Trochę nie rozumiem jednego - co zachęca ludzi do chodzenia na takie filmy? "Takie" = tak niskiej jakości, że aż bije po oczach w zwiastunie. Nie zmarnowałabym 5 minut życia na to.

Nie mam porównania, bo nie widziałem "Kac Wawa". Ale znam dużo gorszych polskich filmów od tego. Z ostatnich miesięcy, żeby daleko nie szukać, np. "Magnezja" czy "Ostatni komers"...

Nie rozumiem krytyki "Magnezji" poza jednym - konwencją, która jest strasznie specyficzna i albo ktoś łyka takie poczucie humoru i głupkowatą historię z przerysowanymi postaciami, albo ma tego dosyć po 10 minutach. W każdym innym wypadku "Magnezja" to definitywnie bardzo dobrze, zagrany, wyreżyserowany i nakręcony film, tym bardziej jak na Polskę! Powiem więcej - większość się zachwyca nad Tarantino, a "Pulp fiction" to podobna baja, co "Magnezja", podobnie jak "Magnezja" baja na 1 raz, ale ot tak ciekawa. Wielka tajemnicą jest dla mnie, dlaczego Tarantino chwycił, a Bochniak już nie - pewnie kwestia kraju produkcji i czasów w których wyszło :P Z kolei opisywany tutaj "The End" to straszna kupa, która jest strawna tylko w pierwszych 5-8 minutach, a dalej oglądanie tego boli. Tako rzekłem. Pozdrawiam

Liczyłam naprawdę na coś innego, ciekawego. Otrzymałam tanią podróbkę Vegety. W Polsce rzadko umie trafnie przedstawić film za pomocą trailera. Stwierdziłam, że może trailer jest po prostu kiepski. No ale nie. Scenariusz to jakaś porażka. I oczywiście wulgaryzmy jak z karabinu. Po co?

Zgadzam się, polski gniot roku, za takie coś powinni nie tylko zwracać ale i dopłacać za ogladanie...