Pierwotnie ten rezyser chciał zlecić reżyserię komuś innemu, ale to on ostatecznie nakręcił tę świetną, przejmującą historię przyjaźni dwóch kobiet, których ucieczka od szarzyzny życia skończyła się tragicznie, lecz zgodnie z ich życzeniem. Jest to zaskakujący jak na Scott obraz, gdyż ten twórca znany dotąd był jako twórca kina popularnego, mainstreamowego, a tu taka miła odmiana.
Kapitalnie zagrali aktorzy; począwszy od Davis i Sarandon (którą bardzo lubię, także za jej urodę) po Madsenie i Pittu kończąc. Szkoda trochę, że później Scott kręcił te dość marne freski historyczne, z których myślący widz niewiele może wynieść.