Na pewno nie da się zrobić filmu który by ukazał kogokolwiek takim jaki był, bo dla Jima on sam był kimś innym, dla różnych fanów był inny, jedni widzieli w nim szamana inni playboya, jeszcze inni tylko narkomana i alkoholika..
Mi podobał się ukazany czas jak zespół powstał i się rozwijał, choć szczerze mówiąc zabrakło mi w nim WEWNĘTRZNYCH DIALOGÓW - Jim mówił o tym sposobie poznawania siebie, myślę że ciekawiej by był zrobiony jakby on przez cały film prowadził z sobą dialog, jakby się szukał i izolował od innych ludzi zaznaczając inność, dzięki czemu film miałby charakter bardziej wewnętrzny...
potem niestety była tylko brutalna zewnętrzność.
Ale być może tak to właśnie wyglądało zewnętrznie, Jim się wypalał i kończył a gdy to dostrzegł i sam się zobaczył i zwątpił, upadł i umarł.
Co o tym sądzicie?