7,3 102 tys. ocen
7,3 10 1 102298
7,2 42 krytyków
The Hurt Locker. W pułapce wojny
powrót do forum filmu The Hurt Locker. W pułapce wojny

Niezbadane są wyroki Akademii i jej tym podobnych instytucji. "Hurt Locker" obsypywany jest nagrodami, tymczasem ja twierdzę, że zupełnie niesłusznie.

Film pani Bigelow jest dobry (powiedziałbym nawet bardzo dobry), ale mogę wymienić wiele innych tytułów, które były lepsze w 2009 roku. Historia jest sztampowa, ale nie o to przecież w filmie chodzi (taki "Szeregowiec Ryan" też nie miał jakiejś świetnej fabuły). Ten film jak dla mnie miał większy potencjał niż go wykorzystał. Najbardziej skupiono się na tym, jak wojna zmienia ludzi, ale przez to ucierpiało pokazanie tego, że czym tak naprawdę jest wojna (właściwie to w ogóle tego nie pokazano).

Pierwsza część filmu była naprawdę godna podziwu, klimatyczna, niekiedy pojawiało się napięcie. Ale potem mocno spadło z tonu i dopiero całość uratowała nienajgorsza końcówka. Zdjęcia pierwsza klasa, reżyseria też niczego sobie, ale to chyba wszystko, co mogę o powiedzieć dobrego o "Hurt Locker".

Niby niektórzy mówią, że ten film nakręcony jest w formie fałszywego dokumentu. No w sumie to prawda, ale jak tu wierzyć w to, co dzieje się na ekranie, skoro w scenach jest pełno głupot (by nie powiedzieć idiotyzmów!). Już nie będę się powtarzał, bo zrobili to inni na tym forum, ale muszę powiedzieć, że z większością się zgadzam.

W każdym razie podsumowując film jest na poziomie, ale żeby aż tak się nim podniecać? No bez jaj. To juz wolę żeby Cameron i jego "Avatar" zgarnęli główne nagrody niż "Hurt Locker". No cóż, naprawdę niezbadane są wyroki Akademii :)

ocenił(a) film na 9
Freeman47

Zbadane, zbadane są jej wyroki... I to bardzo. Prześledź sobie ile ten film od początku grudnia (czyli od początku "sezonu nagrodowego") dostał wyróżnień od rozmaitych stowarzyszeń krytyków a zobaczysz, że nominacje do Oscara nie wzięły sie znikąd. Potem był jeszcze Złote Globy, ostatnio BAFTy... Oscary będą zwykłym ciągiem dalszym zdobywania przez ten film nagród.

Oczywiście można twierdzić, że wyroki tych wszystkich stowarzyszeń, organizacji też są "niezbadane", ale... Może to po prostu ty się nie znasz? Co jest bardziej prawdopodobne?

Nie, spoko, ja tez uważam że trochę ten film za dużo dostaje, a ja się znam z pewnością ;-) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
Sqrchybyk

Przepraszam - ale co Ty w tym filmie widzisz ambitnego - bo ja niestety nic. Jeśli ambitne jest patologiczne uzależnienie od ryzyka i adrenaliny (bo to tak naprawdę jedyna motywacja postępowania głównego bohatera - nie patriotyzm, czy prozaiczna chęć zarobienia pieniędzy na utrzymanie żony czy nomen omen przesympatycznego dzieciaka), to równie "ambitny" może być film o samobójcach na ścigaczach którzy zakładaja sobie pętlę na szyję, żeby im łeb urwało...

ocenił(a) film na 9
piotrbimbasik

A czy ja napisałem gdzieś, że jest ambitny? Jakiś szczególnie ambitny z pewnością nie jest, ale głębię swoją ma. Ukazywanie tej strony wojny, jako narkotyku, który zabiera człowiekowi umiejętność normalnego życia jest o tyle ambitne, że rzadkie dosć. Mamy pełno filmów o cierpieniach cywili, o dehumanizacji, czy po prostu o strachu, ale o "uzależnieniu od wojny" w sumie niewiele, nie? Warto, uważam, przypominać ludziskom i o tym aspekcie...

