Polański pisał w swojej autobiografii pt."Roman", że książkę o Tess czytała jego ukochana żona, Sharon Tate w momencie, gdy się rozstawali i-jak potem się okazało-niestety, widzieli się po raz ostatni (Tate,piękna blondynka, zastała zamordowana w 9-tym m-cu ciąży). Ten film, z przepiękną wówczas Nastassją Kinski, Roman zadedykował zmarłej żonie. I gdyby nie afera, jaką wywołał w Stanach jego romans z nastolatką, jestem pewna, że nie skończyłoby się na nominacji, tylko na statuetce Oscara. No, ale ponoć "co się odwlecze..." -reżyser dostał w końcu zasłużonego Oscara za "Pianistę", choć moim skromnym zdaniem już "Nóż w wodzie" (nominacja)i na pewno "Chinatown" (też nominacja) na tę nagradę zasługiwały. A "Tess" to piękna i smutna opowieść i jedna z lepszych ról Nastassji.