W trójce przynajmniej był Arnie, czwórki już nic nie ratuje (ta komputerowa kukła w miejsce Arnolda mnie nie przekonuje). W roli Reesa jakiś fircyk (czy tak ciężko im było poprosić Biehna żeby wystąpił? Kyle to Biehn i nic tego nie zmieni!). Bale to dobry aktor ale na Connora pasuje jak pięść do nosa - znowu pytanie czemu nie wystąpił Michael Edwards? Sam Worthington był jeszcze z tej trójki najlepszy ale jego postać była ze scenariuszowego punktu widzenia kompletnie niepotrzebna (Nikt z przybyszów z przyszłości o nim nie wspominał w poprzednich częściach). Bardzo doskwierał mi brak konkretnego czarnego charakteru (Skynet jako wszechmocne i wszechpotężne zło na wzór Saurona z "Lord of the Rings" to słaby pomysł). Brak wreszcie ciekawego scenariusza który zawsze był największym atutem "Terminatorów" (nawet trójki) film to bezładny montaż teledyskowych scen akcji, widowiskowych, ale bez cienia napięcia czy emocjonalnego zaangażowania ze strony widza. Ale tak to jest gdy reżyserię sequela kultowego filmu powierza się amatorowi pokroju McG - twórcy bez dorobku i ambicji którego najlepszym "dziełem" są "Aniołki Charliego".
Czy Ty zrozumiałeś wogóle ten film? Bo mam dziwne wrażenie, że nie... Biehn nie mógł zagrać Reesa, bo Rees
jeszcze jest w tej części młodym chłopakiem, przypomnij sobie w którym roku dzieje się akcja filmu, a z
którego roku przybywa Kyle. Co do Johna Connora to Christian Bale napewno się sprawdza w tej roli lepiej niż
Nick Stahl (który był totalną pomyłką)...natomiast Michael Edwards jest chyba troszeczke za stary na tą rolę.
Brak konkretnego czarnego charakteru? Przecież to jest wojna - ludzie przeciwko maszynom, więc po co
jeden czarny charakter. Co do teledyskowości to chyba trzecia części właśnie tym porażała...kolorkami,
montażem i akcją rodem z teledysków. A reżyser...co z tego że nakręcił Aniołki Charliego...ten film wyszedł
mu znakomicie i napewno nadaje się bardziej na kontunuacje niż T3.
według mnie to T3 jest największym badziewiem w historii Terminatorów tam to nic się prawie nie dzieje tylko cały czas jadą samochodem albo lecą samolotem nawet to ze jest tam Arnold niczego nie ratuje w T4 natomiast niema Arnolda ale za to jest dużo akcji fajna muza macie tu przykład http://www.youtube.com/watch?v=fexuj8CoPQA&hl=pl a w T3 to normalnie tak jakby to dziecko z zerówki układało muzykę macie dowód http://www.youtube.com/watch?v=vNjeYcmP1S4
i kto mi powie że T3 lepszy od T4 to naprawdę ma kłopoty z wzrokiem
Nie sposob sie nie zgodzic z tym, ze czwarta czesc jest zwyklym nieporozumieniem, natomiast z pewnoscia nie jest az takim gniotem jak czesc trzecia.
Jestem wychowany na jedynce i dwojce, ktore byly po prostu zywym, wypelzajacym z ekranu "mrocznym klimatem", takim ze swietnymi kreacjami i rewelacyjna muzyka.
Zmora tego filmu jest Christian Bale, ktory w kolejnym filmie gra dokladnie tak samo, ta sama twarza (i drugiej jego roli juz nie moge scierpiec- po Batmanie). Byc moze ten mydelkowy chlopiec trafia akurat w gusta najmlodszych widzow sposrod tych, do ktorych adresowany jest T4, ale dla mnie ta jego chrypka nie ratuje tego, ze on.... nie jest typem twardziela i wciskanie go do takich rol mnie akurat poraza, tak to wlasciwe slowo. Nie moge scierpiec tego aktora, bo czy naprawde producenci nie mogli znalezc kogos odrobine bardziej "prawdziwego" w roli przywodcy?
Sama Worthingtona oceniam w tym filmie o wiele wyzej, podobnie jak krotki epizod zawsze charakterystycznej Helena Bonham Carter.
Terminator nie potrzebuje wybitnej fabuly, ani dwojka, ani jedynka nie nalezaly to przesadnie rozbudowanych pod tym katem... ale to co zaoferowala kiedys trojka, a teraz czworka jest przykre. To taki troche produkt drugiej kategorii.
