Takiego przypływu adrenaliny dawno nie czułem. Zupełnie mimowolnie wkręciłem się w historię i w pewnym momencie stwierdziłem, że po zakończeniu jednej sceny w terenie czekam na następną!
Zadziałała siła reżyserii, montażu, zdjęć, dźwięku i jego montażu i wszechobecnego klimatu osaczenia, zagrożenia i nieprzewidywalności.
Jedyne czego można się czepiać to lekka sztampowość scenariusza, lecz jeśli przyjmiemy za wyznacznik historii cytat z początku filmu to nawet ten scenariusz az tak bardzo nie razi.
Dziwię się jednak ludziom piszącym, że film jest nudny lub coś w ten deseń. A często najbardziej wciągające filmy to takie, w których pozornie nic się nie dzieje (np No country for old men)
8/10 za film z krwi i kości a nie cyfrowe gówno :)
Brawo!