Zdjęcia od początku wydały mi się w tym filmie przepiękne. No i co się okazało? Że zrobił je ten sam autor, co "Hero", "Spragnieni Miłości" czy "2046", a więc inne wizualne cuda. Choć jakoś podświadomie bliżej mi przywołały na myśl filmy Yimou, niż wczesnego Kar Waia.