Zaczynał się nieźle. Ale im dalej w film tym dalej od nadziei, że komuś uda się jeszcze wzniecić kapitalny klimat jedynki i dwójki.
Nie wiem czy przy dzisiejszych możliwościach jest to aż tak niewykonalne zadanie. Zdolnych reżyserów nie brakuje. Tymczasem za kolejne części biorą się osoby, które zdają się nie rozumieć na czym polegał fenomen T1 i T2. Nie fajerwerki, cytate pilotki, terminatory giganty transformersi ( to był już kres moich nadziei na godną kontynuację ) i zbędne ozdobniki, ale fabuła, pomysł i zaryzykuję to stwierdzenie - dobór obsady. Chodź Pan Sam Worthington był miłą niespodzianką.
Słowem przyzwoite kino pop. Nic więcej. Szkoda.