Dla krytyków "arcydzieło" - żenada... Ani tu ciekawej fabuły, ani tajemnicy, ani techniki filmowej (Art znęca się nad gumowymi lalkami). Ani motywu, ani puenty. Dobry slasher to choćby "Teksańska Masakra... ", czy seria "Droga bez powrotu". Ale nie to badziewie inspirowane chyba "bohaterami Ukrainy", bo nic więcej oprócz sadystycznej, głupkowatej rzeźni w tym gniocie nie ma.