Cały czas czekałem. Czekałem na tzw. crescendo. A tymczasem wszystko utknęło w jakiejś niewypowiedzianej obietnicy bycia czymś lepszym niż jest.
Nie, nie jest to film zły, ale jednak w granicach przeciętnej (od 4/10 do 6/10). Po długim oczekiwaniu na crescendo pojawia się... rezygnacja. Potem jest już nam wszystko jedno. Innymi słowy budowanie dramaturgii i napięcia wyszło tu tak sobie.
Smutne jest to, że dożyliśmy czasów, w których film w sumie niespecjalnie wybitny może uchodzić za dobry, na tle komiksowego chłamu i całej tej bylejakości, płytkości i wtórności.
Daję wysoką ocenę 6, ale nie mogę powiedzieć, że ta rzecz była dla mnie emocjonalnie porywająca albo że pod jakimkolwiek względem wydawała się artystycznie oryginalna.
Solidny poziom,gra aktorska,zdjecia,muzyka,dramaturgia tez narasta az do finalu no i jest to film na faktach tak wiec za duzo nie mozna bajerowac.I nie stawiałbym miedzy 4-6 z ocena a bardziej adekwatna ocena to miedzy 6 a 7.
Zgadzam się, film jest solidny pod względem technicznym. Zdjęcia budują klimat.Niewiele można też zarzucić aktorom, szyją z tego co mają. Niestety scenariusz i reżyseria pozostawia wiele do życzenia. Początek nawet dobry, widzowi wydaje się że do czegoś to prowadzi, że reżyserowi uda się zbudować jakaś więź między widzem a bohaterami. Niestety płonne nadzieje. O postaciach dowiadujemy się tyle, że główny antagonista to egocentryczny naziol z traumą z dzieciństwa. Z kolej ścigający go glina to pracoholik z problemami rodzinnymi który nie jedno w tej robocie widział. Tyle.
SPOILER .Nie ma napięcia. Nie jesteś w stanie rozróżnić członków bandy poza Bobem. Grupa podobnych do siebie rednecków. Siedzą w baraku, drukują fałszywy hajs, czasem napad, potem grill. Nic o nich nie wiemy. Dochodzenie proste jak drut. Husk przyjeżdża, widzi wszędzie rasistowskie ultoki, idzie na komendę, tam młody glina mówi mu że tam za nad jeziorkiem jest nazi sekta a jego kolega co z nimi trzymał zniknął. Ten kolega też dziwne rzeczy po pijaku mówił. Jadą do zapłakanej żony kumpla, ta mówi że pojechał z jeszcze innym do chaty w górach. Tego innego glina też kojarzy, generalnie zna w sumie wszystkich aktorów dramatu. Jadą, przy chacie trup. I tak to leci, mlody glina dostaje też książkę która jest podręcznikiem działania nazistów. Wszystko na tacy.
Jak aresztowali tego Latynosa to przez chwilę myślałem -wreszcie! Teraz zrobią z niego wtyke i będzie trochę emocji, trochę się pobawią tym motywem, ale nie bo to już prawie koniec filmu. Już tylko strzelanina w motelu, wizyta u żony Boba, spalenie chaty i koniec. Może problem tego w tym że prawdziwa historia była tak prosta? Wtedy ok. Rozumiem że twórcy nie chcieli robić z rasistów jakichś super profesjonalnych przestępców żeby ich nie uatrakcyjnić w oczach widzów, ale w takim przypadku na prawdę ciężko uwierzyć w groźbę masowego terroru i obalenia rządu. Przecież my widzimy o kim mowa, wysadzenie kina porno, napad na bank czy zastrzelenie bezbronnego człowieka to ich sufit. Jeżeli natomiast profesjonalizm i poziom zakonspirowania nazistów był w rzeczywistości dużo większy to ten film robi fatalną robotę.