Film to płytka opowiastka absolutnie nie zasługująca na Oscara. Te nagrody już przestały pełnić rolę wyodrębniania "szlagierów", upolityczniły się.
Zawsze były polityczne, tylko nikt tego nie widzi. Myślisz, że np. w latach 50. i 60. Oscary wyodrębniały szlagiery? Był jeszcze kodeks Haysa, czarna lista Hollywood. Wydaje się tylko, że kiedyś to było tak miło i wszyscy zachwycali się nieomylnością Akademii. Wystarczy spojrzeć choćby na galę z 1953.