To przykład że Oscar już przestał być wyznacznikiem tego co topowe.
Heh, interesuję się Oscarami od blisko 15 lat i nie przypominam sobie roku, żebym po rozdaniu nie zobaczył kilku podobnych tekstów... I jak sądzę pierwszy taki tekst pojawił się już po drugim rozdaniu ;-)
Możemy narzekać na akademie że nie rozdaje swoich nagród tym filmom, które byśmy chcieli. Możemy narzekać że gala oskarowa to wielki jeden kicz i że jest nudna. Ale z pewnością, za rok znowu będziemy się wszyscy ekscytować Oskarami i obgryzać paznokcie ze zdenerwowania, będziemy śledzić co ta akademia znowu wymyśliła.I nie zależnie od tego jaki film będzie nagrodzony za rok, będziemy znowu narzekać. Fakt jest taki że oskary to najważniejsze nagrody w światowym przemyśle filmowym. I gdyby chcieć, już się tego nie zmieni.
Ja już się nie mogę doczekać Oskarów za rok.
A ja już na pewno nie będę. Powód - kiedyś faktycznie Oskar był wykładnikiem wartości filmu, przynajmniej w większości przypadków (owszem, zdarzały się pojedyncze wpadki, ale to były wyjątki). Źle zaczęło się dziać, gdy na skutek poprawności politycznej najpierw zaczęto nagradzać czarnych aktorów (1.Denzel Waschington za Dzień próby - bardzo cenię i szanuję tego aktora, ale jego rola w tym filmie była przeciętna - to tak samo jak gdyby wybitnego aktora jakim jest De Niro nagrodzić statuetką za Rocky Łoś i superktoś 2. Halle Berry za Czekajac na wyrok - aktorsko niewiele tam pokazała, no może gruczoł mleczny...), następnie filmy o pedałach, żeby przypodobać się mniejszościom seksualnym (mślę że w obecnych czasach Braveheart nie miał by szans na nagrodę za scenę wyrzucenia pedzia przez okno).
PS. Jestem może konserwatywny, nie jestem homofobem - w myśl zasady - nie interesuje mnie co kto i z kim robi w łóżku (to prywatna/indywidualna sprawa każdego człowieka), nie znoszę jednak obnoszenia się z odmienną orientacją seksualną, ronienia z tego normy, a tym bardziej oglądania filmów o tej tematyce.
Tegoroczna decyzja zaś jest dla mnie absolutnie niepojeta, bo nagrodzono film zupełnie przecietny, niczym szczególnym się niewyróżniający i jeszcze próbuje się ludziom wmówić że są zbyt tępi żeby dostrzec jego głębię i wartość.
Dać Oskara faktycznie najlepszemu filmowi i przyznać że ciekawsze od Naszych Chłopców W Iraku są jakieś dyrdymały o niebieskich ludkach albo żydach palących hitlerowców? No chyba jaja sobie robicie :) Że już o niepowtarzalnej szansie wręczenie pierwszego Oskara za reżyserię kobiecie nie wspomnę i przytarcie tym nosa koledze po fachu nie wspomnę.
A najlepsze, że Hurt Locker złym filmem nie jest... ale żeby od razu Oskarowym?
Na pewno ten film nie jest "od razu" Oscarowy... Bo przed Oscarami dostał przecież w cholerę innych nagród (nie tylko amerykańskich). Te Oscary z sufitu się nie wzięły, "THL" był największym faworytem mniej więcej od połowy grudnia, gdy swoje nagrody zaczęły rozdawać Lokalne Stowarzyszenia Krytyków.
