Trzecia część serii niewiele odstaje od dwóch poprzednich. Żaden z nich nie wzbudził mojego szalonego entuzjazmu, jednak zapewniał wystarczająco dużo rozrywki Trójka jest może lżejsza, bardziej podpasowana pod graczy komputerowych strzelanek. Jednak sam świat jest wciąż interesująco budowany. Connor jako "niechętny bohater" (z resztą nieco zdeprecjonowany) w wykonaniu Stahla wypada o wiele ciekawiej niż Neo Reevesa. Protestancki światopogląd jest może zbyt nachalny, ale przynajmniej jest to spójne, nie to co w Matrixie, gdzie jest 10 pomysł na minutę.
Najbardziej irytujące były sceny akcji. Wszystkie były tak przewidywalne... no bo w końcu ile razy można wstawać zza grobu? Za mało pomysłów, za dużo komputerowych tricków... to błąd. Przez to brakuje scen, tekstów, które zostają w pamięci. Zbyt usilnie starano się wykreować chwytliwe tekściki.
W sumie film daje się obejrzeć, jednak to nic nadzwyczajnego.