Idiotyczny scenariusz, w ktorym akcja nie porywa, efektow jest jak na 2009 r. "akurat", ale bez rewelacji. Pierwszoplanowa obsade ratuje Worthington, drugoplanowa wiecznie sympatyczny Ironside i .... tyle.
Mialem duze nadzieje przed tym filmem. Chcialem zobaczyc KLIMATYCZNE kino, z dobra muzyka i paroma innymi. Bylem na tym filmie z tak samo nastawionym kolega i obaj wyszlismy ze slowem "chala" na ustach. Niestety ale ten film to "papka" z przyzwoita w tych czasach iloscia efektow specjalnych, w ktorej "klimat" probuja stworzyc aktorzy Bale'opodbni.... efekt jednak jest oplakany.
Zupelnie szczerze i bez zlych intencji, radze wszystkim ktorzy tego jeszcze nie zrobili- NIE IDZCIE DO KINA i na spokojnie obejrzyjcie sobie ten film w wydaniu DVD za pare miesiecy. Szkoda pieniedzy na bilet do kina, a ten film nie jest "naj" lub "super" pod ktorymkolwiek wzgledem. NIC SPECJALNEGO.
a ja powiem idzcie do kina
nawet tylko dla tej jednej niespecjalnie dobrze zrobionej sceny z arnim
ale nawet dla tego warto
dla tego fragmentu sciezki zdzwiekowej
dla efektu
dla dreszczyku wtedy
brrrrrrrrrrr
tak, to ten sam T co w jedynce, ta maszynka do eliminacji bez chromolenia (ponoc wycieta jest scena, i oby byla w wersji rezyserskiej, gdzie "arni" podnosi minguna od T-600)
a Bale kim ma byc? skoro centrum dowodzenia istnieje, skoro on jest jakimstam przywodca jakiejstam grupy, i sie wyroznia tylko tym, ze dziala sprawnie i costam nadaje przez radio od czasu do czasu?
film skoncentrowany na znow na Terminatorze, ktory gra pierwsze skrzypce, mimo niby drugoplanowej roli
ps
zwrociliscie uwage, ze terminatora mozna poznac po tym (uklon generalnie do wszystkich poprzednich czesci?), jak T dostaje z piachy w twarz i tak charakterystycznie glowa wraca do "na wprost" ?
atom... w sumie az mnie zatkalo i nie wiem co mam napisac, gdzie Ty widziales "maszynka do eliminacji bez chromolenia"? Bo ja ani jednej. W calym filmiszczu tylko raz T-600 wyeliminowal czlowieka. Tylko raz. 1. Mial chyba niesamowitego farta zreszta biorac pod uwage jak niecelnymi maszynami byly (nie bic, tak wynika z filmu). A T-800 to roboty do rzucania. Ich program na tym etapie rozwoju nie przewiduje nic innego jak rzucanie celem. Jak to sie nie nazywa "chromolenie" to ja juz nie wiem. Mam wrazenie, ze Kubus Puchatek bylby groznieszy niz banda robotow z tego filmu.
Fragment sciezki a nawet wiecej mam w poprzednich filmach, wiec nie wiem czemu mialbym wydawac na to pieniadze. A "dreszczyk" pojawia sie tylko wtedy jak w kinie za bardzo klime podkreca.
Wlasciwie to filmidlo to kino familijne w czystej postaci i jako takie zapewne daje rade.
wiesz
zalezy od czlowieka chyba
mi sie ten moment podobal, film mogli by zbudowac na tym momencie, tzn w pierwszych parunastu min i potem cala reszta oparta o walke ze "zlym" arnim, nawet juz szkieletem, gdzies w podziemiach skynetu
tu jest screen z usunietej sceny, jak t-rip podnosi guna: http://www.hopeofthefuture.net/deletedscenes/t4del04-03.jpg
"Terminator Salvation deleted scene - T-RIP uses T-600's gattling gun
When the T-600 stands in the T-RIP's way, the T-RIP quickly dispatches the unit by ripping it into pieces. It then continues to chase John Connor. However what was not shown, but was featured in the trailers and novelization, is that the T-RIP picks up the T-600's gattling gun and most likely fires it at John and Kyle."
co do celnosci t-600, trzeba wziasc pod uwage niecelna bron, ktora sie poslugiwaly
sam natomiast nie rozumiem sceny, kiedy jest przygnieciony t-600?? przez helikopter i connor strzela mu w glowe 2 razy a ten przestaje dzialac, dziwne
oraz "a`tomek" ten od tytusa, romka :)