problemy. Terminator, Sara i John niszczą zalążki Skynetu - chip rękę i chip w głowie terminatora. W tym momencie przyszłość powinna być "zresetowana" - nie ma skynetu, nie ma wojny, nie ma potrzeby wysyłania Kyle'a w przeszłość - John powinien "zniknąć", ale... wyjaśnia to:
T3
1. Nie udaje się powstrzymać Dniu Sądu Ostatecznego, który miał mieć miejsce w 1997.
2. John zamiast zniszczyć Skynet, który jednak powstał, dotarł do miejsca które dało mu schronienie - to było celem. Więc Connor jest ocalony, jednak wojna się zaczyna.
T4.
1. Connor jest już dorosły, wojna trwa, a on jest przywódcą ruchu oporu.
2. Connor, jak się okazuje, NIE MIAŁ WCZEŚNIEJ do czynienia z terminatorami w ludzkiej skórze (takimi jak Marcus). Czyli że wydarzenia z "dwójki" i "trójki" nie miały miejsca. Dodatkowo, Connor odsłuchuje taśmy swojej matki, której w tej wersji nigdy nie spotkał (nie udał się z T-800 do szpitala psychiatrycznego by ją uratować), podobnie jak Terminatorów.
Okazuje się więc, że Ocalenie opowiada historię "pierwszej przyszłości", czyli tej, której zajawki były w części pierwszej. "Alternatywna przyszłość" rodziła się dopiero po przybywaniu terminatorów (i Ryse'a) w przeszłość, tj. lata 84, 91 i 97'.
Nie wiadomo więc kto był ojcem Connora z "Ocalenia", jednak najprawdopodobniej nadal był to Kyle Reese, który pojawił się w przeszłości, by ocalić Sarę. Dochodzimy więc do miejsca, w którym "jedynka" i "czwórka" wzajemnie się wykluczają.
Dałoby to się jednak rozwiązać jednym prostym zabiegiem fabularnym. Otóż w "pierwszej przyszłości" ojcem Johna powinien być ktoś inny, nie Reese. Oczywiście Cameron w 1984 nie mógł przewidzieć że jeszcze za 25 lat będzie można wyciskać kasę z tej licencji... ;)
"John powinien "zniknąć""
Nawet jak wojny by nie miało być, skynetu itp. własnie że nie powinien zniknąć, po prostu w alternatywnej wersji przyszłości/przeszłości go by nie było.
"Connor jest już dorosły, wojna trwa, a on jest przywódcą ruchu oporu. "
Nie jest przywódcą w filmie. Podlega pod przywództwo "tych" z łodzi, jednak się pod koniec filmu buntuje:)
"Connor, jak się okazuje, NIE MIAŁ WCZEŚNIEJ do czynienia z terminatorami w ludzkiej skórze (takimi jak Marcus)"
Bo nie miał, miał do czynienia z t-800 i t-850. Marcus to połączenie (taka hybryda) czlowieka i robota.
Co do taśm, to też mi to nie odpowiada (niestety).
nie ma filmu o podróżach w czasie który byłby logiczny tak do końca. Przecież np. w momencie gdyby Arni (w 1) zabił Sarah to by zniknął (no bo by go nigdy nie wyslano - bo po co?). Więc ona by nadal żyła bo nie może zginąc z ręki czegos co nie istnieje.
Na takie detale przy pierwszym razie kompletnie nie zwracam uwagi. Bo wtedy ucieka radość z oglądania.
Nie pamiętam dokładnie kaset (co na nich było) ale chyba nie było tam wzmianki że się nie spotkali.
chyba faktycznie jest to coś jak, to ująłeś "pierwsza przyszłośc", ale to jakby wyklucza rolę Kyle'a, bo skoro Connor jest, to po co wysyłac kogokolwiek, zeby się natodził inny i wszystko się zmieniło, cała przyszłośc. Connor miał chyba jednak doczynienia z terminatorami w ludzkiej skórze, ale nie takimi hybrydami, jak Marcus, który ma przecież ludzkie organy i jest pół maszyną, a pół człowiekiem
Z tym, o Marcusie to faktycznie ja się teraz wyłożyłem. Różni się on od terminatorów "w skórze" Arnolda jednak i John faktycznie nic takiego wcześniej nie widział.
nikt czegoś takeigo wcześniej nie widział, bowiem Marcus jest chyba jedynym egzemplarzem. z reszta dla Skynetu okazał sie niewyoałem, bo nie można go było kontrolowac
Zresztą, pomysł z Marcusem sam w sobie też jest niewypałem. Jak Skynet mógł nie wziąć pod uwagę możliwości, że John mu nie uwierzy i każe zdezintegrować? Wtedy cały misterny plan poszedłby w pizdu....
Sorry to co piszesz nie ma najmniejszego sensu. Ale zacznijmy od samego początku. Nic się nie zmieniło i wszystko względnie się zgadza - pierwsza część nie wyklucza ostatniej jak sugerujesz.
- na powstanie Skynetu nie miało najmniejszego wpływu przybycie terminatora oraz jego elementy, a co za tym idzie potem zniszczenie owych części. To odnośnie wybuchu wojny - walka Conorów nie miało na to najmniejszego znaczenia.
- wiadomo kto był ojcem Conora. Sam mówił, że był nim Reese po tym jak dowiedział, się że jest on pierwszy na liście Skynetu. Próbuje go znaleźć wiedząc, że musi go uratować żeby samemu istnieć.
- kiedy się poznają Reese jest jeszcze nastolatkiem i to się też zgadza
- kasety mogły być nagrywane między T1 a T2 lub T2 i T3 do czasu śmierci Sary.
- Największym zgryzem jest właśnie Marcus. Można jednak wyjść z założenia, że nie było o nim wcześniej mowy z uwagi, że nie stanowił on zagrożenia - nie trzeba było przed nim ostrzegać. Idąc dalej tym tokiem rozumowania nie było ich więcej z uwagi na brak kontroli nad nimi.
Jedynym paradoksem jest sam Conor, który pośrednio został stworzony przez samą wojnę i Skyne - jedno bez drugiego nie istnieje. Zastanawia mnie za to, czy rzeczywiście uśmiercą Johna tak jak było to powiedziane w części 3.
Powiem dokładnie to samo co kolega powyżej jedynka nie wyklucza ostatniej części a ojcem Connora jest nikt inny jak Reese, a Marcus był tylko jeden niepowtarzalny w swoim rodzaju(model eksperymentalny).
Taśmy Sary :)
Nagrywa je przed narodzinami Johna. Stąd też pochodzi zdjęcie Sary. Końcówka T1 :)
Jak dla mnie błędem jest fakt, że T1 pokazuje wojnę w LA w 2029. W T4 okolice Los Angeles zostają oczyszczone z maszyn już w 2018 roku poprzez zniszczenie lokalnej (i chyba pierwszej) centrali Skynetu.