Ring był według mnie smutnym dramatem psychologicznym a nie horrorem.
Dramatem samotnej matki, która aby zobaczyć, że jej syn chce jej coś powiedzieć, chce być wreszcie zauważonym musiała przeżyć ten horror.
Dramatem rozpadniętego małżeństwa, które dopiero po kilku dramatycznych dniach znów zaczęło się schodzć.
Dramatem dziewczynki, która chciała być kochana, chciała mieć normalną rodzinę, ale przez jej dziwne moce, została tylko odtrącona, a potem zabita.
I właśnie za to cenię Ring. Za to, że pod przebraniem horroru ma też drugie dno.
A ci, którzy szukali tu tylko zwykłego horroru trochę się zawiedli.
Podobnie jest z drugą częścią. Jeżeli ktoś chce iść na kontynuacje i myśli, że się będzie bardziej bał i że będzie ona znacznie bardziej dynamiczna, jak można wywnioskować ze zwiastunu, to na pewno się zawiedzie. Wydaje mi się nawet, że jest ona wolniejsza od jedynki, bo nie ma już tu odliczania do 7 dni.
Jest ona jednak bardzo smutną, nastrojową i poważną historią więzi matki i dziecka.
Historią ukazującą niesamowitą miłość matki, jej obowiązki, gigantyczne poświęcenie dla dobra dziecka i wpływ jej braku na dziecko.
Prócz tego miłość dziecka do matki, ogromne przywiązanie i potrzebę miłości, która nawet po śmierci jest tak duża, że nie daje spokoju.
Niespodziewałem się, że Ehren Kruger poraz drugi "przemyci" do horroru takie pojęcia i problemy. Ale dzięki temu Ring two podobał mi się prawie tak bardzo jak Ring i pomimo kilku nieścisłości, kilku wolniejszych momentów uważam go za dobry i wart polecenia film.
Ci, co nie oglądali pierwszej części, a chcą zobaczyć drugą powinni najpierw nadrobić zaległości, bo jest tu bardzo dużo nawiązań do jedynki.