Film za długi, nudny przegadany, pełen błędów. Niepotrzebne sceny rodzinne, grillowanie, zbędne rozmowy, wydłużone wątki polityczne. Po co to komu? Z godzinę materiału bym wyciął od razu.
UWAGA SPOILERY.
Poza tym, ja nie mogę na to patrzeć:
1. W jednej ze scen kilka milionów dolarów jedzie bez obstawy, w nieopancerzonej ciężarówce (da się jej przestrzelić koła i szybę?!), chronione przez 3 słabo uzbrojone osoby, pozbawione kamizelek, hełmów!? Reżyser chyba kpi albo ma widzów za idiotów. Dalej jest jeszcze weselej.
2. Jakaś specjalna grupa policji (pewnie FBI) naciera na uzbrojonego po zęby podejrzanego, ale robią to BEZ hełmów, kamizelek kuloodpornych, w samych goglach i maskach przeciwgazowych, no gratuluję. Co za bezsens, szczyt fantazji.
3. Potem kulminacja bezsensu, podpalają dom z podejrzanym! Główny bohater (Terry Husk) wchodzi do pożaru, nie zabija go temperatura, ani tlenek węgla, ani inne związki. Główny złoczyńca (Bob Mathews) leży sobie spokojnie w pożarze w masce przeciwgazowej, która NIE CHRONI przed produktami spalania np. tlenkiem węgla.
4. Mathews na dodatek jest w stanie sam rozgromić co najmniej kilkunastu szturmujących policjantów. Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać.
Główny bohater mimo prawie 30 lat służby jest totalnym popaprańcem i idiotą. Sam rusza na bandziorów, bez kamizelki, bez hełmu, bez karabinu, bez opatrunków, bez obstawy, bez strzelców wyborowych, bez zabezpieczenia medycznego, przez niego giną ludzie, psuje wszystkie misterne plany FBI. Majstersztyk.
Naprawdę miałem problem, by to obejrzeć do końca. Totalny niewypał.