Witam. Zaznaczę od razu, iż film mi się nie podobał, a decyzji Akademii nie mam zamiaru komentować. Amerykanie mają jakąś dziwną skłonność, by robić filmy o kolejnych wojnach, w których biorą udział i chcieć czerpać z nich komercyjny sukces, sukces, którego nie czerpią z samych wojen, w których uczestniczą. Od razu film wydał mi się komercyjnym chwytem, który niewiele ma do zaoferowania widzowi od strony przekazu (w przeciwieństwie do starszych pozycji typu "Pluton" czy "Czas Apokalipsy"). Bo "The Hurt Locker" to ani dobre zdjęcia, ani jakakolwiek przyciągająca uwagę muzyka, ani nawet przyzwoita gra aktorska. To po prostu dokument pokazujący, jak radzi sobie garstka żołnierzy amerykańskim w Iraku, dokument, który może nawet nie musiał trafiać na ekrany kin. Nawet jeśli patrzeć na ten film jako na film wojenny, to film średnio się sprawdza. Może i chodziło o ukazanie wojny z wiernym naturalizmem, ale mam dziwne przeczucie, że po raz kolejny Amerykanie dorzucili swoje 3 grosze do dyskusji nt. tego, że ich działania wojenne są prowadzone w słusznej sprawie. Film oceniam na 5/10 i generalnie nie jestem zadowolony z seansu.
Czasem jak człowiek coś ocenia wystarczy że napisze " nie podobał mi się" i kończy na tym, bo coś takiego każdy jest w stanie zrozumieć, różne są gusta. Wielu rzeczy bym sie przyczepił przy rozmowie w 4 oczy, ale wspomne tylko że bardzo mnie rozbawiło porównywanie do filmów z lektorem Czubówny.
ja sie zgadzam z diego, hurt locker nie był dobry, a na pewno nie zasłużyl na oskara
"ani dobre zdjęcia" to pokazuje twoją wiedzę o zdjęciach do filmów, w Hurt Locker były poprostu świetne.
"ani jakakolwiek przyciągająca uwagę muzyka"- mam przeczucie, że wogóle jej nie słyszałeś ale polecam komponował Marco Beltrami.
"ani nawet przyzwoita gra aktorska"- przypuszczam, że jesteś typem człowieka, który wpierw wybiera filmy naszpikowane hoolywodzkimi gwiazdami. Do gry aktorskiej nigdy bym się tu nie przyczepił.
Osobiście nie zauwazyłem, że w filmie jest za dużo patosu.
Musze się z Tobą nie zgodzić. Po Twoim profilu widzę, że wysoko oceniasz filmy wojenne (nie mówię, że je gloryfikujesz) i to może nieco zaważyło na Twoim sprzeciwie wobec mojej oceny. Co do osądów względem mnie odnośnie hollywodzkich gwiazd byłbym ostrożny, gdyż opinie z góry nie świadczą za dobrze o Twoich umiejętnościach w dyskusji, a i nie są zgodne z prawdą do końca muszę przyznać. Ale odnosząc się do filmu i aktorstwa w nim, to tak, jak mówiłem jest ono tutaj żadne. Film bardziej jest dokumentem i miałem wrażenie, że równie dobrze mogliby w nim zagrać pierwsi lepsi żołnierze amerykańscy i efekt byłby podobny. Co do samego Hollywood to nie wiem czy zauważyłeś, ale w tym filmie jest go pełno, choćby od strony samej amerykańskiej propagandy. Zdjęć też bym tak nie ubóstwiał, choć może nie były tragiczne (ale dobre też nie, jak prywatnie uważam), było to pokazanie zmagań w Iraku, które serwuje nam co trzecia stacja telewizyjna, choć może nie w takich detalach i przejaskrawieniach (nie podważam przy tym tragedii ludzkiej, która się tam rozgrywa). Muzyka, jak mówiłem, dla mnie tam nie wybija się zbytnio, ale może po części to wina dokumentalnego charakteru filmu. Z Twoimi ocenami filmów wojennych uznawanych za kanon gatunku generalnie się zgadzam, ale według mnie ten film wielce odstaje od tego szerokiego kanonu i z biegiem czasu nie zyska na wartości nic, a będzie pamiętany jedynie przez kontrowersyjny może nieco ukłon ze strony Akademii.
No dobrze może rzeczywiście mnie poniosło w poprzednim poście za co przepraszam, przecież każdy może miec swój gust jeśli chodzi o filmy. Co do aktorstwa dalej nie mogę się z tobą zgodzić, wręcz widowiskowo zagrał swoją rolę Jeremy Renner, a i z tego co wiem zagrało w nim paru zołnierskich aktorów co według mnie poprawił realizm paru scen. Za duża ilość patosu(poprzedni twój post)? Aż zdziwiłem się, że w filmie żadna scena (według mnie) wręcz nie kipiała amerykańską propagandą, może się myle. Film dostał odemnie ocene 8/10, czyli na swój sposób świetną, bo mi się poprostu podobał, co do innych filmów o tematyce wojennej: "Szeregowiec Ryan", "Cienka czerwona linia" oraz "Helikopter w ogniu" dostały u mnie 10/10, ponieważ uważam je za nipowtarzalne i kultowe, no i ciesze sie, że po części się ze mną zgadzasz. Ale 8 i 10 to oceny, które jednak się różnią dosyć znacząco i z tego powodu można łatwo się domyślić, ze THL nie pojawia się u mnie w wspomnianym kanonie filmów wojennych, choć go bardzo polecam!!! Co do oscarów, chyba rzeczywiście Amerykanów poniosło z tą szóstką, no ale to są ich nagrody i nie powinniśmy się tym zbytnio przejmować.
Pozdrawiam:)