Robert De Niro wystąpił już w duecie z Alem Pacino, o innych tuzach amerykańskiego kina nie mówiąc, przeto na zwieńczenie kariery postanowił jeszcze zagrać z Robertem De Niro. O dziwo wyszło całkiem przyzwoicie, nawet jeśli sama tematyka jest mocno wtórna (zwłaszcza w przypadku tego aktora) i dzieło Levinsona niczego właściwie nie wnosi do gatunku - można wręcz bawić się we wspominanie, gdzie wcześniej pokazano już podobną scenę. Najoryginalniejsze i najciekawsze z tego punktu widzenia wydają się tu wątki małżeńskie, szczególnie w rodzinie Genovese.
Pod względem aktorskim trudno mieć zarzuty - oglądamy tu jakby dwie twarze włoskiego mafioza; jeden jest porywczy, agresywny, paranoicznie nieufny, drugi opanowany, koncyliacyjny, kalkulujący na zimno. Słowem, Joe Pesci kontra Marlon Brando. Pozytywnie zaskakuje charakteryzacja (CGI?) - De Niro w obu wcieleniach wygląda znacznie lepiej niż w "Irlandczyku", bardziej przypomina dawnego siebie. Niemniej, film ma wyraźnie klimat emeryckiego klubu dyskusyjnego - klasycznej gangsterki jest tu jak na lekarstwo, dziadki głównie siedzą i gadają, a całość dodatkowo stanowi retrospektywną opowieść Franka Castello u schyłku życia (co też już parę razy w kinie gangsterskim widzieliśmy). Tak czy owak film obejrzałem z przyjemnością, bez poczucia marnowania czasu. De Niro może i odcina kupony od dawnych ról, ale przynajmniej nie rozmienia się na drobne, jak w większości swoich filmów po "Roninie".
Nie dotrwałem do końca, bo produkcja jest nuuudna. Trzeba było do 2 roli wziąć innego aktora. I, gdyby drugiego gangstera zagrał np Al Pacino to bym z przyjemnością obejrzał film do końca...
Ludzie trochę za bardzo siedzą w przeszłości i porównują nowe ze starymi filmami. Levinson nie ma tej energii, co Scorsese, ale uważam, że zrobił wszystko naprawdę porządnie w tym filmie. Pileggi napisał ciekawy scenariusz, finał dla mnie naprawdę interesujący i pomysłowy. De Niro ma po latach już takie wyczucie, że granie dla niego podwójnej roli w jednym filmie nie sprawia dużego kłopotu i mimo że używa prostych środków, to faktycznie są dwie różne kreacje aktorskie. Czapki z głów. Film naprawdę udany.