Kiedy na początku tego roku była premiera "dwójki" na powrót zachłysnałem sie tematyką "Asian Terroru" w wykonaniu amerykańskim i z uwagą śledziłem wszystko co dotyczy filmu, a wreszcie - sam film.
Początkowo byłem mile zaskoczony i nie miałem większych zastrzeżeń do twórców. Film trzymał poziom, nie zdecydowano się na rewolucyjne zmiany, które mogłyby zaszkodzić, ogólnie całośc podjęta była z dbałością o szczegóły - jedynym rażącym w filmie błędem była sama Samara wyrośnięta i wyglądająca bardziej na krwiożercze monstrum niż małego upiora o koszmarnym spojrzeniu.
Dziś patrzę na to troszkę inaczej.
Jak wczesniej "Matrix" tak i "The Ring" doczekał się kontynuacji, która zamiast podtrzymywać ton "jedynki" (jakkolwiek byłoby to bardzo trudne) dopisywała określony plan akcji, po którym teraz przedstawione wcześniej wydarzenia mają się toczyć. Wprowadzono więc schemat, jaki będzie realizowany zarówno w drugiej jak i (zapewne) trzeciej części: gonitwa Samary za Aidanem, prześladowania Rachel i ludzi z jej otoczenia przez zaklętą kasetę oraz tajemniczą przeszłość itp Całą magię filmu poświęcono na rzecz wyjaśnień i wprowadzania nowych, czasem piramidalnie głupich wątków. Lista wypaczeń mogłaby byc dość długa, ale podam najważniejsze:
1) Samara i jej rzekomy lęk przed wodą..... w takim razie dlaczego nie było nic o tym na kasecie?
2) matka Samary i te całe historie z topieniem dziecka, depresji poporodowej i wodami z zaswiatów (?) - naciągane do granic możliwości
3) wciąganie i wyciąganie z telewizora (jak się nie mylę Rachel musiała wskoczyć w wąwóz - więc jak Samara mogła się wydostawać stopniowo.....?) - bardzo głupie zreszta i bez tego
4) jelenie, "fucking mommy" i Aidan, który był straszniejszy od Samary w tym filmie (a tak poza tym: co ta postać wnosi, albo ma wnosić do tego filmu? czyżby wątek potterowski? :P)
I w ten oto sposób z dobrego filmu zrobiono po prostu maszynkę do robienia pieniędzy. A szkoda.