Ale największą zaletą tego filmu jest moim zdaniem potężna dawka napięcia. Pzdr.

ocenił(a) film na 5
Sqrchybyk

"ale o "uzależnieniu od wojny" w sumie niewiele, nie?"

Trochę racji w tym jest, tylko że przy tych filmach, co były już wcześniej (np. Full Metal Jacket czy Pluton) to HL jest odgrzewanym kotletem i to jeszcze z mięsa pośledniej jakości.

Freeman47

oby HL zgarnał nagrody niż kiepski avatar

ocenił(a) film na 3
Freeman47

Film owszem jest znakomity (na tle innych tegorocznych produkcji), choć do Avatara mu daleko.
Wydaje się bardzo realistyczny (piszę wydaje się, bo nie jestem żołnierzem, i na wojnie nie byłem), trochę taki mix Plutonu, Helikoptera w ogniu, Królestwa, Wroga u bram - sceny snajperskie, Point Break - ryzykanctwo, głód adrenaliny(w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu - wyciska z ww. wymienionych wzorców to co najlepsze, podobie zresztą jak Avatar - któremu zarzucano że zrzyna z innych filmów), ale nowatorski w żadnym wypadku nie jest, wybitnym "arcydziełem" również, histerii medialnej jaką spowodował Avatar także nie wywoła - jeśli wygra statułetkę dla najlepszego filmu i reżysera, to będzie to nieporozumienie (chyba tylko po to by zdobyła ją kobieta reżyser) Inne nieporozumienia: oscar dla Hally Berry - bo była czarna, dla Denzela Washingtona za Training Day bo też był czarny (oddaje pełen szacunek za multum innych wspaniałych kreacji - ale ta akurat była przeciętna), dla Seana Penna bo zagrał geja w Milku, Tajemnica Brokeback Mountain - znowu geje, czy dla Charlize Therion za Monstera - bo sie oszpeciła.

ocenił(a) film na 7
piotrbimbasik

Akademia i w ogóle cała wykolejona Ameyka jest uczulona na punkcie homoseksualizmu, rasizmu czy przejawu innej patologii. Dlatego wystarczy zagrać nieakceptowanego przez społeczeństwo geja lub żyda uciekającego przez Niemcami, a już się ma przynajmniej nominację do Oscara. Zgadam się w zupełności, co to ostatnich zdań Twojej wypowiedzi, z jednym wyjątkiem. Nie oglądałem "Czekając na wyrok", więc nie wypowiem się na temat. Natomiast co do roli Washingtona w "Dniu próby" to wg mnie nominacja się jak najbardziej należała, ale czy słusznie dostał Oscara? No tu był już polemizował, bo wydaje mi się, że Russell Crowe był lepszy w "Pięknym umyśle" (a nie zdobył Oscara pewnie dlatego, że odebrał go rok wcześniej za "Gladiatora"). Podobnie jest z filmami. "Tajemnica Brokeback Mountain" to film naprawdę świetny, ale "Obywatel Milk" jest naprawdę przeciętny, a jednak został obsypany nagrodami.

Ale mniejsza z tym. Bo w końcu tu mamy dyskutować o "Hurt Locker" :-) Czy zgarnia nagrody dlatego, że kobieta jest reżyserem? Po części pewnie tak, bo przecież jeszzce nigdy w historii Akademi kobieta nie zdobyła nagrody dla najlepszego reżysera (co więcej nominacji było tylko kilka). Choć musze przyznać, że reżyseria tego filmu jest niczego sobie. Ale myślę że Cameron zdecydowanie bardziej zasłużył na tę nagrodę, a jeszcze bardziej na nią zasłużył Quentin Tarantino.

