PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186343}

Terminator: Ocalenie

Terminator Salvation
2009
6,5 148 tys. ocen
6,5 10 1 147571
4,8 37 krytyków
Terminator: Ocalenie
powrót do forum filmu Terminator: Ocalenie

Na początku napomnę, że poziom agresji niektórych forumowiczów autentycznie mnie przeraża. Czy my już po wsze czasy będziemy tym "narodkiem", który rzuca się sobie do gardeł z byle powodu?
W japońskiej kulturze jest taki zwrot okolicznościowy, który nie ma odpowiednika w innym języku.
"Doozo Yoroshiku" - zwrot grzecznościowy, wyrażający prośbę o przychylne traktowanie w przyszłości.
Chciałbym zacząć swój post właśnie tymi słowy.

"Yoroshiku onegai shimasu".

"Terminator Ocalenie" zapowiadany był jako pierwsza część nowej trylogii, osadzonej w uniwersum Terminatora, ale rozgrywającej się już w przyszłości. I bardzo dobrze. Bo trzecia część pokazała nam, że tkwienie w tej samej formule po raz trzeci, to już dużo za dużo. Nudno i bez końca z odświeżanym pomysłem.

1. Na początek gra aktorska.
* Bale Szanuję tego aktora i stawiam go wysoko jeśli chodzi o standardy Hollywood. Miejscami miałem wrażenie, że nie wyszedł do końca ze skóry Bruca Wayna, ale to były tylko dwie chwile. Całościowo jego "John Connor" był taki jakiego sobie go wyobrażałem. Chodzi mi o to jak go wychowała matka. Czyli wyzbycie się wszelkich uczuć i emocji jeśli chodzi o maszyny. Być bezwzględnym i bezlitosnym w walce z nimi tak jak one wobec człowieka.
Do tego wszystkiego John Connor Bale'a, był aż nadto fanatycznym przywódcą. Do wszelkich zadań czy to dywersyjnych czy ofensywnych, rwał się jako pierwszy. Swoje poglądy i przekonania skutecznie zaszczepiał w gronie osób, które były blisko niego. Najbardziej widoczne to było na przykładzie jego dziewczyny/żony. Gdy "Bryce" mówi do "Moon", z pełnym przekonaniem i perwersyjną świadomością, żeby nie myślała o Marcusie jako "Ktoś" tylko "Coś". Równie fanatycznie co John. Nie powinniśmy się dziwić, gdyż jak wiadomo z drugiej części, odkąd Connor nauczył się chodzić i mówić był szkolony do tej roli, przez nie mniej fanatyczną matkę.
* Sam Worthington - pełny zachwyt z mojej strony. Z całym szacunkiem do Christiana ale Sam W. ukradł mu to show tak jak w przypadku "Mrocznego Rycerza" zrobił to Heath Ledger. No ale taka jest konstrukcja obu tych filmów, że nie główna postać jest tak naprawdę na pierwszym planie.
W filmach akcji mało jest scen kiedy aktorzy mogą się naprawdę popisać swoim aktorstwem i okazywaniu emocji. T:S jednak jedną taką scenę posiada. Chodzi mi o pierwsze spotkanie Connora i Marcusa.
Aktorski majstersztyk. Kiedy Bale na niego patrzy z niedowierzaniem, trwogą i podziwem jednocześnie. Marcus jest kompletnie zmieszany, nie wiedząc co się dzieje i co mu zarzucają. Oboje byli niesamowicie wiarygodni stojąc po przeciwnych stronach barykady. Connor mimo pełnej nienawiści do maszyn, ewidentnie czuje respekt do nich, obserwując takie zjawisko jak maszyna z ludzkim sercem i mózgiem. Jest tak samo zagubiony jak Marcus. I te słowa wypowiedziane przez Bale "You think You are human?" Pytanie ważne dla obu postaci. Scena rewelacyjna.
* Bryce Dallas Howard - jejciu jakie ona ma niesamowite spojrzenie.
Te wielkie niebieskie oczy i przeszywające niemal na wylot. Ech (się rozmarzyłem). Zagrała niewiele, ale poprawnie i wiarygodnie. Z tego co udało mi się wychwycić była kimś w rodzaju urzędującego lekarza/doktora i co najważniejsze była w ciąży. Aż mi wyobraźnia wskakuje na najwyższe obroty, gdy pomyślę jak ten patent można wykorzystać w następnych częściach.
* Blair Williams - jako Moon Bloodgood to chyba spełnienie wszelkich męskich fantazji :) Silna, inteligentna a przy tym piękna i kobieca. Pierwszy raz miałem przyjemność obcować z tą aktorką i zawodu nie było.
Dobra rzemieślnicze aktorstwo. Nie przerysowana ani nijaka. Miała być dobrym żołnierzem i takim była.

