Ten film to jak policzek w twarz. Ilość nagromadzonych w nim błędów logicznych, niekonsekwencji oraz
amerykańskiego pseudo - patosu wkroczyła w nowy, nieznany jeszcze dotąd ludzkości wymiar. Ostatnia scena
z oddaniem serca i pocałunkiem pilotki z androidem to po prostu jakieś kpiny. To "dzieło" to doskonały
przykład, jak można spieprzyć naprawdę niezły pomysł na film. Scenariusz i dialogi to jedna wielka mielizna..
Efekty oczywiście niezłe, ale od tego kina oczekuje się jakiejś opowieści a nie ciągłego pasma przewalających
się przez ekran ton metalu i wybuchów.
W zasadzie ta zmarnowana przeze mnie godzina i 40 minut minut mojego życia czegoś mnie nauczyły - omijać
szerokim łukiem kolejne produkcje "twórców", którzy coś takiego z siebie wypluli.
Napisałbym coś jeszcze, ale naprawdę szkoda mi już więcej czasu.
Pozdrawiam wszystkie T-800 i mototerminatory.