Ale niestety Oscara nie dostanie. Ani on ani jego "Bękarty wojny", bo Akademia to czysta komercha. Nagrody dostają tylko filmy komercyjno-dramatyczne (w stylu "Titanica", "Pięknego umysłu" czy ostatnio "Slumdoga") albo te gdzie głównym tematem są wspomniane wyżej przeze mnie patologie. To i tak cud, że w 2008 roku Oscar powędrował do braci Cohen i ich "To nie jest kraj dla starych ludzi", a więc filmowi ambitnemu, niezwykłemu i naprawdę oryginalnemu.

ocenił(a) film na 9
Freeman47

Wiesz, każdy werdykt Akademii (i innych gremiów też) można w podobny sposób wytłumaczyć. Weźmy tegoroczną 10 nominowanych za film roku - jeżeli wygra:
- Dystrykt 9 - to dlatego że jest o rasizmie i imigrantach (niewprost, ale przez bardzo przeciez prostą metaforę),
- Avatar - bo komercha,
- The Blind Side - bo taki "typowo amerykański", cukierkowy film, do tego murzyn glównym bohaterem i Sandra Bullock,
- The Hurt Locker - bo o Iraku i kobieta reżyserem,
- Bękarty wojny - bo o Żydach (właśnie tak - czytałem podobne wypowiedzi),
- Precious - bo o murzynach,
- A Serious Man - znowu Żydzi,
- Odlot - bo animowany, a nigdy animowany nie wygrał,
- W chmurach - bo Clooney,
- Była sobie dziewczyna - hmmm tu mi ciężko coś wymyślić, sorry ;-)

Tak samo możnaby "podsumować" zeszłorocznych nominowanych i przyszlorocznych też ;-) Doradzam nieuogólnianie i nieprzesadzanie - Sean Penn jest dopiero 4 aktorem nagrodzonym za rolę geja - trochę mało jak na 81 lat, nie? Kobieta reżyser - jakoś Sofii Coppoli posiadanie pochwy nie pomogło 6 lat temu, anie Jane Campion lat temu 16. A co do Żydów - dotąd 2 filmy o antysemityzmie (z czego 1 o Holokauście) dostały Oscara za film roku, mało trochę... Przesadzacie, koledzy.

Sqrchybyk

Była sobie dziewczyna - bo Brytyjczycy stanowią spory odsetek akademików. :P Inna sprawa, Sqrchybyku, że Murzyn pisze się dużą literą (w znaczeniu przedstawiciela rasy). Nieładnie jest pisać W TYM ZNACZENIU małą (rzekłbym, że to wygląda wręcz rasistowsko :P )! "murzyn" (małą) oznacza osobę, która za kogoś wykonuje jakąś pracę - i tak np. w nowym filmie Polańskiego ghostwriter jest nazywany "murzynem" bo pisze za kogoś jego autobiografię. :P
A te dwa filmy o antysemityzmie to "Dżentelmeńska umowa" i "Lista Schindlera" - czy miałeś na myśli jakieś inne? :) Bo ja dodałbym jeszcze np. "Rydwany ognia".
Z "The Hurt Locker" jest jeden drobny problem - pokazuje, że wojna MOŻE się stać podnietą i uzależnieniem, ale bynajmniej nie to, że tak JEST (w sumie działa tak tylko na bohatera granego przez Rennera - na całą resztę nie). W gruncie rzeczy pokazuje zatem, że zagrożenie życia i zwiększony poziom adrenaliny może niektórych nęcić - no cóż: w sumie mało to odkrywcze - gdyby tak nie było to ludzie nie uprawialiby sportów ekstremalnych (choćby nie skakaliby na bungee). Film jest dobrze zrealizowany (nawet bardzo dobrze), trzyma w napięciu, Renner gra ciekawie, jeśli wygra w kategorii najlepszy film - nie będzie można uznać tej decyzji za porażkę Akademii, ale arcydziełem ten film nie jest, a i Oscar dla Bigelow będzie zasłużony tylko i wyłącznie dlatego, że najlepszych reżyserów ubiegłego roku (choćby Hanekego, Blomkampa, Coenów, czy Duncana Jonesa) w ogóle nie nominowano.

