Ogólnie film ogląda się jak jakiś bardzo wydłużony filmik z youtube. Może i jest realistyczny, ale to jego jedyny plus. Poza tym jest raczej mało odkrywczy, to że człowiek może się uzależnić od przebywania na wojnie i nie potrafić odnaleźć się po powrocie do domu dowiedzieliśmy już z Łowcy jeleni. Zakończenie Hurt Lockera oraz większość scen z Jamesem niestety zakrawa na propagandę, że już nie wspomnę o scenach, które nic nie wnoszą do fabuły. Liczyłem też, że rola Evangeline Lilly będzie trochę bardziej rozbudowana, a tak widzimy bohatera wracającego do żony, ale jego dalszych relacji z nią już nie.
6/10-póki co najgorszy z filmów nominowanych w tym roku do Oscara.
Zgadzam sie, tylko ja dałem 3. Nudniejszego filmu w tym roku nie widziałem. Oglądałem ten film z poczuciem zażenowania pt. "kiedy to sie wreszcie skończy", a na koniec okazało sie, że morał filmu jest taki, że Amerykańce to banda idiotów, kochających wojnę. Jak ten film wygra z Bękartami Wojny, to to będzie prawdziwa porażka dla tej nagrody
Jeżeli z zachowania sierżanta Jamesa można, twoim zdaniem, wywnioskować że "Amerykańce to banda idiotów, kochających wojnę", to w takim razie z "Bękartów wojny" można wywnioskować, że Żydzi to banda pokrzywieńców, uwielbiających rozwalać ludziom głowy kijem do bejzbola...
Tak, tyle że Quentin Tarantino zrobił Bękarty wojny po swojemu. Nie wmawia nam, że jego film przedstawia prawdę historyczną, zakończenie uświadamia nam, że to wszystko to fikcja, kolejna jego zabawa kinem, która znowu mu się udała.
Natomiast pani Bigelow przedstawia obraz paradokumentalny, widz czuje się jakby oglądał tamtejszą rzeczywistość. Mnie jednak ten film zupełnie nie przekonał, dlatego trzymam kciuki za Tarantino, który przynajmniej nie próbuje widza oszukać i siać propagandy.
Pozdrawiam!
Na płaszczyźnie historii sierżanta Jamesa fabuła jest całkiem prawdziwa, w sensie: podobnych przypadków "uzależnienia od wojny" jest trochę. I to na każdej wojnie... Pzdr.
Dokładnie ten pan utwierdził mnie w przekonaniu, że takie jest przesłanie tego filmu. Facet kończy służbę, wraca do domu, do żony i dziecka, po czym wraca z powrotem do Iraku. Jeśli facet woli wojnę, niż rodzinę, to ja nie mam dla niego szacunku.
Już o innych sprawach w stylu "wyrzucanie radia", albo "wjebywanie sie na teren wroga bez żadnej organizacji, ani strategii", nie wspomnę
Ale czy ten film utwirdził cię w przekonaniu, że wszyscy Amerykanie sa tak skrzywieni? Chyba troszeńkę nadinterpretujesz... Poza tym łatwo chyba domyśleć się, że podobne przypadki zdarzają się na każdej wojnie. Wcześniej np. "Łowca jeleni" poruszał ten temat (w lepszy sposób moim zdaniem).
Nie o cały naród amerykański mi chodzi, lecz o jego znaczną część i nie
chodziło mi o sam wybuch bomby ale sposób dostarczenia jej tam. Z resztą w
wielu filmach amerykanie nieświadomie pokazywani są w prawdziwy sposób (w
którymś wojennym filmie o Afganistanie amerykański żołnierz zabijał dla
zabawy wielbłądy będące dla tamtejszych ludzi ich całym dobytkiem [film na
faktach])
Nareszcie ktoś sensownie pisze o tym filmie. Skąd się biorą jakieś zachwyty nad nim? Skąd nominacja do oskara? Podobało mi się parę scen, ale całokształt filmu to miernota i przeciętność, film jest nieciekawy, często nierealistyczny, średnio zagrany i nakręcony. Już bardziej podobał mi się serial Generation Kill jeśli można to porównać.