7,3 102 tys. ocen
7,3 10 1 102298
7,2 42 krytyków
The Hurt Locker. W pułapce wojny
powrót do forum filmu The Hurt Locker. W pułapce wojny

„The Hurt Locker”, na ten film czekałem bardzo długo i z wielkimi nadziejami. Przybiła mnie wiadomość, że w Polsce nie będzie puszczany w kinach. Ucieszyłem się więc wielce, gdy zobaczyłem zapowiedź tego filmu na Canal+. Co więcej miałem tego dnia spotkanie rodzinne, więc wszystkich przesiedliłem do sąsiedniego pokoju, by tylko spokojnie obejrzeć arcydzieło światowego kina. Usiadłem i .....

No właśnie, po „i” nie było żadnego: „popadłem w zachwyt”, „utopiłem się
w rozkoszy filmowych doznań”, czy też „popadłem w zadumę nad toczącymi się wojnami”. Niestety po „i” nastąpiło rozczarowanie. Ten film nie dał mi niczego. Do tej chwili nie wiem nawet, czy ten film jest antywojenny, czy też pro wojenny.

Nie mówię, że ten film jest całkowicie zły i beznadziejny. Zdarzają się w nim elementy, które wzbudziły moją ciekawość i sprawiły, że ratowałem się przed zaśnięciem. Tu właśnie wspomnieć należy pojedynek snajperski, który trwa kilka minut i jest naprawdę wspaniale zmontowany i pomyślany. Jeśli chodzi więc o montaż, to jestem wstanie zrozumieć Oskara w tej kategorii (choć osobiście wydaje mi się, że byli inni mocniejsi w tej kategorii).

Niestety cała reszta mnie zawiodła. Scenariusz, jest wręcz nudny i mało spójny. Postacie są nieciekawe i mało zrozumiałe (wojskowy psycholog). W tym sezonie było wiele ciekawszych tekstów, przytaczając chociażby „Bękarty wojny” (mój osobisty faworyt do wszelkich nagród).

Wracając do Oskarów, jeśli chodzi o dźwięk i montaż dźwięku, to na miejscu Camerona czułbym się mocno pokrzywdzony przez akademię, bo w kategoriach technicznych naprawdę nie było filmu lepszego niż „Avatar”. To, że film nawet tych Oskarów nie otrzymał, świadczy tylko o tym, że członkowie na siłę chcieli udowodnić, że nie interesuje ich komercyjne kino, a ich złote statuetki są nagrodą tylko za ambitne działa.

O tym, czy Kathryn Bigelow i film zasługiwały na miano „najlepszego” zadecydowała niestety sytuacja polityczna. „Dzieło” poruszyło aktualne tematy i dlatego wygrało. Za kilka lat nikt nawet nie będzie pamiętał, że taki obraz istniał. Pozostaną tylko pytania: „Pamiętacie może z kim w 2010 roku „Bękarty wojny” i „Avatar” przegrały wszystkie konkursy?” Odpowiedź będzie tylko jedna: „Nie mogę sobie przypomnieć”.

ocenił(a) film na 8
skywalker21

Pozwolę sobie na polemikę.
Co do Avatara to pozostanie on w świadomości społecznej na tej samej zasadzie, na jakiej ostał się Titanic. Na pewno film robi wrażenie wizualne, to piękny obraz i baśniowa, niezbyt oryginalna opowieść.
Z czasem straci jednak, o ile pod strzechy nie trafi technologia. Na małym ekranie, w technologii 2D jego wartość wizualna niestety nie będzie już tak czarować, a wartość scenariusza i gra aktorska (co było siłą Titanica jednak) nie nadrobi tu zbyt wiele.
Bękarty zaś... Lubię Tarantino za Wściekłe psy, Pulp Fiction (i było mi niezmiernie przykro, że wygrał z nim wtedy Forrest Gump, film skądinąd świetny, z bardzo pozytywnym przesłaniem, ale... szkoda :), za Kill Billa, za kawałek Czterech pokoi. I śmiem twierdzić, że Bękarty... to nie to, czegoś Mistrzowi brakowało, coś mu uleciało, powiela za bardzo sam siebie być może. To nie jest zły film, ale daleko mu nawet do Kill Billa.

A The Hurt Locker... No cóż, to nie film dla wszystkich - to prawda, czego choćby dowodzą komentarze tutaj, posądzające go o propagandę wojny w Iraku. Do mnie przemówił, choć nie jest to arcydzieło (na miarę choćby Czasu Apokalipsy), ale to kawał dobrego, choć trudniejszego, pełnego niuansów kina. Ja go zapamiętam i co mi tam mogę być w pamiętającej mniejszości :)

ocenił(a) film na 5
skywalker21

THL jest filmem z pomysłem, potencjałem, który naprawdę mógł zawładnąć sercami widzów. Mógł być historią głęboko poruszającą, ale niestety stał się zwykłym wojennym obrazkiem, na który człowiek może sobie spokojnie popatrzeć kiedy nie może usnąć wieczorem.