Z całym szacunkiem - i tej właśnie histerii stowarzyszeń krytyków nie jestem w stanie pojąć - nie jestem krytykiem, ale myślę że jestem w stanie ocenić "jako tako z grubsza" czy film jest świetny czy tylko dobry. Staram się zawsze być elastyczny - lubię i oglądam różne gatunki filmowe od Cinema paradiso, poprze Lepiej być nie może, Zaginioną autostradę, Bravehearty/Gladiatory, Zapachy kobiety po Texaskąmasakrę piłą łańcuchową, ET, Alieny i Star warsy aż po Martwicę mózu. THL jest, dobry, ale tylko dobry - ale nawet w gatunku: kino wojenne - nie wyrasta znacząco ponad przeciętność (choćby z powodu na brak związku z realiami militarnymi -a za film realny, lub wręcz paradokumentalny w ocenie krytyków uchodzi - Stallone kręcił świetne sensacje (Rambo, Cliffhanger - ale one też nie miały nic wspólnego z realnym życiem i nie były nagradzane na festiwalach.)
Ba, rzecz gustu... Moim zdaniem "THL" jest znakomity (gł. dzięki ogromnej ilości napięcia), ale rewelacji nie ma. Tym niemniej bulwersować się tymi werdyktami nie zamierzam, zwłaszcza że zdarzały sie pomyłki znacznie IMO większe, jak choćby oscarowe zwycięstwo "Pięknego umysłu".
Jednak skoro ten film zebrał tyle wyróżnień od różnych gremiów (i pozytywnych opinii od różnych recenzentów) to chyba nie co kwękać, że wygrała polityka lub coś w tym stylu. No i na marginesie - jak mówi stare powiedzenie: "Jak chce się uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie". Na wypadek zwycięstwa "Avatara" miałem pod ręką cały worek kijów ;-)
Oscary dla THL są za sentymenty i polityczną poprawność. Twój gust nic tu nie zmieni. A te Twoje w 90% conajmniej amerykańsko - angielskie wyróżnienia, do których byłeś łaskaw podać link, pochodzą z lat 2008-2009.
Widzisz, wierz mi lub nie, ale ja naprawdę nie miałem żadnego kija przed obejrzeniem filmu. Po seansie DVD pani ekscameronowa "włożyła" mi ich do ręki conajmniej kilkanaście.
Ale co z tego, że te wyróżnienia są z lat 2008-2009? To jakoś filmowi umniejsza, że np. Stowarzyszenie Krytyków Bostońskich (Boston Society of Film Critics) dało nagrody za rok 2009 jeszcze w roku 2009? A może szkodzi mu to, że światowa premierę miał na festiwalu w Wenecji w 2008? Co te lata mają do rzeczy?
A co do reszty... Cóż, skoro tak mówisz to z pewnością tak jest, Mistrzu. Wybacz mi, małemu żuczkowi, że ośmieliłem się mieć wątpliwości i nawet polubić ten film...
Oj dużo z tego, filmowi nie, ale tegorocznym Oscarom tak. Krytycy Bostońscy dali wyróznienie w 2009 roku ale za film z 2008 (THL). Oczywiście nie mu to szkodzi, ale umniejsza Oscarom, bo jesli miał premiere w 2008 w Wenecji to Oscar powinien doń powędrować w 2009. 2010 to rok, w którym nastroje antywojenne dot. Iraku sięgają zenitu. Społeczeństwo musi więc dostać na tacy film o bohaterstwie marines nagrodzony jakże medialnym Oscarem X kilka. To te lata mają do rzeczy.
Nie jesteś małym żuczkiem... z małymi żuczkami nie gadam tylko je rozdeptuję, jesteś wporzo gość, tylko siejesz tu lekki zamęt
Po prostu ten film miał premierę w dytrybucji komercyjnej w USA dopiero w roku 2009. A do Oscarów są brane pod uwagę filmy mające w danym roku właśnie taka premierę, pokazy festiwalowe sie nie liczą. Takie zasady... Podobnie było pare lat temu z "Miastem gniewu", i jeszcze m.in. z "Casablancą".
