Debiut filmowy Kathryn Bigelow jako reżyserki i Willema Dafoe jako aktora. Średnio udany, bo choć rozumiem co "królowa kina akcji" chciała przekazać tym filmem- pokazać buntowników bez powodu i bez zasad oraz ich bezsensowną egzystencję- to jednak zrobiła to w dość nieciekawy sposób. Cała akcja dzieje się w ciągu jednego dnia, mamy tu wiele scen gdy kamera kamera obserwuje bohaterów podczas "nic nierobienia". Dialogi są proste i oszczędne, od aktorów też nie wymagano za wiele. To trochę takie ubogie "Wild Angels" tylko skromniejsze i bardziej potępiające bohaterów. Zobaczyć na pewno warto, ale nie oczekujcie zbyt wiele.
To, co dla Ciebie było nieciekawe, dla mnie -- zupełnie odwrotnie :) Bardzo mi się podoba specyficznie awangardowa forma tego filmu. Ze swojej strony polecam.