Od filmu który zdobywa taka statuetkę oczekiwałem pewnych elemtów zmuszających człowieka do namysłu. Zastanowienia się głębszego. Jakiegoś filmu który wywarł by jakieś wrażenie w podświadomości.

Podchodząc do filmu miałem w głowie kilka słów z recenzji "historia saperów pod wodzą szalonego dowódcy". Czy on był szalony? nie! on był po prostu idiotą który nie cenił własnego życia, lubił za to być w centrum uwagi i robić wszystko sam. Jak wiemy saperzy odwalają najgorszą robotę w armii. Ta najbardziej niewdzięczna robota, wcale nie pokazała się z tej strony z jakiej powinna - poza pierwszą sceną, reszta była porażką.

Może zabrzmi to głupawo, naiwnie, ale ile więcej emocji miałby ten film w sobie gdyby "odważny hardy naiwniak" na pierwszej misji, chcac sie pokazac, stojac miedzy pociskami został by poskromiony / zdetonowany? była by to śmiertelna nauczka że zasady / protokoły są po to żeby sie ich trzymać.

Bardziej ciekawiło mnie jak sobie poradzi ze sobą ten murzynek który totalnie się rozkleił pod koniec misji, kiedy mówił że już nie ma sił, to miałem wrażenie że chce sobie strzelić w łeb, ale nie mam pojecia czy wrocil calo do domu, i zrobił syna kobitce swoich marzeń, czy jak... za to wiem ze ni z tego ni z owego pojawia sie scena z supermarketu, ktora jest jak by wycieta z innego filmu, a czlowiek nie ma pojecia czy to wspomnienie z przeszlosci - tuz przed misja, czy wlasnie juz po powrocie.

Film po prostu nie ma tego czegos, nie ma dreszczyku, nie ma zaskoczenia, nie ma niczego co by ujeło i skłoniło do obejrzenia go ponownie.

ocenił(a) film na 8
mako1988

"...za to wiem ze ni z tego ni z owego pojawia sie scena z supermarketu, ktora jest jak by wycieta z innego filmu, a czlowiek nie ma pojecia czy to wspomnienie z przeszlosci - tuz przed misja, czy wlasnie juz po powrocie."

Pomiędzy jedną a drugą misją. On odsłużył swoje, wrócił do domu i szybko z tego domu uciekł na następny rok.
Scena w supermarkecie jest potrzebna i znacząca, bo bohater ma wyraźne problemy ze zwykłym wyborem płatków dla dziecka. Nie mówiąc już o tym, że zakupy wyraźnie go męczą i nużą.
Dostosowany do wojaczki, a "niepełnosprawny" w życiu codziennym.

ocenił(a) film na 8
Offi

A i dla mnie ów dreszczyk był wyraźny, spora dawka też goryczy w refleksji nad ludzkim dążeniem do konfrontacji i pogonią za adrenaliną. Po obejrzeniu stwierdziłam, że to kawał ciekawego kina.

ocenił(a) film na 5
Offi

To że jest to scena miedzy misjami każdy zauważył, jednak scena z supermarketu pokazała tyle że nie ma swojego miejsca w tym miejscu, niby ma kobietę, dziecko, a de facto po powrocie na zakupach rozdzielają się, a przy wyborze płatków to pokazał się problem kompletnej nieznajomości obyczajów domowych i tego co "rodzinka" lubi.

Nie mniej jednak niektóre sceny pokazują również że i bohater ma uczucia, które tłumi w sobie. Z jednej strony widzimy kreowanie się na bohatera, twardziela przy kompanach, by po chwili zobaczyc obraz smutku, zalu, emocji, oczekujemy ze po powrocie do domu zaciesni wiezy z owa kobieta, a on dalej zgrywa sie na twardziela.

Jezeli chodzi o kreacje postaci to mam wrazenie ze nie do konca sie one udały, brakowalo konsekwencji... w jednej scenie widzimy chęć zabicia kumpla, a chwile później jakem bracia bawią się przy alkoholu... (swoja droga skad alkohol w bazie wojskowej w iraq?)

Osobiscie miałem po prostu wrażenie ze kluczowe sceny, nadające bardziej psychologiczny aspekt filmu zostały wykasowane, a twórcy poskładali go tylko z gotowych fragmentów "z pola walki", zakładając ze znamy historie...

ocenił(a) film na 8
mako1988

On ma uczucia cały czas i mi tu konsekwencji nie zabrakło, bo skrajne warunki oznaczają skrajne zachwiania emocjonalne.