Davus

P.S. Inna sprawa, że ja widzę w "THL" podteksty gejowskie (scena ujeżdżania Mackiego przez Rennera [bez koszulki!] była bardzo homo :P ).

ocenił(a) film na 9
Davus

A w ogóle powinno sie pisać "czarnoskóry"... Nie przesadzajmy z tą polityczną poprawnością, niech nas to i nielegalna marycha odróżnia Holendrów ;-)
Te antysemickie to zgadłeś. W "Rydwanach ognia" faktycznie pojawia się taki wątek, ale ma znaczenie drugorzędne i nie jest jakoś specjalnie eksponowany. Podobnie jest jeszcze w "Wożąc panią Daisy".
Skoki na bungee są dość bezpiecznym sportem... Mało się w nich notuje ran, znacznie mniej niż np. w piłce nożnej, natomiast wojna to już krwawy sport... Tym niemniej porównanie trafne - mechanizm ten sam. No i wiadomo że nie działa na wszystkich, toż wszystko od człowieka zależy. Z innymi uzależnieniami jest przeciez tak samo - jeden chleje codziennie, ale jak chce to przestanie, panuje nad tym, a inny napije się dwa razy i już jest w nalogu. Tak to już jest...
Nominacje za reżyserię słabo wypadają w porównaniu do poprzedniego roku (a do tych sprzed dwóch lat to nawet szkoda gadać!), słabiej nawet niż nominacje za film roku. Z nich Bigelow jest jak na razie najlepsza (nie widziałem jeszcze Reitmana). Z wymienionych przez ciebie reżyserów nominowałbym chyba tylko Hanekego (ale nie wiem czy wywyższyłbym go ponad Bigelow), Coenowie aż tak wysoko tym razem nie wzlecieli (scenariusz "Serious Man" jak najbardziej, reżyseria gorzej), Blomkamp mnie nie zachwycił, "Moon" jeszcze nie widziałem. Pzdr.

Sqrchybyk

W "Rydwanach ognia" to jeden z najważniejszych motywów - połowa filmu to dyskusje o antysemityzmie i o tym, czy można uprawiać sporty w niedziele, a druga połowa to (znowu bardzo homo) męskie ciała i męskie uściski. :P
Zapomniałem, że w "Wożąc..." też coś o tym było. :)
W bungee o to właśnie chodzi. :) Nigdy nie wiadomo, czy się "lina" nie zerwie i czy się nie spadnie z wysokości. :P
Nie wiem, co Ci się mogło nie podobać w reżyserskiej robocie Coenów - świetnie prowadzili aktorów, a ze swojego scenariusza wyłuskali maksimum możliwości. Haneke zrobił film mocniejszy i mądrzejszy od dzieła Bigelow. A Blomkamp - takoż mądrzejszy. :P Natomiast "Moon" to klasa sama dla siebie. :)

ocenił(a) film na 9
Davus

Mnie jakoś ten motyw zupełnie w "Rydwanach" nie ruszył i nie zapadł w pamięć, w przeciwieństwie do niebiegania w niedzielę.
Co do bungee - no pewnie, ale gdyby śmiertelność była w nim choć w 1% tak wysoka jak wśród saperów, toby entuzjastów tej zabawy było dużo mniej. Kwestia skali ryzyka... Jak mniemam skok na bungee jest tak naprawdę mniej ryzykowny niż jazda po typowej polskiej drodze typowym polskim autem ;-)
Reżyserska robota Coenów podobała mi się, jednak uważam że tegoroczne nominacje zostały w miare dobrze rozdzielone (choć trudno przeciez porównać reżyserie tak filmów jak "A Serious Man" i "Avatar"). Odebrałbym nominację tylko Reitmanowi i w jego miejsce dał Coenów, Hanakego, Llosę lub Orena Movermana (reżysera "The Messenger"). Pzdr.

