Jednynym plusem tego filmu, oprócz niektórych scen akcji, jest czarny charakter - TX, terminator w postaci ponętnej Kristanny Loken. Szczerze mówiąc, wole oglądać jej pośladki, niż tyłki Arniego czy Patricka. Ale nie tylko jej uroda jest tu plusem - plusem jest to, że jako jedyna postać w filmie, była poprowadzona przez Jonathana Mostowa absolutnie serio i bez durnych wstawek komediowych, nawiązując tym samym do poprzednich robocich przeciwników ludzi z pierwszych dwóch filmów.
Pierwszą wadą, rzucającą się w oczy, są zdjęcia. Niestety, twórcy postanowili odrzucić, stosowaną w poprzednich częściach, technikę "tech-noir", gdzie mieliśmy do czynienia z ponurymi, operującymi ponurymi barwami zdjęciami, na rzecz rażącej kolorami migawki, która nijak ma się do tematu filmu.
Aktorstwo. Arnie gra ciałem, ale po twarzy widać, że to już starszy pan, który raczej powinien dać sobie spokój z odtwarzaniem twardzieli. Claire Danes jakoś się odnalazła w nietypowej dla niej emploi i dała sobie radę. Natomiast Nick Stahl to kompletne nieporozumienie, zarówno jeśli chodzi i grę jak i o sposób zbudowania roli Johna Connora - choć to już raczej wina scenarzystów. Connor Stahla to odludek, wyrzutek, tchórz - ktoś taki ma zostać przywódcą ludzkości ?
Co z tego, że film am jedną, czy dwie fajne sekwencje, skoro to i tak tylko powielanie schematów z części drugiej (scena z dźwigiem: zamiast Patricka i wielkiej ciężarówki, mamy Loken i wspomniany dźwig).
Ogólnie mówiąc, to była typowa letnia produkcja, przynosząca wstyd serii o terminatorach (na razie, bo nie widziałem ostatniej ostatniej części).
4/10