nie wiem, kto mu pieniadze dal na ten film. dalam sie wciagnac slawa jego nazwiska, ale to byl ostatni raz. nie oceniam na skali filmu, bo nie dotrwalam do napisow. mysle, ze ogladajac go w tym czasie z powodzeniem mozna upiec ciasto albo chociaz slodkie buleczki. szkoda. w kazdym razie cv grajacych u niego aktorow paradoksalnie bedzie wygladalo lepiej nawet gdy film jest do bani. i prosze nie dodawajcie do niego zadnych ideologicznych bzdetow. jest po prortu nudny. jest po porstu do bani.
„Do bani” – to zwalnia od głębszych uzasadnień i chyba poprawia samopoczucie, prawda? Poczytaj wypowiedzi na tym forum i zobacz jak wiele można powiedzieć o tym z pozoru nudnym i banalnym filmie, nie uciekając się wcale do płytkiego, leniwego krytykanctwa, ale starając się tylko szerzej otworzyć oczy i umysł. I nie dobudowując wcale do filmu jakichś wzniosłych, wielopiętrowych wykładni. Ile można ciekawych i inspirujących rzeczy w tym dziele dostrzec. Zobacz np. wątek założony przez użytkownika Cookie TV, i powiedz szczerze, czy autor bezczelnie zmyśla o tym, czego w filmie nie było, konfabuluje, dodaje do dzieła Jarmuscha w swojej interpretacji jakieś „ideologiczne bzdety”, czy po prostu bardzo uważnie obejrzał i przeanalizował ten obraz, po czym zrelacjonował tutaj ciekawie swoje wrażenia, być może zachęcając tym samym wiele osób do bardziej wnikliwego spojrzenia na ten film. A ty mówisz tylko: nudny, do bani, lepiej pójdę upiec sobie słodkie bułeczki. No tak też można. I z jakąś dziwną determinacją zatykasz sobie uszy: nie mówicie mi, że w tym filmie jest jakaś wartość. No to ja mówię, że jest, i możesz żałować, bo chyba się z nią rozminęłaś. Pozdrawiam.
cieżko mi okreslic umysł człowieka dla który może czerpac inspiracje z chodzacego murzyna, siedzacego murzyna, leżącego murzyna !!! Gdyby to była piekna kobieta byc może dalbym rade ale murzyn ???????????????
Primo: ciężko mi określić umysł (?) człowieka, który zobaczył w tym filmie tylko Murzyna (siedzącego, chodzącego, jedzącego).
Secundo: masz coś do czarnoskórych?
Tertio: uwaga o "pięknej kobiecie" to seksizm jak z reklam Axe...
Poprawność polityczna na tym forum jest zabroniona wg. 33 Kodeksu KK, 7 paragrafu ,ust.3
admin
Przecież to forum służy do wyrażenia opinii o filmie i obsadzie. O co Ci chodzi?
P.s. pytanie retoryczne.
komus kto daje ocene 10 pile 3 i dodaje do ulubionych ten film pewnie sie nie spodoba wiec czemu ma sluzyc ta dyskusja.
wiele osob po prostu nigdy nie zrozumie produkcji jarmuscha, to normalne. dlatego proponuje nie karmic trolla i nie odpowiadac na takie wypoiwedzi. nie od dzis wiadomo, ze oceny na filmweb to jakas kpina.
Uważasz, że każdy komu nie spodoba się jakiś film po prostu go nie zrozumiał?Dobre!
zgadzam się film dno,jeszcze żadnego filmu nie oceniłem tak nisko.Jedyne na co można było rzucić okiem to ta naga laska :) ale i tak nie dotrwałem do napisów 1/10
chlopcze moj, rozumiem, ze czujesz sie obrazony na moja krytyke, ale powiem ci jedno: dajcie mi czysta kartke a opowiem wam swiaty, o ktorych wam sie nie snilo...!