2. Fabuła.
Jedynie co ciągle czytam na jej temat to cytuję: "dziury w scenariuszu".
Natomiast mało kto podaje jakiekolwiek argumenty.
a) czytam że: prawdopodobieństwo spotkania Reesa to jakieś 0,5%.
To chyba jeden z najgłupszych argumentów jaki tu wytoczono. Jak wiadomo, to Connor wysłał Reesa w przeszłość, wiec do spotkania między nimi musiało kiedyś dojść, czyż nie. Tu pokazano nam, że podróżował z Marcusem.
I zejście się obu postaci odbyło się za jego pośrednictwem. Dlaczego nie? Jakoś musieli się kiedyś spiknąć.
b) Ktoś inny napisał, że mało maszyn. Ja naliczyłem co najmniej 9 rodzajów:
Kolosy które łapały ludzi(wydawały niesamowity dźwięk, w kinie aż czuło się na własnej skórze ich rozmiary), Wielkie latające opancerzone transportery, mniejsze szybsze i zwrotne myśliwce, "mototerminatory", pływające pod wodą, małe latające zwiadowcze, ta śmieszna gąsienicowa maszyna którą widzieliśmy w T3, T-600, T-800 + Marcus + maszyny pracujące w fabryce T-800. To jeśli chodzi o różnorodność. Ilość rzeczywiście niewielka, ale tłumaczę sobie tak, że większość była wysyłana do miejsc niegdyś zurbanizowanych, których w filmie nie dane nam było zobaczyć. (nie licząc sceny spotkania Marcusa i Reesa). Reżyser przeniósł akcję na pustynię, co ja odczytuję jako jedno z bezpieczniejszych miejsc na ziemi jakie aktualnie istnieje.
c) baza Skynet mało zabezpieczona. Skynet sam w sobie jest systemem i nie ma własnych baz militarnych. Korzysta z tego co zbudowali kiedyś ludzie. Tutaj mieliśmy do czynienia z jakąś fabryką gdzie produkowano nowy model T.
Ta fabryka pełniła dodatkowo jakąś rolę laboratorium, gdzie prowadzono eksperymenty na ludziach. Tak to odczytuję.


To co mi się osobiście podobało, to wykorzystanie w filmie samolotu A-10 Thunderbolt. Cuuuudo stworzone do powietrznej walki z czołgami, które rzeczywiście bardzo sprawnie się prowadzi na małych wysokościach, a do tego sam w sobie jest potężną bronią. Obserwować go podczas nalotu...MNIAM :)

Teraz minusy:
1. Najbardziej zagadkowe wydało mi się ściganie przez Skynet Reesa. Zupełnie niepotrzebny motyw, który jest zbyt naciągany i banalny. W ogóle wspominanie o czarnej liście Skynetu uważam za chybiony pomysł.
Connor w tym okresie jeszcze nie był jakimś wielkim zagrożeniem, ba nawet nie był tak naprawdę przywódcą ruchu oporu, dopiero powoli się nim stawał. (niestety motyw ten wg mojej opinii jest na niekorzyść filmu). To tak jakby za wszelką próbowano nawiązać do poprzednich części.
2. Największą wtopę popełnił reżyser i wytwórnia zdradzając już na samym początku najlepszy twist scenariuszowy. Chodzi mi o postać Marcusa. Nadmierną reklamą filmu zniszczyli coś co mogło widzem w konkretnie pozamiatać. A tak człowiek idzie do kina wiedząc już dokładnie co się stanie. Szkoda, bo motyw jest świetny.

Podsumowując: jest to pierwsza część nowej trylogii, która dała nam podwaliny tego czego możemy się spodziewać po kolejnych częściach tej sagi. Nawiązania do poprzednich epizodów były moim zdaniem zbędne. Ludzie dokładnie znają poprzednie zdarzenia i postaci, a jak nie to zawsze można do nich wrócić.

