Griffith konsekwentnie prowadzi tu akcję do momentu kulminacyjnego wprawną ręką stopniując napięcie. Niestety w momencie, w którym sytuacja dramatyczna się kończy, zabrakło jakiegoś pomysłu na finał. Aktorzy fajnie poprowadzeni, a Lionel Barrymore jest jeszcze młody i gra tu bez zbędnego aktorstwa. Kreuje postać raczej w kinematografii tamtego okresu oklepaną, przy czym bliżej mu do Bustera Keatona niż do Charliego Chaplina. Aktorka grająca małą Kathy wypada naturalnie a tym samym przekonująco :)
Film można obejrzeć, ale w pamięci na długo nie zostanie. Krótko mówiąc 5/10. Griffith robił lepsze krótkometrażówki.