Niestety również film dla mnie jest nie porozumieniem ,też dałem 1 bo na nic więcej nie zasługiwał woodego allena już lepsze filmy , a tak jedna godzina zmarnowana bo oglądałem od początku resztę filmu przesuwałem suwakiem z nadzieją że coś się w tym filmie od mieni nie licząc na jaką spektakularną akcje ale coś innego jak ja nie lubieć sex, ja nie lubieć broni i nie umieć po hiszpańsku ,
jedyne pocieszenie w tym dresie drużyny Kameruńskiej colo wyglądał ok,nie co te sztywne nie pasujące gangi ...
ktoś kto nie potrafi stawiać kropek nie powinien nawet znaleźć się na filmwebowej stronie tego filmu, a co dopiero miecz czelność go oceniać. abstrahuje już od treści wypowiedzi bo równo idzie w parze z jej formą.
"..miecz czelność" a może Miecz Szcześniak tudzież miecz Hemana ?
Ktoś, kto nie zaczyna zdania dużą literą, nie powinien upominać innych użytkowników o niestawianiu kropek w zdaniach. Abstrahuje od przecinka przed bo.
Tak, ulżyło mi :) Na przyszłość - trochę pokory
odkopałeś posta sprzed roku, brawo mistrzu. widzę, że masz sporo wolnego czasu, więc radzę jeszcze raz przyjrzeć się postowi użytkownika 'krystian9690'. najlepiej weź pod uwagę zarówno formę jak i treść, bo co ciekawe są na podobnym poziomie.
A i owszem, masz rację - post "krystian9690" można opisać tak: język polska trudna być, inteprunkcja gryźć, gryźć.
A że po roku, no sorry, dopiero wczoraj oglądałem film, to i w zwyczaju mam czytać posty o filmie na forum po seansie, za dużo tu spojlerów na odwrotny proceder...
Ja zdaję sobie sprawę, że ktoś może nie rozumieć filmu, ale żeby oceniać film WŁAŚNIE DLATEGO, że film jest niezrozumiały? To zachowanie godne neodzieciaka.
Asasyn-impotent wcinający świstki z pudełek po zapałkach, wyczytujący z obrazów tożsamość i aparycję kolejnych nachodzących go interlokutorów, pijący dwa espresso w osobnych filiżankach i paradujący w połyskujących, poliestrowych garniturach po suchych, zwietrzałych uliczkach podupadających miast południa - tak, od początku wiedziałem, że ten film będzie tak dalece rozdęty ambicjonalnymi treściami filozoficznymi, przenikającymi pokłady niezgłębionych dla profanów senów i wprawiającymi w podniecające drgawki zasuszonych jurorów podrzędnych festiwali nużącej kinematografii, by momentalnie uśpić każdego wykształconego człowieka, niemającego dość czasu, by mitrężyć wieczór przed ekranem w wyłącznym celu doszukiwania się ukrytego przekazu pomiędzy kolejnymi kliszami filmu. Nigdy nie zrozumiem, jaki ma sens przypisywanie znaczeń ruchomym obrazkom, skoro filmy wymyślono po to, by odszukać przekaz alternatywny dla słowa pisanego, bazującego na wyobraźni i przez to właśnie mogącego nieść ze sobą sensy niedosłowne - zresztą, mniejsza z tym, ważne jest, by tego typu produkcje miały na plakacie stosowne ostrzeżenia, exempli gratia: "Uwaga! Pokaz slajdów z monologiem w tle", "Ostrożnie, ambitne kino!", lub w wersji przyjaznej wielu, w tym także czarnoskórym narodom: "Attention! Art house!". A nie, do licha, "dramat, kryminał, thriller", per analogiam do "Adwokata diabła" czy "Pojedynku".
