To niewiarygodne, że ktoś kupuje licencję na ekranizację szwedzkiej książki (tytuł Passagen z 2018 roku), której praktycznie nikt nie zna robiąc to po swojemu. I owszem opieranie się na świecie danego dzieła, czy tworzenia alternatywnego multiwersum nie jest złe, to jednak złe jest to kiedy robisz zapchajdziurę byleby to przeszło na molochy jakimi są platformy streamingowe. Przedstawiony świat mimo bazowania na książce nie jest wiarygodny i nawet mimo niektórych ciekawych i ładnych modeli robotów, czy nawet niektórych dobrze napisanych postaci jak Pan Orzeszek grany przez Woody'ego Harrelsona o brytyjskim akcencie czy grany przez Stanley'a Tucci antagonista Ethan Skate przypominający krewnego Klausa Schwaba ze słynnego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos nie ratują tej produkcji. Sceny walk to wręcz nieporozumienie poza finałową batalią pod siedzibą Sentre, a fabuła jest bez ładu i składu. W świecie tego filmu nie istnieją inne kraje oprócz USA, Francji (obowiązkowo), Japonii i Brazylii i Ekwadoru, bo przecież tam ludzie to obejrzą i się zszokują i wyobrażą sobie jakby się czuli w tym świecie. ZSRR nie istnieje podobnie jak Polska, Niemcy, Irak, czy Chiny, które zapewne są jednym i tym samym krajem co Japonia. Samo opisanie konfliktu nie mówi nic o faktycznej sytuacji jaka panuje na świecie, a szczególnie choćby za upadającą wówczas żelazną kurtyną. To jak świat w uniwersum filmu przedstawili bracia Russo woła o pomstę do nieba. Nawet fajny soundtrack z tamtych lat jak utwór Danziga nie ratują tej produkcji, a są jedynie lepką na muchy.
Film ten jest wydmuszką porównywalną z wybebeszonym EN57 oddawanym do kasacji przy którym masz tylko ochotę skończyć oglądać jak najszybciej przy byciu świadomym, że to jest żerowanie na nostalgii mającej na celu zwabienie naiwniaków żyjących latami 80 i 90-tymi, dla których świat dawno się skończył czekając tylko na upadek cywilizacji niszczonej przez mega meteoryt lub spadających atomówek wystrzelonych przez oś zła. To zresztą głównie żerowanie na nostalgii mającej na celu przypodobanie się starym góralom pamiętającym Commodore i kartki na żywność w sklepach. Z tego względu filmowi brakuje oryginalności, aby niósł jakieś ciekawe sceny, rozwiązania czy również wątek moralny, który jest wręcz fatalny mający na celu zapchanie tego dołu.
Film mógł być krótki i trwać nieco krócej niż 114 minut, które bezpowrotnie utraciłem. Zapewne film celowo miał aż tyle trwać aby upchać dodatkowe reklamy, które wycisną ostatnie soki z widza.
Unikajcie tego filmu jak ognia, jeśli nie chcecie umrzeć z nudów lub stracić swojego cennego czasu.