Witam wszystkich fanów serii. Nie będę się tu rozpisywać na temat tego czy T:S jest filmem dobrym czy nie. Jako zdeklarowana fanka "jedynki" uważam, że od pierwszej części był gorszy, ale miał także swoje "momenty".
Polubiłam ten film za odniesienia do T1 i T2, jak np.
Słowa Kyle'a w ustach Marcusa: "What day is it? What year?" (o nieśmiertelnym "Come with me if..." już nie wspominam)
Sztuczka ze sznurkiem na broni - teraz już wiem, co Kyle robił przy tych śmietnikach w T1
Jeśli się nie mylę to Star podawała Marcusowi i Kyle'owi takie podłużne ładunki wybuchowe, podobne do tych z jedynki
Kiedy John "poluje" na mototerminatory, uruchamia radio, słyszymy bodajże Guns'n Roses i tę samą piosenkę co w T2, gdy John ze swym kumplem mnkną przez miasto na motorze (You will be mine?? czy jakoś tak...)
Sceneria finałowej sceny pojedynku z T-800 kojarzy mi się także z fabryką z 1 części, a motyw z gorącym metalem...( dobra, może trochę naciagane)
I oczywiście "I'll be back" i "There's no fate" - kultowe!
Cieszę się także, że "użyto" Arnolda (o graniu tu raczej nie może być mowy :)), że mogłam usłyszeć głos Lindy, zobaczyć znów zdjęcie Sary.
Może T:S brak klimatu filmów Camerona, ale dla mnie jest dużo lepsza od 3, na której zasnęłam już dwukrotnie.
Zapraszam do dzielenia się spostrzeżeniami i wrażeniami po filmie.
T1 rządzi!
T:S jest dla mnie filmem bardzo dobrym, jednak najbardziej zaczął przypominać terminatora dopiero od wyjścia Arnolda, wtedy wszystko mi się fajnie rozjaśniło i film mi się spodobał ;P
Co do odniesień do wcześniejszych części to dla mnie nie musieli ich robić aż tyle, w sumie, w ogóle nie musiało ich być,
Czekam na wersję DVD, która ukaże całą prawdę na temat T:S, pokaże nam ten film w pierwotnej wersji ze wszystkimi scenami, np. scenka, która utkwiła mi w pamięci - Arni podnosi miniguna z ziemi, z wody w kanałach wynurza się T1 z Terminatora 3, było jeszcze tego sporo więcej ;P
Co do 3 części to mi się podobała, miała kilka nudnych momentów, lecz nadal trzyma poziom Terminatorów,
Najsłabszym ogniwem z całej serii jest druga część, lecz też jest wysoko ;]
Pozdrawiam
mikies4 co ty za brednie wygadujesz?? Wszyscy (niemal wszyscy) w swoich komentarzach twierdzą że Terminator 2 był najlepszą częścia a ty twierdzisz ze najgorszą?? Rozumiem jakbyś powiedział ze gorsza od T1 ale nie ma mozliwości zeby była gorsza od T3!!!
Wiem, wiem każdy wyraża swoja opinię ale nie mieści mi sie w głowie zeby twierdzić że T2 (zdecydowanie najlepsza część serii) jest gorszy od beznadziejnej, wrecz fatalnie zrobionej trójki!!!
A co do T:S to film niezły ale Terminator: Ocalenie" jest produkcją, której efekciarstwo do tego stopnia wpisane jest w profil przeciętnego współczesnego wysokobudżetowca, że twórcy porozrzucać musieli tu i ówdzie mnogie odnośniki do poprzednich części, byśmy czasem nie zapomnieli jaki film oglądamy. Jest wspomniany Schwarzenegger, wraca "You Could Be Mine" Gunsów, charakterystyczny motyw przewodni Brada Fiedela zostaje odpowiednio przearanżowany, a bohaterowie na zawołanie sypią kultowymi tekstami. Wszystko to jednak na nic - nawet w najlepszych swoich momentach, dzieło McG pozostaje nieudaną imitacją, której dwie bezapelacyjnie najlepsze sekwencje niemal w całości można było zobaczyć w zwiastunie. Niezłą scenę pościgu można jeszcze odżałować, ale zdradzenie tożsamości Wrighta, a co za tym idzie przekreślenie aktorskich wysiłków świetnego Sama Worthingtona, to już grzech ciężki.
Główna różnica między „starą trylogią”, a nowym filmem, która od razu rzuca się w oczy, to brak terminatora, który ścigałby niestrudzenie głównego bohatera. Przez to, napięcie wypływające z ciągłej ucieczki w tym filmie praktycznie nie istnieje. Ocalenie traktuje bowiem walkę bardziej globalnie, niż na zasadzie pojedynku między jedną maszyną, a człowiekiem. Wytłumaczeniem tego są słowa reżysera, który stwierdził, że chciał stworzyć nową trylogię. Cóż, zobaczymy czy w podobnej konwencji utrzymane będą następne części, skoro w Stanach film ma bardzo małą oglądalność.
teksas55 może i wszyscy tak piszą, lecz mi po prostu najmniej się podobał, nie twierdzę, że jest najgorszym filmem i w ogóle, lecz jak dla mnie jest najsłabszy z serii, to moja opinia. Dla kogoś był najlepszy- spoko, szanuję jego opinię, dla mnie to był dobry film, lecz najsłabszy z serii ;P Nie podobał mi się motyw z płynnym metalem, z którego zrobiony był T-1000, nie twierdzę, że to było głupie, lecz trochę dziwne ;/
Najbardziej podobała mi się pierwsza część ;P
Pozdrawiam