Co do nagrody bostońskiej, to była ona za rok 2009, na imdb jest błąd - w "Awards Summary" jest przesunięcie o jeden rok, widać to po zeszłorocznych zwycięzcach - z tego co tam jest napisane wynikałoby, że "Slumdog" i "WALL-E" dostały wyróżnienia 9 grudnia 2007, czyli sporo przed swoimi premierami. Zajrzyj też np. na nagrody krytyków Chicago - były przyznane 21 grudnia 2009 i dotyczyły właśnie 2009. Tu po prostu tez się liczy data premiery w dystrybucji komercyjnej... I w BAFTAch też tak jest, i w Złotych Globach i w zasadzie niemal wszędzie.
Co do Pięknego umysłu - nie mam większych zastrzeżeń - natychmiast po premierze kupiłem go na oryginalnym DVD i oglądnąłem z 5 razy - THL na pewno nie kupię. Zastrzeżenie mam tylko jedno - to zatą rolę rolę Russel Crowe powinien dostać Oscara dla najlepszego aktora - w Gladiatorze nie miał wiele do zagrania...
No widzisz, rzecz gustu, jak pisałem... Dla mnie wygrana tego filmu to pomyłka bardzo duża, każdy z pozostałych nominowanych podobał mi się bardziej. Zaś nagrodzenie go dodatkowo statuetką za reżyserię (zamiast genialnie wyreżyserowanego "Gosford Park", szczytowego osiągnięcia Roberta Altmana) to już top10 największych pomyłek w historii... Moim zdaniem oczywiście. Oscarowi dla Crowe'a za te rolę przyklasnąłbym, ale Washington w "Dniu próby" podobał mi się równie mocno. Pzdr.
widzisz, problem w tym, że nie potrafisz spojrzeć szerzej niż swój gust. Mojej koleżance podobał się film Step Up, i jestem pewien, że gdyby jakimś cudem dostał Oscara, broniłaby go równie "przekonująco" co Ty.
Film ma mnóstwo błędów, nielogiczności: (Oscar - najlepszy film)
1)Sierżant wyciąga gnata, celuje w szybę auta, w którym pędzi kierowca samobójca i ten się zatrzymuje...wtf?
2)Renner robi zasłonę dymną przed swoimi ludźmi, ciekawe po co
3) Przecina stal hartowaną nożycami do cięcia metalu.. itp itd
Nie ma ciągłości: przyczyna - wydarzenie-skutek, to zlepek posczególnych scen z akcji saperskich, gdzie tu fabuła? (Oscar za scenariusz oryginalny)
Tu wcale nie o mój gust chodzi, ale o świadomosć, że innym (np. mnie) ten film mógł się zwyczajnie podobać. Wielu piszących tu uważa najwyraźniej, że skoro im sie nie podoba to już nikomu nie może, zatem nagradzanie tego filmu to musi być jakiś przekręt... I o co chodzi z tym "spojrzeć szerzej"? Chodzi ci o tzw. obiektywność? Sztuki (a za taką uważam film) nie da się ocenić w pełni obiektywnie. Obiektywizmu możesz wymagać od wag i termometrów, każda ocena wygłaszana przez człowieka jest w mniejszym lub większym stopniu subiektywna.
Film oczywiście ma pełno błędów, z tym sie zgadzam. (A zeszłoroczny zwycięzca to mało ich miał?) Mnie jednak one nie przeszkadzają, tu nie chodziło o stuprocentowy realizm. Poza tym większośc z nich miała swój cel - ukazywała wariactwo gł. bohatera. Na marginesie: podczas oglądania nawet nie dostrzegłem wielu z nich, bo mnie klimat wciągnął.
Zlepek poszczególnych scen - to taki rodzaj fabuły, tzw. fabuła epizodyczna. Coś a la "MASH". Twoim zdaniem dobra fabuła musi mieć ciągłość? Ale zgodzę się, że cienkawa ta fabuła była, Oscar w tej kategorii to wielki błąd.