Sqrchybyk

Llosa i Moverman mogliby być, z tym, że Llosa nie miała żadnych szans - jej filmu nie dostrzeżono nigdzie poza kategorią film obcojęzyczny (a już choćby dzieło Hanekego nominowano dodatkowo za zdjęcia).
Widziałeś zatem "W chmurach". :) Moim zdaniem ani on ani Cameron nie zasłużyli na swoje nominacje. Bigelow, Tarantino i Daniels - tak, ale tak na dobrą sprawę jedynie reżyserii Bigelow nic nie brakuje. Daniels świetnie prowadzi aktorów, ale nie radzi sobie z narracją (fantasmagoryczne wstawki zupełnie burzyły jej płynność), z kolei Tarantino świetnie potrafi snuć interesujące historie, ale tym razem zawiódł jako "actors' director" - połowa obsady jego filmu gra słabo albo wręcz fatalnie. Ja dodałbym jeszcze do czołówki Almodovara, Wojtka Smarzowskiego (powinni go nominować :P ) i twórców "Odlotu" (filmy animowane też się reżyseruje - chyba nikt w Akademii o tym nie pamięta) albo "Koraliny i tajemniczych drzwi". Świetnie spisał się też Zack Snyder, kręcąc "Watchmenów". Po "300" nie miałem o nim najlepszego zdania, ale tym filmem mnie mile zaskoczył. Szkoda, że Akademia "Watchmenów" całkiem olała. A znalazłoby się zapewne jeszcze kilku innych twórców niesłusznie przez nią zignorowanych. I tak oto musi wygrać Bigelow - bo wszyscy lepsi od niej polegli w przedbiegach.

Freeman47

Film dostal tyle nagrod jedynie ze wzgląd na PANIĄ reżyser, w dzisiejszych czasach ruchy feministyczne są naprawdę potężne... a niedługo kobiety przejmą nad nami władzę ;] całkiem poważnie...

ocenił(a) film na 9
tix666

To ciekawe że za tak MĘSKI film ;-)

Sqrchybyk

a wojsku to co chciałbyś same panie ?

ocenił(a) film na 9
Krzyrzak69

No jasne, tam też powinien być parytet!

ocenił(a) film na 7
tix666

Nie no, reżyseria to fakt pierwzsa klasa, ale według mnie Cameron naprawdę pokazał klasę tym w jaki sposób udało mu się nakręcić nietuzinkową produkcję, jaką jest "Avatar". Przecież to tak naprawdę może już na zawsze zmienić postrzeganie filmów i wprowadzić zupełnie nowe doznania kinowe.

Szanuję to, co stworzył Mr C, ale jednak myślę, że to Quentin Tarantino nakręcił najlepszy film i to ON powinien dostać statuetkę dla najlepszego reżysera.

Zresztą, wracając do "Hurt Locker" dla mnie jest to poranoja, by film z 2008 roku nagradzać na Gali Oscarów 2010.

ocenił(a) film na 9
Freeman47

Co do ostatniego akapitu: a niby dlaczego? Rok temu nie mógł być brany pod uwagę przy nominacjach. Ma jedną szansę na Oscary, jak każdy film. Czy to tak ważne, że de facto był wyświetlany po raz pierwszy w 2008? Co to zmienia?

ocenił(a) film na 7
Freeman47

Ech i jednak zgarnął Oscary w najważniejszych kategoriach. Czy słusznie? Zdecydowanie nie. Moj faworyt polegegł całkowicie ("Bękarty wojny"), a co do "Hurt Locker" to zdecydowanie zwyciężyła polityka i otoczka wokół tego filmu, a nie zdrowy rozsądek. Tak to już jest zresztą w Hollywood. Wygrywa albo komercha albo polityka...