Terminator: Ocalenie

Terminator Salvation
2009
6,5 148 tys. ocen
6,5 10 1 147732
4,9 32 krytyków
Terminator: Ocalenie
powrót do forum filmu Terminator: Ocalenie

Na wstępie napiszę od razu prosto z mostu, że film nie przypadł mi do gustu. Jestem "chorym" miłośnikiem serii Terminatorów (mam tu na myśli T1 i T2), ale niestety część trzecia jak i czwarta dla mnie osobiście mogłaby równie dobrze nie powstać. Mam tego świadomość, że pewnie dla większości osób jest to tylko "jakiś tam" film traktujący o czymś tam i obce jest im oglądanie z wypiekami na twarzy serii "T" po raz n-ty na DvD, czy chociażby na Polsacie, ekscytując się za każdym razem obrazem tak jakby widziało się go po raz pierwszy. Ja jednak należę właśnie do tego drugiego grona dla których Terminator znaczy coś więcej, niż zwykły film akcji+s-f. Po tym wstępie chciałby zabrać się do konkretów. Idąc na film wyrzuciłem z głowy wszelkie przejawy stereotypowego myślenia, że tylko pan Cameron może podołać nakręceniu kolejnej części, więc wszystko odbyło się bez jakichś uprzedzeń. Najśmieszniejsze jest to, że w sumie nie mam konkretnych argumentów co do tego dlaczego nie spodobał mi się ten film. Dla mnie nie ma po prostu duszy. To się czuje. Główny bohater John Connor jest "płaski". Bale jest strasznie przewidywalny, moim zdaniem wypadł bardzo przeciętnie. Taka trochę kopia Neo z "Matrixa", oto nadszedł pełen wiary nieugięty zbawca ludzkości. Pełno chwytających za serce patetycznych dialogów i scen z jego udziałem i w zasadzie nic ponadto. Nachodzi taka refleksja, że to samo widziało się przy jego udziale w "Batmanie, "Mechaniku", czy "Prestiżu". Większa część filmu w zasadzie niczego nie wyjaśnia, gdzie fabuła ogranicza się do pokazania kilku scen walki ludzi z maszynami. Które nota bene moim zdaniem mogą czyścić buty chociażby tym z filmu "Transformers" Ot kilka sporych wybuchów, gonitw, sypiącego się na głowy gruzu. I tak w zasadzie do końca.. Epizodyczne pojawienie się Arnolda Schwarzenegger'a (komputerowo stworzona postać na potrzeby filmu) przy akompaniamencie sławetnej ścieżki dźwiękowej jest jedynie SCENĄ! Zwykłą scenę która w żaden sposób nie odnosi się i nic nie wnosi do filmu. Od taki czysto marketingowy chwyt. Nie ratują tego obrazu usilne starania się "zagmatwania" fabuły i widać wydumane nad kartką pomysły na zaskoczenie widza i skłonienie go do powiedzenia "oh, no tego to się nie spodziewałem". To chyba tyle. Nie będę zdradzał więcej. :)

PS chyba nie zdarzy mi się sięgnąć jeszcze raz po ten film. Wrzucić go na tapetę któregoś wieczora i od nowa przeżywać to samo jak za pierwszym razem.

cnnzpolskifromdebile

Teraz to już chyba odebrałes nadzieje wszystkim ktorzy caly czas wierzyli ze T-4 to jednak bedzie to na co czekali i godna kontynuacja seri.

użytkownik usunięty
cnnzpolskifromdebile

no to szkoda . Ale i tak sobie obejrze w kinie , albo z dvd na kini domowej .

ocenił(a) film na 6

Stary po prostu mnie załamałeś fizycznie i psychicznie. Tak bardzo czekałem na ten film i myślałem, że wreszcie będzie godny następca T1 i T2 a tu ch**j wielki i szelki. Oczywiście pójdę do kina, obejrzę sobie ten film i sam go ocenie, ale już niestety wiem czego mam się spodziewać. Cholera czułem, że jednak nie wyjdzie z tego nic dobrego. Zwykły przeciętniak i tyle. No nic, czekamy na premierę i gonimy do kina.

ocenił(a) film na 6
Valmont_3

Po co od razu rozpaczać? Może kolega, który napisał recenzję ma inny gust od ciebie. Jemu film nie przypadł do gustu, co nie znaczy, że tobie również nie przypadnie.
Ja tam czekam cierpliwie z nadzieją, że ta część będzie lepsza od T3. Wtedy już będę usatysfakcjonowany. Fajerwerków na miarę T1, czy T2 się nie spodziewam, bo wiem że to niemożliwe.