Powiedziałbym nawet, że największą siłą Hurt Lockera wydaje mi się właśnie ta rwana fabuła i pozorna chaotyczność. Można poczuć, że patrzymy na tą wojnę z punktu widzenia amerykańskiego żołnierza, który nie patrzy na wszystko w skali makro tylko od akcji do akcji z przerwami na flaszkę, aż służba dobiega końca i... no masz, mało spoilera nie wstawiłem :) Żadnego spektakularnego finału - ot pasmo codziennych zwycięstw i porażek. Ot wojna na Bliskim Wschodzie w całej swej ozdobie.
Że saper z mentalnością przywodzącą na myśl mtv i jackassa nie przeżyłby w swoim fachu tygodnia... no i co z tego właściwie. Film o trzymającym się procedur stuprocentowym fachowcu bylby zwyczajnie nudny i nie zainteresował nikogo poza gronem zagorzałych militarystów.
Oddajmy honor - to przyzwoity film wojenny. Obejrzałem z przyjemnością, mimo, że właściwie nie przepadam za tym gatunkiem.
A i tak w kategorii najlepszy film były conajmniej dwa tytuły bijące go na głowę :)
"A i tak w kategorii najlepszy film były conajmniej dwa tytuły bijące go na głowę :)"
Ja naliczyłem aż trzy ;-)
ale Skurczybyku, ja szanuję Twoje zdanie, film się Tobie podobał, uważasz go za bardzo dobry, i ok. Mi tylko chodzi o te oscary, że w tym roku to czysto polityczna sprawa, a za scenariusz to po prostu kompromitacja.
Widzisz totalnie nie podobał mi się Avatar (choc ocenę dałem mu wyższą niż dla THL) ale zrozumiałbym gdyby dostał Oscara, w końcu wielka kasa, wielkie widowisko, innowacyjne techniki, tania, ale chwytliwa dla mas fabuła.
Z drugiej strony mi najbardziej podobał się Dystrykt 9, ale nie trąbie, że niezasłużenie nie dostał Oscara, bo to wspaniały film. To szersze spojrzenie polega na tym, że jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że do większości ten film nie trafia. Nie ma to nic wspólnego z obiektywizmem.
Natomiast Oscary dla THL cuchną polityką na odległość
Gdyby ten film dostał tylko Oscary, a reszta z prawa i lewa by go olała, może bym się zgodził... Ale naprawdę nie chce mi się wierzyć, że te dziesiątki rozmaitych większych i mniejszych gremiów (gł. amerykańskich, ale nie tylko) tak jednocześnie postanowiło zająć się tą właśnie polityczną kwestią.
Co do szerszego spojrzenia - ja równiez potrafię sobie wyobrazić, że do wielu "THL" nie trafia. I co z tego wynika?
Zaś gdyby wygrał "Dystrykt 9", to... Też by to przecież można pod politykę podpiąć, może nie? W końcu porusza jeden z bardziej obecnie drażliwych tematów imigracji. Niewprost co prawda, ale przez bardzo przecież prostą metaforę.
Szczerze mówiąc to Oscarom bardzo rzadko zdarzało się nagradzać te filmy którym się należało. Odkąd pamiętam zawsze po Oscarowej Gali pojawiało się pytanie Dlaczego ten film dostał a nie inny i od razu wytykało się minusy filmom i podawało się przykłady który był lepszy i bardziej zasłużył. Checie przykłady proszę bardzo -lecimy od końca:
Za 2009 rok - Wygrał "Hurt Locker" - Dlaczego nie "Bękarty wojny" czy nawet przełomowy "Avatar"?
Za 2008 rok - Wygrał "Slumdog..." - Dlaczego nie "Frost/Nixon"? A dlaczego Droga do szczęścia nie była nawet nominowana do głównej kategorii to przecież najlepszy film roku?
Za 2007 rok - Wygrał "To nie jest kraj dla starych ludzi" - A "Aż poleje się krew" była przecież lepszym filmem.
Za 2006 - Wygrała "Infiltracja" - To przecież jeden ze słabszych filmów Scorsesego! - Dlaczego nie wygrała "Mała Miss".