Ło Jezu. Wczoraj oglądałem. Nie do wiary, że facet który zrobił "Truposza" wycisnął takiego gniota. I to zrobionego generalnie wg. tej samej formuły. Dotrwałem do końca bo myślałem, że np. jak dostanie n-te pudełko z zapałkami to w końcu może chociaż zareaguje jakoś tak po ludzku (np. what the fak) - to by było coś :)
„Limits of control „
– pana Jima Jarmusha, którego nazwijmy dla uproszczenia panem Jarmużą.
Pan Jarmuż i kołduny.
Co te dwa byty mają wspólnego? Kiedyś, zastanawiając się co do drugiej rzeczy, zamówiłam je na obiad. I już wiedziałam Kołduny to to, czego się nie zamawia
Pan Jarmuż to jest coś, czego się nie ogląda.
Obejrzałam to, ze względu na efektowną okładkę , nie doczytawszy na niej, że to ten sam reżyser, co twórca „Truposza”. To by mnie ustrzegło, bo P. opowiadała mi przecież o tym kuriozum (nie wszystko, zaprawdę co przyjdzie do głowy trzeba koniecznie kręcić i wystawiać na widok publiczny…)
No limits no control, only crap
Przeartystowiony, przerypany film. Ależ pomyłka. Jeden z tych rzadkich przypadków, kiedy naprawdę chce się wyłączyć w trakcie/ wyjść z kina. Film zlepiony z pięknych zdjęć, tajemnic, ciszy, muzyki, obrazów (jedna magnetyczna scena tańca flamenco)…i niestety – wychodzi z tego właśnie – zlepiona- KUPA, brązowa, jak ohydny garnitur głównego bohatera. Nudneeee!!!Sadystycznie nudziarskie! Męczące. Napuszone! Tak nadęte, że to aż niewiarygodne. Albo ja nie złapałam autoironii. ( Ale swoją drogą, jak dobrze by się to parodiowało..).Ach ach..Sufizm. Wolność. Czary-mary. Kaszana.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu,że autor „miał sen!” i ujrzał w tym śnie ,ujrzał scenę jak z obrazu, taką świetną,że aż. A potem drugą. A potem kolejną. I tak się biedak zapędził, że każda następna była już o poziom niżej od poprzedniej , ale on postanowił je wszystkie zatopić w swej wizji , niczym komara w żywicy i ustrzec tę impresję przed zapomnieniem, konserwując po wsze czasy. Zamiast bursztynu użył, a co tam, pyćki z papieru toaletowego. Dużo pyćki. A potem jeszcze pyćki.
I tak powstało owo dzieło.
Nie, nie i jeszcze raz nie!
No wlasnie! Ktos te pieniadze wylozyl i byla to jego prywatna kasa, bo albo uwazal ze na tym zarobi albo po prostu tak chcial! Po mojemu to byla dobra inwestycja. Tu lezy roznica miedzy kinem amerykanskim i europejskim (w tym polskim) gdzie za twoja kase (czyli poprzez jakies dziwaczne stwory typu ministerstwa kultury??) kreci sie nieprawdopodobne gnioty, przykrywane potem nalepka "ambitne kino"
Istnieje coś takiego jak sztuka dla sztuki.
"najlepsze filmy to te przypominające sny, o których nie wiemy, czy się nam w ogóle przyśniły" - słowa z filmu.
było jasne że ktoś powoła się na ten cytat z filmu; dla tych co ten film znudził [jak mnie] brzmi jak usprawiedliwienie przed mamą, ci co film polubili powinno to być esencją tej 1,5 godziny. Ten film jest jak sen przeniesiony na kliszę filmową, Jim go rozumie, Jim go rozumie oraz Jim go rozumie. Są jeszcze tacy co mają deja vu i myślą że to rozumieją, to dlatego że mieli taki sen ale nic z niego nie pamiętają, jednak film łechta ich pamięć długoterminową...