Co do alkoholu w Iraku, pierwszy link z brzegu:
http://hyperreal.info/alkohol_motorem_zbrodni_w_amerykanskiej_armii

Zacytuję fragment, bo to świetna ilustracja filmu, również tej niekonsekwencji wobec własnych kolegów:

"Przestępstwa amerykańskich żołnierzy

W maju 2004 roku kapral Justin J. Lillis upił się czymś, co określił mianem "sok hajji" ["hajji" to arabskie określenie muzułmanina, który odbył pielgrzymkę do Mekki], czyli najczystszym irackim bimbrem przemyconym do bazy amerykańskich wojsk lądowych przez cywilnych pracowników z miejscowości Balad, i zaczął strzelać ze służbowego karabinu M-16.
- Trafił w wypożyczony samochód jednego z pracowników - opowiada Phil Cave, adwokat 24-letniego Lillisa. - Wskoczył do wojskowego Hummera i zaczął jeździć w kółko strzelając jeszcze do paru innych obiektów. Oddał również strzały w kierunku budynków mieszkalnych i żołnierzy pełniących wartę przy wjeździe do bazy.
Pół roku później, w amerykańskiej bazie niedaleko Bagdadu, po całonocnej libacji z wykorzystaniem nielegalnych zapasów whisky i ginu, kapral z 3. Brygady 3. Dywizji Piechoty, Chris Rolan, wyciągnął swój 9-milimetrowy pistolet i zastrzelił innego żołnierza.
Natomiast w marcu 2006 roku doszło do najstraszniejszej chyba zbrodni popełnionej przez żołnierzy amerykańskich w Iraku. Ich grupa służąca w 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej, stacjonującej w miejscowości Mahmudiya, zgwałciła 14-letnią dziewczynkę i zamordowała ją wraz z całą rodziną, po ty, jak wypili kilkanaście puszek lokalnej whisky dostarczonej im przez żołnierzy armii irackiej, jak informuje prokuratora wojskowa.
Reakcja na stres bitewny
Jak mówią obrońcy, dowódcy i lekarze leczący problemy emocjonalne żołnierzy, mimo rygorystycznych przepisów wojskowych i surowych zasad islamu zabraniających spożywania alkoholu i zażywania narkotyków, napoje wyskokowe są tanie i łatwo dostępne dla wojskowych amerykańskich, którzy próbują przy ich pomocy odreagować stres bitewny, depresję i frustrację związaną z przedłużoną służbą w strefie walk."

Trzeba coś dodawać?

ocenił(a) film na 5
Offi

moje pytanie co do alkoholu było czysto retoryczne, wynikające z zasad jakimi kieruje się ów kraj, oraz wymogów regulaminowych zabraniających w bazach spozywania tego typu napojów. Dlatego też nie rozczulał bym się nad tym tematem, a skupił się bardziej na filmie. Jednak gratuluje konsekwencji w poszukiwaniach i obronie własnych racji.

Chociaż dyskusja jeśli chodzi o subiektywny odbiór, raczej nie doprowadzi do konsensusu. To zastanawia mnie co chciałeś pokazać pisząc "skrajne warunki oznaczają skrajne zachwiania emocjonalne", nie bardzo wiem co ma wnosić to do tematu? W moim rozumieniu jest to stwierdzenie oczywiste, wniosek który każdemu może się ukazać, ale w dalszym ciągu marnie łączy oba elementy filmowe... może to dla tego że jestem stereotypowym gościem który nie zawsze lubi sobie dopowiadać i dobudowywać ideologie do prostych historii, których twórcy nawet nie ukazali problemu w taki sposób by istotnie wpłyną na świadomość widza...

podsumowując wszystko co o tym filmie sądze to jest to produkcja o której szybko zapomnę, nie jest drażniący, ale też nie zakwalifikuje go do "dobrych" filmów, do których nieustannie mógłbym wracać, w skrócie: BEZ SZAŁU.

skywalker21

Może miałeś za duże oczekiwania i jak to zwykle bywa w takich sytuacjach
zawsze jest poczucie,że miało być lepiej... ;)

Co do drugiego akapitu to może ten film nie miał dac Ci odpowiedzi czy
jest pro, czy anty. To by było zbyt łatwe i płytkie. Film wedlug mnie daje
do myślenia.

ocenił(a) film na 1
pikolinia

Masz rację. Często zdarza się, że człowiek ma zbyt wygórowane oczekiwania i potem następuje lekkie rozczarowanie. Niestety w tym wypadku to rozczarowanie nie jest lekkie.
Uwielbiam filmy w których poruszane tematy lawirują między dobrem a złem, między czarnym a białym, między pro a anty. Niestety tu autorzy chyba sami nie mogli się zdecydować o co im chodzi. Nie wyszło to na dobre