Za 2005 - Wygrało "Miasto Gniewu" - Wielkie zaskoczenie! co za gówno! najsłabszy film który wygrał Oscary - Dlaczego nie wygrała piękna "Tajemnica Brockeback Mountain".
Za 2004 - Wygrało "Za wszelką cenę" - Dlaczego? Przecież miał wygrać "Aviator"!.
Za 2003 - Wygrał "Władca pierścieni. Powrót Króla" No dobra wspaniały film, ale powinna wygrać ambitna "Między słowami" nie baśń dla młodzieży.
Za 2002 - Wygrało "Chicago" Znowu dlaczego? Przecież to banalny filmik z fajnym panienkami i pioseneczkami. Dlaczego nie wygrały przejmujące "Godziny" A dlaczego "Gangi Nowego Yorku" nic nie dostały mimo 10 nominacji, to one powinny wygrać.
Za 2001 - Wygrał "Piękny umysł" - A co z "Władcą pierścieni. Drużyną pierścienia"? co z nietypowym i porywającym "Moulin Rouge"? A dlaczego prawdopodobnie najlepszy film roku artystyczny i mroczny "Mulholand Drive" nie dostało nawet nominacji do głównej kategorii nie mówiąc już o wygranej?
Za 2000 - Wygrał "Gladiator" - Dlaczego "Gladiator"? to przecież komercyjna papka co np. z drapieżnym "Trafikiem" on miał dostać.
I tak dalej. Nie będę już wymieniać po kolei więc podam kilka typowych przykładów wyrywkowo.
Za 1998 rok - Wygrał "Zakochany Shakespeare" - Dlaczego nie genialny "Szeregowiec Ryan" gdzie nagrody dla "Cienkiej czerwonej linii".
Za 1997 - Wygrał "Titanic" - Dlaczego wygrała ta ckliwa, komercyjna, kiczowata Hollywoodzka papka? Dlaczego nie wygrały stylowe "Tajemnice Los Angeles" albo mądry "Buntownik z wyboru".
Za 1993 - wygrała "Lista Shindlera" dlaczego wygrał czarno biały komercyjny wojenny film Spielberga? Co z "Fortepianem" co z opartym na faktach "W imię Ojca"?
Za 1981 - Wygrali "Zwyczajni ludzie" dlaczego nie ponad czasowy, genialny "Wściekły Byk"?
Za 1979 - Wygrała "Sprawa Kramerów" - Skandal! Miał wygrać przecież "Czas Apokalipsy".
Za 1977 - Wygrał "Annie Hall" - Miały wygrać przełomowe "Gwiezdne wojny"!
Za 1952 - Wygrało "Największe widowisko świata" - Dlaczego wygrał ten kicz? przecież to o świetnym i trzymającym w napięciu "W samo południe" będzie się pamiętać. To ono powinno wygrać! Skandal.
Za 1939 - Wygrało "Przeminęło z wiatrem" sentymentalny, kolorowy, długi, drogi, kiczowaty, ckliwy, smutny. Dlaczego on wygrał? Lepszy był przecież "Czarnoksiężnik z krainy Oz" lub pierwszy kultowy western
"Dyliżans". Skandal!
No już koniec z przykładami. Tylko uświadamiam że od zawsze ludzie narzekali na wygrany film i szukali innego niby lepszego który by mógł z powodzeniem zająć jego miejsce. Tak jak ja napisałem można by było napisać o każdym roku o każdym zwycięstwie i o każdej kategorii z małymi wyjątkami, które można policzyć na palcach że akademii akurat się trafiło i nagrodziła tego któremu się należało w 100% bo faktycznie w danym roku już nie było lepszego filmu czy twórcy.
Aha! i do każdego z powyższych przykładów można dodać ulubione po Oscarowe zdanie prawie co drugiego obserwatora tych nagród który jest niezadowolony ze akurat wygrał film czy twórcanp "X" a nie kto inny czyli:
"Akademia schodzi na psy!"
