Już pomijam, że tematyka filmu wydaje się być tą z serii "od zwyrodnialców dla zwyrodnialców", to poziom aktorstwa jest uwłaczający...a szczególnie mającego problemy natury psychicznej i zdaje się, także foniatrycznej karykatury naczelnika...
Zdziwiła mnie też obecność Erica Roberts, brata Julii, co prawda trudno dorównać do jej pozycji w świecie filmu, ale nazwisko do czegoś zobowiązuje...
Aktorstwo słabe, bo takie miało być ! Czasem fajnie obejrzeć takie kino, a nie tylko dzieła rodem z festiwalu w Wenecji
Owszem, może i to było zamierzone, tylko jaka była tego rola? Mnie odrzucało od tego ciągłego darcia ryja! Można raz, drugi, trzeci, ale przez cały film? Aktor grający główną rolę nie miał chyba żadnej mówionej kwestii, wszystko wykrzyczał! Poza tym piszesz, że takie miało być, przepraszam, jeśli kogoś obrażę, ale występujący tam we własnej osobie reżyser chyba chciał tym samym przyrównać aktorów do swojego poziomu!