Kuba Rozpruwacz powraca zza grobu, by siać terror - tym razem w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim. Widzowie pamiętający historyczne wyczyny tajemniczego mordercy już zacierają ręce, szykując się na ucztę gore. Niestety, spotka ich zawód... Film zrealizowano bowiem minimalnym kosztem, w
związku z czym jest kompletnie nieciekawy pod względem wizualnym. Scenariusz jednak niegłupi, wsparty większym budżetem i sprawniejszą reżyserią byłby podstawą niezłej produkcji, bazującej na legendzie Kuby Rozpruwacza. Z pewnością "The Ripper" jest pierwowzorem dla późniejszych filmów opowiadających o zmartwychwstaniu Jacka w naszych czasach, np. "Ripper" (1996), "Ripper: Letter From Hell" (2001).
Efekty gore stoją na przyzwoitym poziomie i nic w tym dziwnego, skoro w epizodzie pojawia się sam Tom Savini.
Ciekawostka: rezurekcja Rozpruwacza dokonuje się za sprawą pierścienia, znalezionego przy ciele jego ostatniej ofiary w 1888 roku. Czyżby taki pierścień istniał naprawdę? A może jest tylko kolejnym horrorystycznym fetyszem - jak czaszka markiza de Sade'a z "The Skull" (1965), pamiętnik Elżbiety Bathory (sic!) z "Night Fangs" (2005) i wiele innych...