W typowym filmie ostatni nabój chybia, lub nie robi na potworze wrażenia. Tu ostatni nabój okazuje się że nie istnieje. Typowym filmie potwór wyrywa ojcu dziecko z ręki, a w tym ojciec łapie nie tą rękę co trzeba...
Nie do końca jeszcze rozumiem jak pracuję umysł bonga ale mam wrażenie że on rozbiera każdą scenę na czynniki pierwsze i każdą planuje precyzyjnie dbałością o każdy nawet najmniejszy szczegół. Czasem mam wrażenie że jego surrealistyczne firmy są bardziej prawdziwe od tych prawdziwszych obrazów kina nam bliższego.
Uwielbiam jedną z ostatnich scen, w której bohater odrzuca tragedię i przyjmuje "dar".