"Co w tym filmie było takie wspaniałego ze go nagrodzili" (i tradycyjnie wymienia minusy filmu, a podaje plusy swojego faworyta, który nie wygrał)!
"Po tym wybryku akademii już nigdy nie obejrzę Oscarowej gali!"
"Co za bzdury wygrały!"
"Co za obciach".
"Wygrana tego filmu to kompromitacja akademii".
I tak dalej można by tego wszystkiego wymieniać i wymieniać.
Prawda jest taka że zawsze( za rok za dwa za trzy i za sto lat) będziemy narzekać na film czy twórce, którzy wygrali czy słusznie, czy nie.
A ile w tym narzekaniu jest sprzeczności np. w danym roku wygrywa film "X" np. jakaś Komercyjna baśń. Narzekamy. Potem za kilka lat podobny film, z tego samego gatunku przegrywa. Też narzekamy bo mu się należało - i tak dalej.
Sorry za interpunkcje i błędy w poprzednim wpisie.
Tak patrzę na tą listę i - byćmoże wbrew intencjom piszącego - utwierdzam się w przekonaniu że Oscary to naprawdę przereklamowana impreza :D
(i gdzie tam Brockeback Mountain do Crasha... ale to już oddzielny temat :P)
No i masz racje oczywiście. Ale jest sens się aż tak rozpisywać? Wiadomo, że zawsze będa niezadowoleni, nie da się zrobić (a potem nagrodzić) filmu, który wszyscy pokochają. Są nawet ludzie (osobiście nie znam, ale słyszałem o nich ;-)) dla których zwycięstwo "Ojca Chrzestnego" to pomyłka...
Uważam ,że filmy trzeba oceniać ze względu na gatunki, no bo jak tu porównać Hurt Lockera z takim np. Sherlokiem Holmes`em? Powinno się go porównać raczej z innymi filmami wojennymi. No to teraz popatrzmy:
Pluton - film który praktycznie odmienił obliczę filmów wojennych - dostał 4 Oscary.
Czas Apokalipsy - Dopracowane w każdym calu, ponadczasowe kino - 2 Oscary
Full Metal Jacket - Obraz realny i prawdziwy aż do bólu - 1 Oscar
Hurt Locker - Ot taki sobie filmik o wojnie Iraku, który za rok ludzie zapomną - 6 Oscarów.
Nie wiem może to ja się starzeję ale, k****wa kiedyś nie rozdawano oscarów i pokojowych nagród nobla za poprawność polityczną. To jest żenujące!
Ale jaki jest sens porównywać liczbę Oscarów? Po pierwsze przecież Oscar Oscarowi nierówny - ten za montaż dźwięku jest chyba troszkę (albo ze 100 troszków) mniej prestiżowy niż ten za najlepszy film. Po drugie Oscary i inne nagrody przyznaje sie za konkretny rok, w którym liczy sie nie tylko jakość danego filmu, ale i jego konkurencji. Jeśli ci te 6 Oscarów nie odpowiada to napisz konkretnie które się nie należały. Moje zdanie jest takie: należały się za reżyserię, montaż i dźwięk. Za montaż dźwięku dałbym "Avatarowi", za scenariusz i najlepszy film "A Serious Man" Coenów.
Przy okazji: moim zdaniem "Pluton" i tak za dużo dostał, zwłaszcza za film roku się nie należał. Zgadzam się, że to kapitalne kino (lepsze od "THL"), ale konkurencję miał zabójczą - "Misja", "Dzieci gorszego boga", "Pokój z widokiem" i "Hannah i jej siostry". Każdy z tych filmów podobał mi się bardziej. Pzdr.
za montaż i dźwięk ok, za reżyserię baaardzo naciągany, ale niech będzie.
Broń Boże za najlepszy film, i totalna kompromitacja za scenariusz oryginalny. Ilość Oscarów przyznanych THL to próba manipulacji poparciem społecznym dla działań USA.Polityka, Surczybyku, czysta polityka. Skoro ta sama akademia jest skłonna przyznać Oscara za scenariusz oryginalny ( kpina, każdy z konkurentó zostawia tu THL w tyle) to ja szaraczek mam podstawy sądzić, że to czysto polityczna propaganda.
