Tak się zastanawiam, czy Skynet nie popełnił błędu wysyłając T-X, by zabiła John'a... W końcu John „odpuścił” sobie całe swoje przeznaczenie po tym, jak Dzień Sądu jednak nie nastąpił... Wałęsał się gdzieś, uciekał, chował, ale jednak nie interesował się tym, że powstaje Skynet... Nie stanowił więc dla maszyn już tak wielkiego zagrożenia jak przedtem... W chwili ataku prawdopodobnie zginąłby wraz z innymi... A jednak to właśnie atak terminatrix uświadomił mu zagrożenie i skłonił do działania... Tylko dlatego (między innymi) John przeżył, że przed nią uciekał ... Tak wiec czy z punktu widzenia Skynetu nie lepiej było nie wysyłać T-X (a wtedy również ludzie nie wysłaliby T-800) i pozostawić John'a samemu sobie?
cóż,z tym to akurat nie wiadomo gdzie znalazłby się John w chwili ataku,zresztą T-X przyczynił się do szybszego uruchomienia skaynetu,dla mnie jedynym błędem Skaynetu,chociaż właściwie błąd to chyba złe słowo,jako że nie miał danych na temat ojca Johna,było wysłanie T-800 za którym podążył Kyle,gdyby nie to Connor byc może nigdy by się nie narodził ;-)
O ojcu John'a to Skynet nie mógł wiedzieć, bo bazował na danych w komputerze, a tam przecież stało : "ojciec nieznany". Logiczne wiec było że łatwiej zgładzić matkę, zamiast uganiać sie za ojcem... Jednak po co wysyłać T-X celem zabicia kogoś, kto z całą przyszłą walką nie chce mieć nic wspólnego...?
Brakuje w tej twojej wypowiedzi jakiegoś logicznego myślenia. Skoro Skynet wysyła T-X, żeby zgładzić Johna Connora i jego otoczenie, to widocznie czas, z którego jest wysłany T-X, jest czasem, gdzie ludzkość pod wodzą Johna wygrywa.