Film oglądało mi się bardzo dobrze i przyjemnie. Gdyby nie dopuszczono do tych dwóch błędów o których napomniałem, było by jeszcze fajniej. Trudno. Liczę, że kolejne części przyniosą nam jeszcze więcej emocji niż ta.





użytkownik usunięty
naima2

"Pierwszy raz miałem przyjemność obcować z tą aktorką i zawodu nie było"

Dobra przestań pisac o filmie i napisz coś więcej o "obcowaniu" z Moon Bloodgood!

ocenił(a) film na 6

Cóż mogę powiedzieć ponadto, że z Moon Bloodgood po-obcowł bym sobie również w wymiarze fizycznym :)

Co do pytania o te postaci, niestety nie zauważyłem. Przyjrzę się drugi raz jak wyjdzie wersja na DVD.

naima2

Wytłumaczcie mi jeden motyw z T4.
Nie wiem czy zauważyliście(albo mi się wydawało), ale gdy więźniowie wysiadali z więźniarki(w tym kyle) w bazie skynet, Kyle patrzy w pewnym momencie w górę i widać tam 3 albo 4 postacie na jasnym tle( wyglądają na człekokształtne:) ).
Kto to mógł być?

użytkownik usunięty
elmietko

Ekipa sprzątająca (w końcu te pomieszczenia w których był Marcus były zrobione na błysk;)

ocenił(a) film na 10
elmietko

ludzie na tle ekranu w kinie w nagranej CAM ;)

ocenił(a) film na 10
elmietko

Też zwróciłem na to uwagę i to nie na wersji CAM tylko w kinie. To na pewno byli ludzie. A może ktoś wytłumaczy mi motyw bo nie do końca go zrozumiałem, kiedy Marcus rozmawia z tą kobietą doktor na monitorze w bazie Skynet'u. W pewnym momencie jej twarz zmienia się w twarz terminatora, czy ona była cyborgiem?

ocenił(a) film na 10
hasta_la_vista

sory za sztuczne podtrzymywanie tematu, ale zależy mi na tym żeby ktoś odpowiedizałw miarę sensownie na pytania postawione w poscie :)

ocenił(a) film na 4
hasta_la_vista

Wydaje mi się, że była (stała się) cyborgiem. Na samym początku kiedy rozmawia w celi dowiadujemy się, że jest chora na raka. Da się odczuć, że to już jej "ostatki". Jako osoba kierująca projektem przemiany Marcusa w cyborga, myślę iż miała własny plan na siebie, ponieważ miała świadomość, że tylko dzięki takiej przemianie może przeżyć, oszukać chorobę (np. zastąpić chore narządy cybernetycznymi elementami) Jednak 100% pewności nie mam :)

ocenił(a) film na 6
hasta_la_vista

Pytanie odnośnie kobiety z ekranu.

Tu możemy sobie spekulować. Pierwszą myślą jak mi przyszła do głowy, to ta że Skynet odtwarza wszystkie obrazy jakie zarejestrował mózg Marcusa, w tym i terminatora.

Natomiast padło wyżej pytanie o ludzkie sylwetki w tle tej fabryki.
Qrczę, nie zauważyłem tego, ale co stoi na przeszkodzie aby pani doktor, która dokonała zabiegu na Marcusie, nie poprosiła o to samo dla siebie :)

"Cholibka", może są jakieś jednostki podobne do Marcusa, które współpracują ze Skynetem z własnej woli... :)

Na razie pytania bez odpowiedzi. Przyszłość zweryfikuje :)

ocenił(a) film na 10
naima2

Czy ktoś może zauważył też te postacie i ma jakieś pomysły na inne pytania zawarte w poscie?

ocenił(a) film na 10
hasta_la_vista

A tak nawiasem to skoro wszyscy zarzucają terminatorom z T4 że są zbyt mało brutalne to przypomnijcie sobie jak Kyle w T1 mówił Sarze, że pierwsze cyborgi były bardzo niedoskonałe, ponadto przypomnijcie sobie scenę kiedy T-800 rzuca chłopakiem współlokatorki Sary zamiast od razu go zabić. Mówicie, że duże Terminatory to prawie Transformery, a przecież pojawiają się one zarówno w T1 jak i w T2 w urywkach przyszłości. Mototerminatory - to niedorzeczność??? Bez jaj przecież skynet potrzebował na pewno szybkich jednostek do ścigania pozostałych przy życiu, a jak np: toporne T-600 mają ścigać samochody ludzi?

Oczywiście nie mówię, że film jest genialny i pozbawiony wad bo ich jest całkiem sporo, ale ogólnie to dobry film który zasługuje na 7 bądź 8/10 ;)