Zrobiono filmowi wielką krzywdę tak kretyńską decyzją i ps: zobacz jakie nagrody i za co dostał THL na innych festiwalach i .....jeszcze jedno
Jeden z producentów THL wysłał listy do członków jury lobbujące za poparciem tego filmu kosztem Avatara (też niezłego szitu na marginesie)
Temu producentowi za karę anulowano zaproszenie na galę, podobne praktyki przestały się już podobać, choć w przeszłości bywało różnie.
Z tego co widzę na imdb za scenariusz tez dostał parę rozmaitych nagród i drugie tyle nominacji. Między innymi dostał bardzo prestiżową nagrodę Gildii Scenarzystów (Writers Guild of America).
Jeśli uważasz, szaraczku, że przyznanie Oscara za scenariusz to "próba manipulacji poparciem społecznym dla działań USA", a podstawą jest TWOJE zdanie (które notabene podzielam), że scenariusz ten był najgorszym z nominowanych, to... To dość wątła podstawa jest. Bo o scenariuszu (tak jak o filmie jako całości) nie da się autorytatywnie powiedzieć, że jest zły. Bo to (znowu) kwestia gustu... Na marginesie - poparcie dla działan USA? Których działań? Bo 90% Hollywood jest i było od samego początku przeciwko wojnie w Iraku i Afganistanie.
Siedzi sobie średniorozgarnięty Jankes, z zamiłowania namiętny kinoman przy piwku i myśli: Kurde po co ta cholerna wojna w Iraku? Nic nie daje tyle kasy idzie w błoto z moich podatków, jesteśmy źle postrzegani eeee...jeden wielki szit, ja tej wojny nie popieram.....wraca do domu, odpala telewizor CNN, i słyszy: Niekwestionowanym zwycięzcą Oscarów został film The Hurt Locker, dramat wojenny wyreżyserowany przez byłą żonę Jamesa Camerona, zdobył 6 Oscarów zostawiając konkurentó w tyle. Jankes myśli..hmmm..Hurt Locker, Hurt Locker..hmm..kurde co to jest, co to za film, że nie zauważyłem bezsprzecznie najbardziej utytułowanej produkcji? AAAA... ona jest z 2008 roku. Jednak ta wojna wciąż zwraca uwagę,giną nasi niosąc pomoc, kurde sam nie wiem co mam myśleć...
A teraz serio.... Film nie jest propagandą, nie popiera określonych zachowań, nie wywiera na nikogo wpływu, Propagandą jest przyznanie mu 6 Oscarów.
Co do drugiej części. Oscar za scenariusz to nie manipulacja a głupota.
Manipulacją jest usiłowanie zwróćenia uwagi na wojnę w Iraku filmem okraszonym ^ Oscarami, który gdyby nie one nie zostałby zauważony
Jak już pisałem (czemu się do tego nie odniosłeś?) gdyby ten film tylko Oscary dostał i nic tudzież prawie nic więcej - to bym też był skłonny coś podejrzewać... Ale nie w przypadku, gdy te Oscary były zwieńczeniem (albo i nie, bo jeszcze nas Saturny czekają) dłuuugiego marszu przez rozmaite laury dawane przez rozmaite grupy decydentów. Po prostu nie chce mi sie wierzyć, że te dziesiątki niezwiązanych ze sobą (co mają wspólnego ze sobą Akademia i Koło Krytyków Kansas City?) gremiów jednocześnie zapragnęło zająć się właśnie wojną w Iraku.
No chyba że była jakaś zmowa, albo odgórny rozkaz... Ale teoriom spiskowym mówimy gromkie nie!
znalazł sie wielki analizator kina wiesz tak pierdolić to mona na każdy niemal film bo jak się nie ma do czego przyczepić do wymyśla sie takie bzdety.