Agent kontra Bank. Bank sponsoruje wojny, czarny rynek i cały ten syf, dodatkowo pozbywa się sukcesywnie wszystkiego, co może mu zagrozić. Wszelkie dowody w postaci świadków, raportów, czegokolwiek – znika, ulega zmianie lub nigdy nie istniało.
Sama intryga utkana porządnie, mniej więcej to się kupy trzymało i miało jakiś sens. Sceny akcji – choć było ich niewiele – dobre. Leżą za to kwestie. Nie dialogi, ale pojedyncze zdania. Coś w stylu „Mogłem mu nie pozwolić zginać” czy „To już ostatni nasz ruch; Oby więc był dobry” są po prostu niedopasowane, wypowiedziane na odwal się, oderwane od całości - źle brzmią.
Jedno co mnie zaskoczyło to chwila zamyślenia się – monolog tego staruszka o funkcjonowaniu banku... Takie poważne to było.
6/10. Jeszcze sobie “Pachnidło” powtórzę i robię top Tykwera, chłop nic interesującego więcej nie nakręcił...