Chciałem napisać, coś ciekawego o filmie. Lubie filmy wojenne, lubię gdy
latają kulki, gdy biegają i wydają rozkazy. Jednak film w żaden sposób nie
jest ciekawy. Po prostu to co zawsze i nic nowego. Przesłanie? Bomby
wybuchają. Morał? Na kogo padnie na tego ... znaczy się ... ten bęc! Dzięki
bogu, że powstają a takie filmy obok babskich perduł typu: Wciąż ją kocham,
To skomplikowane, Walentynki itp. Jednak "W pułapce wojny" nie jest
ciekawy.
Ps.
Oskary to syf. Niech się skompromitują do końca i dadzą statuetkę smerfom.
"The Hurt Locker"nie jest filmem wojennym..Jak chcesz "latających kulek"-poszukaj gdzie indziej..Tłumaczyć ci filmu nie zamierzam..Są..poprzeczki-trzecia-dwunasta..Wszystkie przekraczasz..Do 15-tej..nie sięgasz...I to jest właśnie Hurt Locker
Żartujesz z tą poprzeczką, prawda? HL jest adresowany do widza MASOWEGO (to, że miał kiepską oglądalność świadczy tylko o nieporadności dystrybucyjnej i promocyjnej). Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że wniosek z filmu zawiera się w samym tytule, ten zaś jest wytłumaczony w pierwszej minucie filmu cytatem z Josepha Conrada. Dzięki temu każdy kretyn może czuć się dumny, że w końcu zrozumiał jakiś "ambitny" film.
Cóż za freudowska pomyłka! Oczywiście nie Conrad tylko Hedges. Resztę podtrzymuje.