W takim kształcie tylko mąci w i tak skomplikowanej chronologii, łamie zasadę "no fate" oraz przekreśla idealne zakończenie T2, które powinno definitywnie zamknąć serię.
Film powinien być jakby prequelem T1, czyli skupić się na wojnie ludzi z maszynami i kończyć się sceną wysyłania Reese'a i T-800 w przeszłość. Za kamerą oczywiście nie kto inny jak James Cameron, który jak nikt inny potrafi ukazać formę postapokaliptycznego świata (fragmenty przyszłości w T1 i T2 mówią same za siebie). To byłoby idealne zwieńczenie trylogii i być może zamknęłoby furtkę do kontynuacji różnym Mostowom czy innym McHamburgerom. Chociaż oni i tak pewnie znaleźliby jakiś sposób, by dalej trzepać kasę na biednym Terminatorze...
A tak każda kolejna część będzie pewnie obniżać reputacje serii.
Co do prequela to rzeczywiście byłby to jedyny, rozsądny pomysł na zamknięcie trylogii. Niestety współcześni twórcy myślą głównie tylko w kategoriach zarobku. A jaki będzie film to już sprawa drugorzędna.
Jeżeli chodzi zaś o wybór reżysera to mamy ewidentnie staczanie się w dół. Mostow słabym wyrobnikiem był, jest i będzie, ale McG po Aniołkach Charliego powinien przez dekadę odpokutować i nie brać się za wysokobudżetowe kino.
A zwiastun? Cóż, taki sobie. Nie napawa optymizmem. Z serią będzie to miało niewiele wspólnego...
Optymizmem nie napawają także wynika finansowe z USA.
" przekreśla idealne zakończenie T2, które powinno definitywnie zamknąć serię."
Ale T2 miało otwarte zakończenie. Bez trójki całośc była niekompletna.
No niby tak, ale po zniszczeniu laboratorium Cyberdyne wojna miała już nie wybuchnąć co jeszcze dobitniej jest pokazane jest w alternatywnym zakończeniu (chociaż dobrze że je wycięli, bo było zbyt cukierkowe). Dopiero T3 wprowadził wersję, że wydarzenia z poprzedniej części tylko opóźniły Dzień Sądu. Poza tym zakończenie T2 bardzo mi się podoba, bo końcowy monolog Sary Connor stanowi bardzo ładną klamrę dla całej opowieści.