Od czasu Mission Impossible (1996) De Palma nie nakręcił nic dobrego, chociaż próbował. Jego ostatnia próba powrotu do wielkiego kina - Czarna Dalia- o ile wiem, nie wyszła za dobrze. De Palma więc postanowił wrócić do filmu, który przyniósł mu sławę, do wspaniałych Nietykalnych. Niedługo ujrzymy prequel jednego z najlepszych gangsterskich obrazów XX wieku. W tym filmie nie wystąpi nikt, ze starej obsady. Nic dziwnego, w końcu to prequel, a aktorzy są starsi o 20 lat. Niedawno ukazała się informacja, że Ala Capone zagra Nicholas Cage. Po prostu super. Aktor, który od dobrych paru lat nie zagrał dobrej roli, ma zastąpić wspaniałego Roberta DeNiro. Już teraz mogę przewiduję, że ta rola będzie kiepska. Sam film będzie kiepski. Nie wierzę w De Palmę, nie wierzę w Cage'a i przede wszystkim nie wierzę w prequel kręcony po dwudziestu latach. Na dodatek jest to prequel historii, która prequela nie potrzebuje. Po co więc? Dla sławy i chwały De Palmy? De Palma tym filmem sięgnął dna. Czy jest aż tak ograniczony artystycznie, że nie może wymyślić nowej, ciekawej historii, tylko zabiera się za profanowanie legendy, którą sam zbudował? Jedno jest pewne. Nic dobrego z tego filmu nie wyniknie.
Nie no, pięknie - jeden mędrzec jedzie po uznanym twórcy posiłkując się przykładami filmów, których nie widział, a drugi zgadza się z jego "komętarzem"... Zgrany tandem. "O ile wie" Don Vito, to "Czarna Dalia" jest słaba, a filmem, którego jeszcze nie zaczęto kręcić, De Palma według niego "sięgnął" (zwracam uwagę na tryb dokonany) dna. Brawo! Póki co, pewne jest jedno. Jeśli w ogóle ma powstać prequel "Nietykalnych", to De Palma jest człowiekiem, któremu ta robota należy się jak psu buda. Poczekajcie na skompletowanie obsady, na rozpoczęcie zdjęć, na więcej informacji, a przede wszystkim na sam film.
Dwight, kolejna celna riposta w twoim wykonaniu. Gratuluję opanowania i argumentów i zapraszam w moje skromne progi, tj. - na mój blog:)
De Palma to zasłużony reżyser, ale wypalił się po Carlito's Way. Czarna Dalia to film słaby, którego JEDYNYM plusem są znakomite zdjęcia. Poprzednie jego filmy też nie są arcydziełami. Gdyby ktoś mi powiedział 14 lat temu, że De Palma bierze się za kolejną cześć Nietykalnych, to skakałbym z radości. Ale nie teraz, nie po klęsce Czarnej Dali. Zresztą tytułowy oddział Nietykalnych nawet się nie pojawi, bo film będzie opowiadał o czasach, kiedy Eliot Ness i jego partnerzy byli brzdącami, albo nie było ich na świecie (Malone ma być głównym bohaterem). Nawet tytuł nie pasuje :)
Nawet nie wiesz, jak marzę o tym, żebym się mylił. Niestety doniesienia o obsadzie (Cage i Buttler)napawają mnie wyłącznie lękiem.
Cage już dawno zrezygnował z tego projektu. Jedynym plusem Czarnej Dalii zdjęcia? Przesadzasz :P Rozumiem, że ten film może się nie podobać, ale nie przesadzaj. Ja liczę na udane dzieło de Palmy.
Primo Butler, przez jedno t. Secundo, o ile Cage jako Capone wzbudza dreszcz niepokoju, o tyle Butler jako Jimmy Malone jest dla mnie nadzieją na interesującą rolę (no co, Connery'emu za młodu tez wytykano że nie umie grać, wymowę ma do bani i opiera się tylko na urodzie własnej).
dlaczego ta historia prequela nie potrzebuje?
przeciez nietykalni nie są prawdziwa historią , a przynajmniej w szczególach :takich ze ness nikty nie spotkał capone, ze nietykalnych bylo 10 ze nitti zginał w 48 r.
de palme nie kreci filmu historycznego by go przedsawic w jakims swietle , tylko obraz który bedzie zupełnie innym od poprzedniego.
na przykład może zrobic z capone bohatera tragicznego :) ...
krytyka dalii jest mocno przesadzona szedlem do kina z obawami aw sumie film był ok, ale do "tajemnic LA " rzeczywiscie daleko...polecam scenke kolacji
"Nie wierzę w De Palmę, nie wierzę w Cage'a i przede wszystkim nie wierzę w prequel kręcony po dwudziestu latach."
A gdzie go widziałeś? Mnie jakoś umknął. I kto w nim grał? Co prawda, minęło już dziesięć lat ale jakiś ślad chyba pozostał...
Ichthys trochę za mocno pojechał z pierwszym postem ale sedno jego wypowiedzi jest trafne - Brian De Palma po ostatnich, "jedynie" dobrych filmach trochę desperacko stara się wrócić na szczyt kręcąc prequel kultowego filmu. A że to mądry człowiek to powinien wiedzieć że sequeli czy prequeli TAKICH filmów się nie kręci bo dorównanie pierwowzorowi będzie niemal niemożliwe, więc po co "psuć" markę? Oby nie podzielił losu prequel'a "Życia Carlita"!