Ja mam ciekawsze sny.
plusy za komentarze idą do: Diuk & kiwicat - film nudny jak flaki z olejem, kilka razy przysnąłem i nic mi się tak nudnego nie chciało przyśnić... :}
ciesze ze Ci sie podobal, krotka i zwiezla kontr-krytyka zawsze w cenie. a tylu sie naplulo by mi sprobowac dogadac. hahaha
Bardzo mi się podoba cała dyskusja:) Są wypowiedzi osób o naprawdę szerokim zakresie dojrzałości emocjonalnej: od bardzo niskiej do bardzo wysokiej. I o to chodzi. Jarmush nie musi się podobać on nie robi filmów po to aby były ładne. Jarmush zadaje pytania i nie daje odpowiedzi, no chyba że ktoś dotrwa nie tylko do końca filmu ale jeszcze do końca napisów końcowych;) (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi), przedstawia w swoich filmach różnorodność ludzkich jednostek, indywidualnych ludzkich atomów które spotykają się ze sobą w określonym miejscu i czasie i udają w dalszą wędrówkę, przedstawia plejadę cech indywidualnych prowokuje, zmusza do myślenia. Cała ta dyskusja jest obrazem na nowy film: kolejna sytuacja w której różnorodne ludzki atomy uległy zderzeniu:)))
Gdy "zwięzła kontr-krytyka" jest negatywna, zazwyczaj pada słowo "profan", "troll" i dalej na skali aż do grubych inwektyw. Nie widzę powodu, dla którego akurat negatywne wypowiedzi musiałyby być najtrafniej, najrzetelniej i najskrupulatniej uargumentowane; z mojej perspektywy to raczej naiwni, prostolinijni idealiści, optymiści i inni aktywiści winni się najgęściej ze swych przekonań tłumaczyć.
Przy okazji: by doświadczyć tego, co powyżej z poetyckim rozmachem opisane, naprawdę wystarczy wyjść na podwórzec. A gdy doznań wciąż mało, kupić lot charterowy do Syrii, uniknąć zamachu bombowego, nauczyć się języka autochtonów od przypadkowych przechodniów, a w końcu na modłę Toma Cruise'a zaszyć się w górskiej wiosce i kontentować pięknem noble savage'ów, w płonnej nadziei, iż to szlachectwo wciąż do czegoś zobowiązuje.
Jarmush swego czasu to był żelazny ,obowiązkowy punkt podczas seansów w klubach studenckich i w DKF-ach , i - jak widzę z przebiegu dyskusji - dało to efekt w postaci przekonania , że wielkim artystą był...Wobec tego wara , nie krytykować , nie szargać , a broń Boże nie przyznawać się do tego , że nie wiesz co poeta miał na myśli ... Mam to gdzieś ! Film nie podobał mi się , nie dotarło żadne przesłanie , żadna szczególna wizja artystyczna również ...Połowę obejrzałem w skupieniu ,może coś się wydarzy , wyłowię jakiś sens ,coś mi się spodoba - jedyne co mnie przy filmie przytrzymało to postać nagiej kobiety ( bo ładna ) . Odkryłem patent dla tych co muszą ten film koniecznie zaliczyć , i tracą jak ja cierpliwość : puszczamy na przyśpieszonych obrotach - x2 , Murzyn siedzi - x4 , pojawia się dziewczyna - slow , Murzyn idzie przez miasto - x8 ... W ten sympatyczny sposób czas trwania filmu można zredukować do 20 min , a w CV wpisać że ogląda się Jarmusha . Z jego filmów tylko ' Truposz ' przypadł mi do gustu ,i na razie tak zostanie ...
W filmie przyciąga jego minimalizm, stateczność. Brak zbędnych słów, cały film to tylko kilka dialogów. Dynamiczne są jedynie krajobrazy przesuwające się za oknem pociągu, ujęcia wąskich przejść między otynkowanymi na biało ścianami budynków. Intrygujący zbiór surrealistycznych obrazów, które mogłyby istnieć osobno, razem wprawiają widza w trans. Nie każdy da radę obejrzeć ten film.