Poprzednie części "by Cameron" to kamienie milowe kina sci-fi, niedoścignione wzory, których przebić się po prostu nie da. A jednak, znaleźli się ludzie, którzy rzucili wyzwanie dziełom Camerona i stworzyli cześć trzecią. No i jak się okazało, Mostow z ekipą nie podołał i ugiął się pod ciężarem poprzedników, wyszła niezamierzona parodia. Przede wszystkim zabrakło tego genialnego klimatu, który cechował jedynkę i dwójkę, brak ręki Camerona jest aż nadto widoczny, prawie we wszystkim, Mostow udowodnił, że jest zwyczajnym wyrobnikiem bez talentu. Następnie słabiutki scenariusz ze strasznie dennymi dialogami i kompletnie nietrafionymi rozwiązaniami (uśmiercenie Sary czy lalusiowaty John), brak znakomitego, głównego motywu muzycznego (jeden z największych symboli cyklu) i ogólnie słaba muzyka, nie umywa się do partytur Brada Fiedela. Beznadziejne aktorstwo, kompletna pomyłka to Stahl w roli Johna (to co zrobił z tą postacią scenarzysta a następnie dobił aktor jest tragiczne), jego partnerka z ekranu także kiepściutko, nie przekonała mnie zupełnie (może dlatego, że nigdy nie lubiłem Claire Danes), Terminatory jakieś takie bez wyrazu, kompletnie nietrafiona, za bardzo efekciarska T-X (Loken beznadziejna, widać że się nadaje tylko do takich szmir jak BloodRayne) i zmęczony już rolą Arnie (kombinowanie wdzianka to jedna z najbardziej żenujących scen w filmie, podobno miała być śmieszna). Strona techniczna to niewątpliwie największy atut trójki, ale tych 13. lat różnicy nad dwójką nie widać kompletnie. Efekty momentami strasznie rażą sztucznością i cyfrowością. Ale za to scena pościgu dźwigiem jest rewelacyjna, wykonana świetnie (dlaczego reszta filmu nie prezentuje takiego poziomu?). Nie zawiódł również Stan Winston, "robocia" charakteryzacja kolejny raz bez zarzutu. Montaż to kolejny, ogromny minus tej części - brak dynamizmu, wszystko jakieś takie wolne, bez wyrazu (w dwójce chociażby pierwsze starcie T-1000 z T-800 wbijało w ziemię i to właśnie dzięki genialnemu montażowi, a to był dopiero początek). Za bardzo kolorowe zdjęcia (w poprzednich odsłonach przeważał metaliczny niebieski co nadawało filmom tego wspaniałego klimatu, którego jak napisałem wcześniej trójka nie ma wcale), wszystko robione jakby na odwal się, bez zaangażowania. Oglądając "dzieło" Mostowa pierwszy raz, rozdziawiałem oczy i łapałem się za głowę mówiąc: "To ma być Terminator?! Co oni zrobili?!". Zawiodłem się ogromnie. Niedawno obejrzałem go kolejny raz i wrażenia mam... jeszcze gorsze. Cameron kiedyś stwierdził, że nie da się nakręcić lepszego Terminatora i miał facet rację. Jako osobny film może i by jakoś przeszedł, ale przy tytule ma cyfrę "3" i porównania z poprzednimi częściami muszą sie pojawiać. A w tym przypadku, film poległ na całej linii. Co najgorsze w planach jest czwórka - pozostawię to bez komentarza... Po zastanowieniu dwója za świetną scenę pościgu, tylko...